Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Dziś będą brnął przez trzynastotysięczny i osiemdziesiąty dzień życia

liczba pozostałych spadła pierwszy raz poniżej siedmiu tysięcy

o jeden, z taką pierwszą myślą obudził się Cyklop pośpiesznie

robiąc dwie rzeczy na raz, nie zamierzał się zasmucać wcale

choć z nie lada trudem mu to przychodziło jak zawsze...

 

Cyklopi wiedzą jak wydłużyć czas, moment, chwilę mają ku temu 

powody, po każdych dwustupiędziesięciu dniach celebrują kolejną

ćwiartkę tysiąca - ich żywot przebiega pod ich dyktando, nie tylko

znają dokładnie datę swojej śmierci, lecz również ten dzień,

jej oblicze i ból - nie uśmiechają się żyjąc prozą policzonego bycia

 

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Grynszpani Otóż nie moja droga Pani, proszę przeczytać o przypadku Karola Bieleckiego to jest polskiego szczypiornisty, który po "utracie wzroku w jednym oku", na skutek nieszczęśliwego wypadku, w dalszym ciągu kontynuował z powodzeniem karierę sportową na najwyższym poziomie. Nasz mózg potrafi poradzić sobie i z tym dylematem, poprzez tajemną sztukę adaptacji. Tu ośmielę się pozostawić link do artykułu na ten temat. Miłego dnia życzę, jak również spokojnych świąt, w pogodzie ducha i refleksji. A.G.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Aleksander Głowacki (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Grynszpani Oczywiście, że się zgodzę, powiem więcej długo po Pani uwadze, myślałem nad tym jak mógł postrzegać i widzieć świat Cyklop z jednym okiem po środku czoła, bo tak zwykle jest przedstawiany na rycinach. Z pewnością znacznie więcej musiał operować głową "jak peryskopem" by nadążać za obrazem szczególnie w ruchu, to jest dostarczać jak najwięcej informacji mózgowi (tych przykładowych zdjęć) by ten mógł jak najlepiej je przetwarzać jako informację. Sam fakt, że ludzkie oko rejestruje bo "przecież nie widzi" obraz pomniejszony i do góry nogami, co więcej podobno przez kilka tygodni tak widzimy świat jako noworodki, co zasługuje na niemały podziw. A.G.

Opublikowano (edytowane)

@Aleksander Głowacki Czytam w kontekście zarazy, aczkolwiek wprost o niej nie ma.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

tu troszkę nie rozumiem, ale może o czymś zapomniałem,i muszę sobie mitologię przypomnieć. Czy chodzi o cykliczność? Cykliczność narodzin i śmierci, powtarzalność?

Edytowane przez Jan Paweł D. (Krakelura) (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Jan Paweł D. (Krakelura) Witam Pani Janie i dziękuję za pozostawiony komentarz. Wiersz jest jak najbardziej uniwersalny, zainspirowało mnie do jego napisania więcej niż kilka szczegółów, między innymi i ta nieszczęsna zaraza, która liczbami, cyframi, statystykami i wykresami się rządzi. Nasze życie jest naznaczone liczbami od samego początku, rodzisz się określonego dnia, ważą Ciebie, mierzą i przyznają punkty według skali, kończy się też cyframi na nagrobku. Z powodu tej zarazy zabrano niektórym ten ostatni przywilej, chowając niektórych w zbiorowych mogiłach patrz Nowy Jork, Ekwador, Brazylia i tak dalej. Jest to też wiersz o prawie 36-latku, który liczy swoje życie jak ów Cyklop.  Między innymi też i dokument Nick(a) Cave(a) 20 tysięcy dni na Ziemi. A.G.

