Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

NIKT I Z NICZYM NIE PRZESADZA!  Kamo, masz racje w tym, że trochę introwertycznie jest tutaj, ale sami sobie gotujemy ten los, a ja w tym bryluję na pewno. Dowcip Aleksandra był przedni, bo skojarzył mi się notabene z pewnym operatorem telefonii komórkowej, z nazwy nie wymieniam, bo byłaby to kryptoreklama. 

Dla rozładowania atmosfery wrzucam stary mój love liryk, skoro Kama o to prosiła ;P ;):

 

Tomasz Kucina

Ciuciubabka-

 

czasem się wichrzy szyk poety

drży

osjaniczny nastój duszy

to

poduszczenie snów estety

które

czasami oczy mruży

 

gdzieś

w horyzonty synogarlice

rzep

dżin z domieszką plastyfikacji

w

fazie zalotu staje się lepki

i

pozbawiony grawitacji

 

słowa paskudne sakramenckie

jak

wychudzone piżmoszczury

systematycznie

ruszają z piętki

czyli

dokoła plastycznej dziury

 

zerka poeta w aparaturę

serc

dwóch rozpięta puszcza agrafka

nie będzie

pisał wierszy czułych

gdy

mu się trafi plastyczna babka

--

 

Miłej zabawy... ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hhm. A tym facetem był pewno gajowy ze spawarką jechał miejskim do lasu. A tam wilka gonił, bo czerwony kapturek na rowerze do babci jeździł z koszyczkiem, i wilku go napadał kilka razy i mu łamał o kolano rowerek a potem chciał zjeść, ale za każdym razem wyskakiwał z dąbrowy gajowy z flintą i spawarką i wilkowi kazał spawać kapturkowy połamany rowerek. Wilk poszedł po rozum do głowy, zaszedł więc do babci zjadł ją i czeka na kapturka. Kapturek przychodzi patrzy w łózko babcia jakaś nietypowa? Więc pyta:

- babciu, dlaczego masz takie duże uszy?

- żebym cię lepiej słyszała

- ale oczy też masz wielkie?

- żebym cię lepiej widziała

- ale dlaczego te oczy są takie czerwone?

- od spawania... k...a, od spawania!

;P

Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina To jeszcze raz przenieśmy się na chwilę do krainy abstrakcji, stare to, ale i ciągle radosne.

                                Rozmawiają dwa pączki:

                                - Ty stary zdawałem na studia.

                                - I co przyjęli Ciebie??

                                - No co TY!? PĄCZKA!!??@%&^%$#

A.G.

                                   

Edytowane przez Aleksander Głowacki (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Możemy sobie Aleksandrze oczywiście pożartować, bo warto rozładować ewentualne nieporozumienia, z komunikacją to jest tak, że czasem ludzie mają wspólne zdanie, identyczne - zbieżne w przykładowej dowolnej kwestii, ale dyskusja potoczy się w tak dziwnym i nieprzewidzianym kierunku, że poróżni ostatecznie ludzi, jedno słowo, źle postawiony przecinek, emotikonka potrafi zantagonizować rozmówców czy prelegentów. Tak jak napisałem wyżej - wasze komentarze nie burzą we mnie poczucia ładu, nie powodują absmaku, ale muszę wybiegać z sedna i zmierzać do treści wiersza, czasem wygląda to na nonkonformizm zachowawczy ale tylko wygląda, nigdy nim nie jest w praktyce. Nonkonformiści nie dyskutują, i nie wchodzą w argumentacje z rozmówcą. Wiersz jest skromny, co do pączków - to w misterium paschalnym, w ogóle w całym triduum będę się ograniczał, nie wiem czy do pączków akurat, ale być może. Mam nadzieję, że mnie tolerujesz, nigdy nie byłem złośliwy. Twoje komentarze są na wysokim poziomie, bo można odautorsko odnieść się do treści swojego wiersza, do meritum i czuje się przyjemność, że jest ktoś taki kto obejmuje ich treści szczegółowym analitycznym komentarzem. To jest bardzo miłe. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Co do predyspozycji kulinarnych się nie wypowiadam, bo zdrowie i regulamin diet jest sprawą poważną,  nie wiem co prawda czy dobrze zrozumiałem tę część wypowiedzi, ale pal sześć - poszło. Zaś w kwestii plastycznej babki, to jeżeli nie ma szczególnych przeciwskazań - natury osobistej - to oczywiście ze szczerego serca - ci takiej życzę, i na po świętach też ;))

Opublikowano

@Tomasz Kucina Nie ma żadnych bogów oprócz tych urojonych w głowie a już na szczególną głupotę zasługują osoby uważające że bogiem może być człowiek. 