Edytowane przez Aleksander Głowacki (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Pamiętam tą sytuację z panem Karolem Bieleckim, to było w meczu z Chorwacją, i późniejsze jego udane występy w kadrze, zaraz po wypadku. Bardzo perspektywiczny wiersz, cyfry: 13080 dni to by wskazywało na wiek, konkretnie ok 35-36 lat i jakiś punk zero o którym opowiada narrator w wierszu, punk zero - trudno antycypować, może to okres osobistego doświadczenia z problemem akomodacyjnym oka, oczu? Jest jeszcze druga cyfra to 6999, być może kolejny etap życia z przypadłością? Mamy więc kolejnych 20 lat życia, i pewne doświadczenia związane z treścią wiersza, mamy głębszą refleksję natury już może empirycznej wypływającej z doświadczenia czasu i przeżyć, być może jakieś ograniczenia z tym powiązane i wreszcie  - jest analiza w kontekście współczesnej medycyny i didaskalia w komentarzach poparte linkiem (a'propos - nie wiedziałem, że szyszynka ma takie znaczenia w kontekście melatoniny)  i finalnie - urocze nawiązanie do motywów mitologicznych (cyklopów). Oceniam na bdb., super. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Jan Paweł D. (Krakelura) Próbowałem to odnaleźć w swoich szpargałach i szpargalikach, przyznam szczerze, że sam straciłem już rezon w tej sprawie. Być może gdzieś to niefortunnie zobaczyłem, zasłyszałem a może nawet to sobie przyśniłem. W każdym bądź razie sprawa się tyczy tego, że Cyklopi nigdy nie mogli zaznać szczęścia bo dokładnie znali datę swojej śmierci. Wiem, że dzisiaj to nie robi już takiego wrażnia jak kiedyś, gdyż kiedyś po prostu tak wierzono.  Przykładowo, lekarz mówił najbliższym o fatalnej prognozie, a Ci niejednokrotnie decydowali co z tą informacją zrobić dalej, czy i jak przekazać ją osobie chorej. Pierwszy raz akurat tylko znaczy, że ktoś skrupulatnie odlicza i stawia sobie progi, jak nie patrzeć to wciąż dużo dni do przeżycia, ale nastawienie jest pesymistyczne więc zamiast skupiać się jak je przeżyć, dopada go myśl, że róznica pomiędzy tymi dwoma liczbami ciągle się powiększa.  @Tomasz Kucina Panie Tomaszu to jeszcze jedna ciekawostka i zagadka, dlaczego ludzkie oko jest szczególnie wrażliwe na kolor zielony i dlaczego to jego odcieni widzimy najwięcej? 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Są trzy kolory podstawowe w palecie barw. Oko ludzkie widzi chyba siedem odcieni barw. Zakres widzenia mieści się z częstotliwości od 350 do blisko 800 nm (długość fali). Kolor zielony jest w środku ok 550-600 nm, więc to najbardziej komfortowa długość fotonu, bo światło to fotony. Zieleń to wszechobecny chlorofil pochłania naturalnie promieniowanie elektromagnetyczne fale niebieskie i czerwone a odbite widzimy jako zielone. 

Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina Do tego czopki zielone umiejscowione są w najczulszej strefie siatkówki - dołku ośrodkowym. Wszystko prawda. A ja jednak pochyliłbym się nad tą bardziej popularną pewnie i mniej zgodną z nauką i prawdą, krążącą opinią to jest, że działo się tak na drodze ewolucji i tym, że musieliśmy w miarę szybko rozpoznać zagrożenie czające się w zielonej gęstwinie. Chciałbym zobaczyć raz dżunglę oczami indianina z amazonii, podejrzewam, że tylu odcieni zieleni moje oko nie rejestrowało w ogóle, a przynajmniej mój mózg przestał używać tej adaptacyjnej funkcji i tej informacji bo uznał ją za mało istotną. Działa też to w drugą stronę, myślę, że oni mieliby ogromne problemy początkowo z funkcjonowaniem przy sztucznym świetle. A.G.