Wiara w postacie literackie nie szkodzi tylko w rękach żądnych władzy i kasy psycholi staje się zawsze maszyną do indoktrynacji i przynosi jedynie miliony ofiar. Zawsze można zwalić na wolę jakiegoś bożka demona czy anioła. 

Jak piszesz człeku Bóg dużą literą to i Szatan pisz tak samo bo w tym kontekście są imionami chociaż zasadniczo oznaczają zupełnie coś innego. 

Dobrze napisane tylko o bajkach dla bajkopisarzy. 

pozdr

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Słuchaj saint germaine - masko, nie każ mi pisać szatan z dużej litery, bo to nie moja koniektura, jeżeli nie uważasz Boga za wcielonego w człowieka - czytaj Chrystusa, to mnie o tym nie informuj, bo ja nie jestem twoim psychoanalitykiem wdrożeniowym od wiary i nie mam w zwyczaju nikogo indoktrynować. Nie pisz mi o władzach i kasie bo to nie moje priorytety - jak ci się tęskni to zapisz się do byle której partii albo otwórz bank. Napisałem wiersz w percepcji mi bliskiej bo taki miałem kaprys. Jak ci nie odpowiadają moje teksty to je omijaj a nie dręcz swojej orientacji estetycznej i światopoglądu - dla mnie bynajmniej nieczytelnego, masz do niego prawo. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Chrystus to nie jest postać literacka, to Bóg - dla mnie - i powinieneś to uszanować a nie próbować ingerować w moje zasady. Raz rozumiem, ale ty się upierasz. Paskudne to i nachalne, brakuje ci elementarnej tolerancji dla innych poglądów, skoro próbujesz zmieniać kogoś na siłę albo moderować jego autorski tekst. Natomiast  widzę, że ty masz problem z rozróżnieniem zwyczajnego wiersza od świata rzeczywistego. Bo skoro pierwszy twój komentarz jakości wiersza czy spraw warsztatu, nie dotyczył, dotyczy za  to kwestii dobrania tematu to jest to szczerze mówiąc ABSURD, w tym pierwszym komentarzu opowiadasz mi o "psycholach indoktrynujących ludzi", o "władzy", "polityce", "kasie" - to znaczy, że masz kłopoty z jaźnią - bo ten tekst nie dotyczy ani jednej z tych poruszonych przez ciebie kwestii? Co mnie interesują twoje sposoby rozumienia świata, to nie świat realny - to tylko próba literacka, jeżeli tego nie czytasz - to dyskusja była bez sensu. Czy jak kolejny wiersz napiszę o drewnianym stole, to uznasz w komentarzu, że od stołu można przecież urwać nogę wyskoczyć na ulicę i okładać nią ludzi? Widzę że każdy temat wiersza obarczony może być twoimi urojonymi fobiami. Pohamuj. 

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina bóg, imię, nazwisko, miasto, wieś, kraj, ulica, morze, rzeka, pan, itd - to rzeczowniki pospolite, które pisze się z małej litery.

Dalej nie będę wyjaśniała, bo to oczywiste-  co piszemy  wielką literą.

Wracając do bogów. W historii ludzkości było i jest wiele nazw (imion) bogów. Weźmy chociażby pod uwagę niektóre mitologie albo religie wschodu. Ileż tam jest imion bogów. Zatem, który z bogów jest bogiem w religii  rzymskokatolickiej. Raczej nie Zeus. Więc kto. Jak ten bóg się nazywa? Jestem bardzo Tomaszu ciekawa. 

 

Edytowane przez Maria_M (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Maria_M Mario są jeszcze zwroty grzecznościowe, ja zawsze piszę Bóg z dużej litery z racji szacunku do tego słowa, do reprezentowanej przez ten wyraz nadrzędnej wartości dla ludzi którzy wierzą. W jaką wiarę nie ma tutaj żadnego znaczenia, ja wierzę tylko w jednego Boga, w żaden kościół, w żadną wiarę - tylko Boga jedynego dla wszystkich. Imaginacja, może tak - ale uczciwa.
 

Pozdrawiam twórcę także i Ciebie Mario.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mario... mój Bóg to Bóg Ojciec to Jego imię, po prostu Bóg Ojciec oba wyrazy z wielkiej litery. Proste Mario. Tak jak np. twoje imię i nazwisko, zdaje się Grzyb? Tak? Jesteś Maria Grzyb, masz imię i nazwisko i nie oznacza to, że jesteś rodzajem grzyba jadalnego i nie trzeba dowodzić o pisaniu twojego nazwiska z małej literki. Identycznie jest z moim Bogiem. To Bóg Ojciec. Zupełnie jak: Jan Kowal, Wacław Król, Adam Zając. 

Opublikowano

@Tomasz Kucina Mnie też nauczono, że Bóg się pisze z wielkiej litery. Zdarza mi się czasem napisać z małej, nie z powodu mego braku szacunku, a z powodu niedostatecznej wiary mojej w Niego, do głowy by mi nie przyszło, że czynię to ku uciesze niewiernej gawiedzi ;) Swoją drogę ateizm walczący to całkiem ciekawy nurt jest, może poświęcę mu z jedną tysięczną swojego życia ;) Nie, raczej nie, tak tylko sobie głośno myślę.

 

Pan Ropuch

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jakże miałbym z małej litery? Kiedyś napisałem cos takiego. Trochę "przypakowane", ale pamiętam - było na szczególnym prawdziwym natchnieniu napisane. Może przebrniesz do końca, bo dłuższe... dobre i to jak przeczytasz. 

 

Tomasz Kucina
Podróż mentalna do Ziemi Świętej-

Owoc Ziemi Świętej-

Ziarno

w języku aramejskim oznacza SYNA
i rzekł sam PAN BÓG WSZECHMOGĄCY:
zarodek ziarna musi obumrzeć
aby mógł przynieść plony obfite
i zesłał nam TEGO KTÓRY PRZED WSZYSTKIMI WIEKAMI
Z OJCA BYŁ ZRODZONY
by przez śmierć swoją odkupił nasze
winy pierworodny

oto tajemnica która się dokonała
z niepodważalnej woli PANA ZASTĘPÓW
od czasu tego – aż do nieskończoności
do ludzkiej istoty
dostęp uzyskała MOC DUCHA ŚWIĘTEGO
przybliżyła ją
ku NIEŚMIERTELNOŚCI

SANKTUARIUM NARODZIŃ PAŃSKICH

jest TAM TA GWIAZDA
jako Wenus czternastoramienna
wiecznie żywa alegoria do świata wiary
tam wróży
w locie do cudu – w cudzie ZWIASTOWANIA
ustanowiona ślubem dobrowolnego dziewictwa
poczet skrzydlatego ANIOŁA
w zapachu siana BETLEJEMSKIEJ STAJENKI
budzi się radosne oczekiwanie
posąg ZBAWIENIA staje na postumencie

zacne Sanktuarium uczłowieczonego świadectwa
mistyczny dowód
że ciała profanum
nawiedza SAKRALNA DUSZA
tajemnicza idea Stworzenia
ofiarowana od godnej RODZICIELKI
z BOSKEGO połogu żywa nadzieja
oswobodzenia gatunku z sideł grzechu

spoglądamy w Tę gwiazdę
w SAKRALNE CIAŁO galaktyk
w twórcze uniwersum – oczekujemy nadziei
BÓG daje nam MOC DZIĘKCZYNNĄ nad własnym losem
przesiąkamy mirrą – złotem – i kadzidłem
wdzięcząc
do OSOBLIWEJ DOBRODUSZNOŚCI

i nagle
ni stąd ni zowąd – stajemy się królami uświęconego porządku
ofiarując w modlitwie dary swego życia
w GROCIE NARODZENIA PAŃSKIEGO
poświęcamy
jedynie banalną jałmużnę
doświadczając prawdziwej Wolności

Góra Światła

na GÓRZE TEJ dokonało się JEGO przemienienie
na poczesnej drodze z kamieni
prowadził nas za rękę
ku szczytom uwikłanym w chmury
Gdy PAN i OJCIEC spoglądali w dół

JEZUS miał wszystko na dłoni – przysłaniając Swe Czcigodne Oczy
dotykał promieni słońca
sięgał błogosławiącym wzrokiem ku uprawnym polom
do zbóż i winorośli

a z NIM nieliczni uczniowie – im –
droga wydawała się pozorną
i bezcelową
jak podróż ku panicznej ciszy szczytu
to ŚWIATŁO to kompendium Duszy
ostateczne dowartościowanie
w Świętości – umiłowanego NAUCZYCIELA
a oczy ich wreszcie doświadczają INNOŚCI

SZATA Z POŚWIATY – ustanowiona z przeźroczystości
intensywnym wcieleniem nieskazitelnej Czystości
splendor szedł PROSTO z OJCA
w NATCHNIONE SAKRUM SYNA
w zenicie GÓRY TABOR
BÓG okazał swój gigantyczny MAJESTAT