Edytowane przez Aleksander Głowacki (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Być może, adaptacja do sztucznego oświetlenia z pewnością byłaby szałem zmysłów indiańskich naturalistów z Amazonii. Ja natomiast, w obliczu dzisiejszego Święta Wielkiej Nocy chciałbym wydobyć z siebie taką oto myśl, otóż według mnie: człowiek jest jednak dziełem działania Boga oraz w wydaniu geometrycznym bliskim obecnego. Takie mam zdanie. Sama Wiara przynajmniej u mnie nie kłóci się z licznymi dowodami teorii ewolucji. Ale oczywiście tylko pewnymi, bo dowody te gruntowne w nakazie przyjęcia argumentów z tej teorii: że przeszliśmy od ryb, płazów, gadów, małp człekokształtnych - do ludzi jest dla mnie dość zabawne i kuriozalne. Zdaje się - nawet -  w teorii tej nam najmniej odległej w badaniach nad  tzw. "Lusi" istnieją spore luki i inkoherencje - więc naturalnie mamy naukowy pat. Mam przeświadczenie, że Boskie dzieło stworzenia nie dotyczy tylko ziemi, ale całego wszechświata, być może Stwórca użył do tego zasad fizyki - dlaczegóżby Mu odbierać takie instrumenty - je też wymyślił - skoro się potwierdzają w praktyce mikro i makrokosmosów?, Natomiast człowiek i wszelkie stworzenie żywe jest dla mnie tematem - odrębnym. Zmiany ludzkiej anatomii według mnie mają charakter szczątkowy - całkiem naturalny, uwzględniają oczywiście wpływ klimatu i innych czynników, o zmianach genetycznych może decydować np. odżywianie, hormony, zanieczyszczenie środowiska, itd., ale ewolucja uniformalistyczna gdzie teraźniejsze wnioski wydumanych naukowców miałyby być rzekomo pewnikiem i kluczem do stu procentowego modelu obrazu świata z przeszłości - obarczone są mnóstwem luk pojęciowych, dosłownie w każdej dziedzinie nauki: biologii, fizyki, chemii, astronomii - także w  badaniu cząstek chociażby w genewskim instytucie CERN, w hardronie. Mam precyzyjny system rozumienia świata, to podział na sacrum i profanum, oraz wierzę w nieomylną precyzyjną technologie Boską (katolicką, chrześcijańską - żeby nie było wątpliwości), w sam proces nie wnikam, bo uważam, że za mały mamy zasięg by coś uznać za fakt, i szczerze mówiąc lubię tą swoją niewiedzę i niedoskonałość. Dziwi mnie tylko, że ty - po naszej ostatniej dyskusji - w której wyraziłeś autentyczny lęk przed zbliżeniem się do istoty Boga i Wiary, tłumacząc to tym, że zgłębianie Boskości czy Wiary - u ciebie - wiąże się zawsze z osobistym doświadczeniem cierpienia - i ze względu na wolę uniku od tego cierpienia boisz się zbliżyć do samego Boga, to teraz zastanawiam się, czy z kolei tak głębokie  przekonanie o uprawnieniu praw ewolucji uniformalistycznej i jej przecież praktycznych założeń wykluczenia Boga poza nawias stworzenia - nie wywołuje u ciebie analogicznego lęku przed Bogiem?, bo teoria ewolucji ewidentnie wyklucza Stwórcę z dzieła stworzenia świata i życia na ziemi. Nie mam o to pretensji, ot, tylko zwykła ludzka naiwna ciekawość? Każdą twoją odpowiedź uznam i uszanuję - bo cechuje mnie tolerancja poglądów.  

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina Dokładnie wiem, że nic nie wiem. Z ostatnich trzech dni tylko: 1) naukowcy znaleźli dowody na to, że na Antarktydzie(nie  Arktyce) rósł sobie "kiedyś" las tropikalny, to jest Ziemia była znacznie "gorętsza" "cieplejsza" niż jest teraz

2) Panowie naukowcy z NASA powoli przychylają się i być może znajdą w końcu dowód na udowodnienie teorii superstrun(czy strun) co ma być w końcu pomostem pomiędzy fizyką a fizyką kwantową.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

teoria ewolucji sama w sobie może tak, ale nie w moim skromnym przekonaniu. To tak jak z przekonaniem, że w raju jedynymi ludźmi byli tylko Adam i Ewa. Myślę, że "Genesis" w Starym Testamencie to głównie odtworzenie pewnej symboliki. To stwarzanie świata w ciagu 7 dni też w to się wpisuje. Bóg mógł lepić i lepić, aż w końcu uznał, że coś było dobre. Dla mnie to wcale nie musi się wykluczać, najdalej dzisiaj myślałem sobie jak to się stało, że na terenie Polski znów zaobserwowano "czarną pszczołę"(tak naprawdę fioletową) po 70 latach nie występowania i skąd na Boga na Ziemi wzięły się ziemniaki, które to już nam towarzyszą w podróżach międzyplanetarnych i najprawdopodobniej będą pierwszą rośliną uprawianą na Marsie. Skąd wzięły się ziemniaki skoro Ziemia tyle przeszła i tak się zmieniała aż tu nagle są rosną i odżywiają. A.G.

Edytowane przez Aleksander Głowacki (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rozumiem. Sensowny punkt widzenia, bo nie wyklucza w dziele stworzenia Boga (i nie ogranicza). Teoria strun, zachwyciła mnie jakieś cztery lata temu - bardzo. To jest mega ciekawa teoria. Naukowcy maja prawo do teorii do badań i poszukiwań naukowych. "Czynią poddanym sobie świat" z przyzwolenia Stwórcy. Masz racje, Stary Testament należy czytać niezbyt dosłownie. To księga symboli. Nowy Testament ja traktuję - dosłownie. Dzieło stworzenia sięga znacznie dalej, więc wszystko się zgadza. Przyjmuję twoje argumenty, wszystkie, są logiczne. 

 

Pozdrawiam. Wesołych Świąt Wielkiej Nocy, jeżeli nie przeszkadza w takim charakterze.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Aleksander Głowacki Ok, choć ja bym jednak coś z tym zrobił, ponieważ to brzmi jakby cyklop mógł mieć kilka razy 7 tysięcy dni do końca życia, więc o ile nie odradza się (a nic mi o tym nie wiadomo) to trochę bez sensu, po prostu, i nie przekonuje mnie tłumaczenie o etapach życia. 7 tysięcy dni do końca życia można mieć tylko raz, i liczba pozostałych dni może spaść tylko raz poniżej progu 7 tysięcy... "pierwszy raz spadła" - sugeruje, że ten próg można przekraczać kilka razy...Poza tym jest błąd w pierwszym wersie: Dziś będĄ brnął... Pewnie zwykłe przeoczenie.

Edytowane przez Jan Paweł D. (Krakelura) (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Jan Paweł D. (Krakelura) @Jan Paweł D. (Krakelura) "Poniekąd" Cyklop jest istotą boską i jest skazany tak jak i one na życie wieczne. Chyba najbardziej wykorzystywany był przez wszystkich, w  mitologii, z czego pamięć mnie nie myli. Zgadzam się z Panem w kwestii "pierwszy raz" zmieniam na bezdusznie, to jest mechanicznie i numerycznie, myślę, że tak chyba może pozostać.

Dziękuję za upór i konsekwencję z Pana strony. A.G.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Już nie zatrważaj się nam panie Aleksandrze aż tak bardzo szczegółami.