Dom w Kafarnaum

Droga do KAFARNAUM jest drogą niezwykłą
lecz jest to ścieżka wyboru
na której możesz doświadczyć BOGA
w uniżoności swojej a JEGO łasce
paralitykom zatem – dane będzie chodzić
niewidomym widzieć – a głuchym słyszeć
niezbadane są JEGO
wyroki a w Domu Piotrowym
doświadczycie tego MIŁOSIERDZIA – jakie idzie
jedynie od OJCA i do SAMEGO SYNA
i tylko tak – i nigdy inaczej –
by
Dobro w nas pomnażać i udoskonalać

i uczył sumiennie JEZUS – że miłość jest zadana
i talent
a nawet sama Wiara i Nadzieja
dlatego należy prosić o wzrok i węch – A BĘDZIE WAM DANE

kiedy
wpuszczano przez otwór w dachu
sparaliżowanego człowieka – nikt nie wierzył
jednak stało się według woli JEGO
bez wiary nie ma cudu
bez KAFARNAUM nie ma świadectwa – a człowiek
pozostaje
naznaczony ludzką bezsilnością

Moc
która dzierży ruiny tamtego Domu
jest mocą WSPÓŁISTOTNĄ – obfituje w BOGA
i w SYNA
a przez SYNA wszystko się stało
bo tak chciał OJCIEC
objawione ruiny
odkopano to ŚWIĘTE MIEJSCE
w którym odpoczął JEZUS –
DOM w przezacnym KAFARNAUM

Magia Wieczernika

ten czas;
gdy przeleje się czara goryczy
krew chłepcząc ze ŚWIĘTEGO GRALLA
i znów gorzko zapłaczemy
my ród pogański – ludzki szczep obłudny

smuci się BÓG
lecz wdraża projekt zadanego Cierpienia
Judaszowa zdrada – sygnał klucznika – samorodek z koguta
wspominając ŚWIĘTĄ WIECZERZĘ
pierwotną tajemną moc
CIAŁA PRZEMIENIONEGO W CHLEB
składamy pamiątkę
z JEGO krwi pod postacią wina
żyłami zapożyczamy z WIECZERNIKA

z klasztoru Franciszka – tego co w płomień chciał wejść
by zmiękczyć serce Sułtana
ogłosić BOGA Saracenom z cudem ogniotrwałości
sięgamy sercem do NIEBA
poprzez kamienne korytarze toczy się nasza WIARA
i prosto
na postument OŁTARZA
POD POSTACIĄ CHLEBA

choć – sam pewnie  tego nie rozumiem
bo jestem grzesznym stworzeniem
a w życiu
rzadko zaglądałem do Przybytków Świętości
i wstydzę swojej niedoskonałości
w obliczu TWEGO GENIUSZU
lecz – na to nie zasłużyłem

TY – który nas nakarmiłeś nie tylko chlebem a nadzieją
nas
nigdy nieubranych w habity i ornaty
szykujesz już do drogi

tak
chcemy pić TWOJĄ ŚWIĘTĄ KREW
bo jest źródłem Zbawienia i Prawdy
balsamem WIECZNOŚCI – pojednaniem z OJCEM
kosztujemy TWOJE ŚWIĘTE CIAŁO
bo jesteśmy zjednoczeni
z nadludzkim Imperatywem
przybliżasz nas ku TWOJEJ Doskonałości
i proszę
spoglądaj czasem z WIECZERNIKA
na TWOJĄ Planetę Miłości

Ogród Getsemani – Góra czaszki

w koszarach OGRÓJCA
na kanwie przemyśleń ISTOTY ŚWIĘTEJ krwawy pot wysiedleńczy
odbił człowieka z posad grzechu
pazerny cud modlitwy
z wnikliwej kontemplacji
godnie dowiódł PRAWDY

dziś osiem zostało tam drzew – świadków
nadzwyczaj szyderczej koawitacji
NIEBA z OGRODEM GETSEMANI
zredlone kanefory
poskręcane macki konarów
otrute bólem drzewa oliwne
nasączone cierpieniem
usłyszały o tej zdradzie
po której przepełznął wąż pokusy

potęgą jest hart JEZUSA
ogromne jest JEGO SERCE – oddane i miłosierne
zapamiętać!

ON i ty stąpacie
drogą POD CIĘŻAREM i prosto na GÓRĘ CZASZKI
i tam jest takie miejsce – gdzie w korzeń zatknięto KRUCYFIKS
a niżej był grób ADAMA
KOPIEC pod którym żył EDEN

a kiedy BÓG umierał – grom rozwarł postument GÓRY
i stał się CUD
korytem podziemnych szczelin
spłynęła BOSKA CZCIGODNA KREW
na czoło pierwszego człowieka
i ADAM znów się przebudził
i CZŁOWIEK wreszcie zmartwychwstał
——–

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...