 

Gdyby było tak jak w wersji pierwotnej nie byłoby wcale gorzej. A było tak (wers 2 pierwszej zwrotki):

 

"liczba pozostałych pierwszy raz spadła poniżej siedmiu tysięcy" 

 

Oznacza to dokładnie tyle, że po raz pierwszy liczba dni do końca życia Cyklopa spadła poniżej 7000, i tylko tyle, nie musi to mieć i w twojej percepcji autorze zapewne nie miało nic wspólnego z kolejnymi wcieleniami w nowe formy życia, bo Cyklopi mitologiczni to przecież nie dharmiczni przedstawiciele indyjskiej religii w działaniu nirwany - gdzie życia się powtarzają. Skoro w drugiej zwrotce jest konkluzja:

 

"ich żywot (Cyklopów) przebiega pod ich dyktando, nie tylko

znają dokładnie datę swojej śmierci, lecz również ten dzień,

jej oblicze i ból - nie uśmiechają się żyjąc prozą policzonego bycia"

 

… to mają możliwość do szczegółowej analizy własnego bytu. Nie wnikajmy czy jest to ich moc czy przekleństwo. Skoro liczba pierwszy raz spadła poniżej 7000, to ja to czytam jako opisany dokładnie w tym momencie w czasie punkt życia cyklopa.  Naturalnie dla każdego czytelnika, który po raz pierwszy czyta ten utwór - data zdarzenia - przyjmuje charakter mobilny - przesuwa się w czasie do perspektywy odczytu utworu. Bo przecież autor odnosi się do zdarzenia, a czytelnik ma zrozumieć, że to dokonuje się w chwili gdy czyta wiersz.

 

Więc nie ma dramatu, spór o nic. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Tomasz Kucina Miałem pierwotnie to samo przeświadczenie, samo stwierdzenie pierwszy raz nie musi sugerować, że to coś ma w domyśle wydarzyć się i ponownie. I tutaj co najlepsze wkraczamy w filozoficzną dysputę czy życie się składa z powielania razów, czy z razów pierwszych tylko. Bo na przykład po raz pierwszy i ostatni obudziłem się w niedzielę rano, dziewiętnastego kwietnia roku dwutysięczno dwudziestego, a nawet robiąc coś po stokroć ponownie czy można powiedzieć, że robiło się to dokładnie tak samo. Jednym słowem raz razowi nierówny, szczególnie te pozostałe temu pierwszemu. Miłego dnia Panom życzę. A.G.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dokładnie. Cóż tu można dodać. Dla mnie jako czytającego ten wiersz, to pierwszy raz poniżej 7000 w życiu cyklopa oznacza dookreślenie (zaakcentowanie odautorskie)  tego momentu zejścia liczby dni poniżej 7000, to oczywiste. Szukanie dodatkowych znaczeń, dobudowywanie interpretacji nie ma sensu.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Siadasz przy barze Skracasz papierosa i zamawiasz podwójną czystą na lodzie i cytrynach Barmanka chętnie by cię wysluchała bo nieraz już gdy bar nie był pełen gości rzucałeś jakieś głupoty jak struganie filozofii z tych prostych laickich wręcz pytań a one nie wiedzieć czemu robią wrażenie na niej, na nich i bywasz wysłuchany. Młodzież mówi masz rizz. Przystojny kolega mówi ci, że gdyby połączyć jak w fuzji w bajce o nazwie Dragon Ballem ktorą to moje pokolenie wychowane było na niej i rtl7 o siedemnastej i kasety wideo odcinkami zużte na marne (nigdy nie pooglądane i pochowane najpierw w czarny worek i do garażu wyjebane by skończyć na wysypisku w śmietniku nie wiedząc czemu nie spełniły swojej roli do końca tylko w połowie bo nagrane a nieogladniete to się nie mieści w głowie ale ale dygresja za długa kończę ten nawias i wówczas wracam do Was drodzy czytelnicy tej prozy pisanej rymem,.ktorą to muszę teraz wklikać w biel ekranu albo zgniję jak mówią że zgniłem (słucham ich (oni) (dużo nawiasów do zamkniecia się robi (ciekawe ile?) (a niech będzie że zgadne pięć kliknę i spojrzę gdzie myśl główną przerwałem (w imię Boga w Trójcy Jedynego Amen))))) Dygresja i ucieczka od tematu zaczęła się jeszcze przed nawiasami ale już jestem z Wami Gadający głupoty z cyklu tych prostych myśli i zadając pytania które padały z ust pierwszych ludzi ciekawi ludzi Udaje że nie jest głupi  A tak naprawdę to nosi maskę  Debil jest medycznym hasłem ma definicję w lekarskich księgach  A jego maska to melanż  Na codzień milczy, brak mu myśli grzmi pustką pod kopułą gdzie coś się popsuło gdzie wiercąc i kłując mózg i psychikę urwał klepki które numerami tworzą psychikę i dają piąta z siódmą coś co daje iść przez życie patrząc i widząc słuchając i słysząc  z mądrością i empatią z sercem i duszom gdzie anioł jak stróż on oddycha spokojnie a tu jak na wojnie jak droga przez wyboje jak stopy bose jak sen na jawie jak ran zadawajaciel to jest ten co rany zadaje co nie zna jak być jak przyjaciel jak mówi bracie by go lubić akuratnie a potem wyślizguje mu się z łapek zaufanje otrzymane  jednym gestem jednym słowem  w sekundę można sobie zjebać każdą szansę to wiem jeden wers może spalić wszystkie mosty on człowiek prosty milczy trzeźwości codzienności ale gdy uderzą używki mu do głowy coś się z nim robi i synapsy z wielu popalonych połączeń mózgowych znajdują drogi do jakiś zdań co ma wrażenie że wrażenie na nich robi automatyzm syntetyczny  bezmyślność ubrana w myśli  automatyczny rytm nieraz ubrany w rym tak tu jest pijany najarany trawy i twarde dragi prowadzą drogami z tych nieznanych mu na codzień miejsc do słów z ust które chyba mają sens maska to flaszka  maska to melanżowa głowa z kolejną szklanką wódki coraz bliższa by nie być w ogóle świadoma  wie o blakourach które wycinają wspomnienia poprzedniej nocy  i się ich boi bo okropny mózg gadzi go do strasznych czynów prowadzi nie taki jest w swojej opinii chce by lubili go wszyscy ale gdy przekroczy o jeden dwa kieliszki imprezę  nie wie dnia drugiego że działa wojenne jak agresję jak krzyk i bicie szyb jak  ktoś mu powie co zrobił to jest mu wstyd nienawiść ktorą czują po takich akcjach jest mu zrozumiała  bestia i kawał chama ale to po wódce jest tak przestał do odcinki chlać bo nic nie męczy jak moralny kac choć z czasem przechodzi to życzą mu śmierci i że źle zrobił że się urodził i nie daje spać myślenie o krzyku i agresji wśród tych wspomnień wyciętych gdzie jakoby gadzią miał wrogość i atakował tych blisko  i nie śpi dni tygodnie i jest mu zło blisko które sam sobie wypomina a niektórzy są w takim stanie  jak misie kochane przytulanie i całowanie mową i czynem  budują więzy z innymi mówiąc im rzeczy miłe jak za co ich lubią i za co kochają  ale nie on on jest niby agresywną małpą co uciekła z klatki i rzuca kupami z tych własnych kup cóż  boi się mocnych alkoholi i uważa żeby nie wprowadzić się wstan tej nieświadomości  ale ja o masce i barmance i o aurze ktorą te melanże dają mu poczucie że w tej bani całej pustej na codzień może się coś dziać  i coś w końcu powie rzuci jakąś myśl  pytanie zada jedno krótkie zdanie co rozpocznie dyskutowanie wgronie  (o nie ale stracił grono w międzyczasie  non grata osoba towarzystwo dna to nie wypada inaczej niż się odwracać albo iść na drugą stronę ulicy wyciągnąć telefon udając że się nie widzimy a tak. nA prawdę to już nie chcemy się znać bo dno dna i bagna które to pustyni piachy sam pod nogami stworzył ich łzami (ale to teraz kiedyś było kiedyś i o tym dziś te słowa prozy ubranej w rym i rytm (jak mi się wydaje a jak to jest naprawdę to mogą być różne zdania bo szumi w głowie flacha trawa i takie tam w miksie))) ona barmanka go zna ze słów które wypowiadał nie wie on czemu ale wygląda że za ciekawą osobę go ma jest przychylna ta jego pseudofilozofia albo ten stan gdy w rymy składają mu się słowa  i za granicą mimo nieznajomości języka  gdy siedział w hasz barze przy barze na hookerze wydaje się że tamtejsza barmanka zwróciła uwagę że rytmicznie jakby a ka czterdzieści siedem w aitomacie strzelał słowami a akurat męczył rymami kogoś obok inny język ale koleżance przekazała informację wskazując nań  że gada jak ta ta ta da rym i rytm pod dzointa i colę z nalewaka na syropie  nie byle jaka bogata w smakach na smakach na kubkach holandia piękny kraj  można wziąć ślub z ziomkiem ponoć lepiej niżby za małżonka brać kobietę  niby łatwiej się dogadać ale co ja tam wiem piszę ten wiersz ale wiem że to nie wiersz jest brak tu metafor i drugiego dna tej zasłony mistycyzmu ktorą poety tekst ma rymowanka tekstu ściana  chaos i przeraża  zostają pytania  jak co do chu.. co to za jazda a ja się pytam  jaka jest najjaśniejsza gwiazda i czy księżyc nocą odbijając jej promienie świeci z mocą która sprawia że drzewa i osoby zaczynają cienie rzucać pośród mroku  i pytam księżyca dzisiaj tego naszego co satelituje nad Gają  jak to jest że jest jeden na niebie i czy to ma znaczenie że tylko jeden księżyc potrafi sprawić że serce zaczyna mocniej bić  to dla tych pytanie co interpretują sny  i oby blask gwiazd wiecznie wam lśnił  oby pachniały róże i wśród jabłkowych sadów słodkie jabłka rodziły potrzebę genów gatunków    koniec tego dobrego złego  koniec mówię idę na kieliszka następnego    kliknę wyślij  później przyjdzie wstyd tak już jest chaos a miała być jedna myśl dziś    tl dr to o człowieku uzależnionym nie tylko od petów  i reszta to chaos niedomknieta całość  żałość  dno ot  
    • Pewien poeta i bynajmniej nie tylko z nazwy i kształtu spodni (mimo różnych podejrzeń) postanowił tak dalece uchwycić piękno, że uchwycił je tak mocno, iż wcale nie mógł go oddać. No co za uchwyt, oj co za uchwyt nie budzący wcale nadzwyczajnego zachwytu. A ile w tym było codziennej nieco brzydkiej walki, toż poezja, prawdziwa poezja...   Warszawa – Stegny, 19.09.2025r.  
    • Czas jest wrogiem wszystkich a najbardziej zakochanych rzadko pierwsza miłość jest ostatnią pamięć każdej niewidzialnie zapisana życie kroi na pół a śmierć na ćwierć uczucie umiera w męczarniach miłość to tragikomiczna farsa do której potrzeba dwojga ale śmiech pochodzi z Nieba była kiedyś przestrzeń jak nie kończąca się łąka kochałem byłem motylem i to by było na tyle
    • @Berenika97 Tak to zdaje się może o to właśnie chodzić. O tę właśnie nieco wewnętrzną rozgrywkę między tym co pokazujesz czy podajesz do stołu, a tym jak to jest odbierane, jak smakuje klientom restauracji. Bo gdy tej rozgrywki zupełnie nie ma jest niebezpieczeństwo zupełnie jakiegoś miałkiego i bezsmakowego produktu niestety ://
    • @Marek.zak1 Malowałam dzisiaj niebo w uśmiechy, ale się rozgniewało na mnie deszczem :) Dziękuję Marku :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...