Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

demom c.d.


Rekomendowane odpowiedzi

Pamiętam dobrze dzień, w którym pierwszy raz spotkałem Fryderyka. Od tego czasu tkwi jak rozrastający się nowotwór w mojej głowie - nie Fryderyk, lecz ten dzień. Pamiętam jakby każdy dziwny szczegół, mniej więcej tak, jak pamięta się sen zaraz po przebudzeniu... każdy niedorzeczny szczegół, a tych szczegółów jest coraz więcej i więcej, mnożą się jak fabuły w mózgu chorego psychicznie pisarza - wezmę więc niewielką dawkę litu ( dwie malutkie - jak tabletki antykoncepcyjne - pigułki ) i zaczynam opowiadać...

Szczegół pierwszy:

godz. 6.05

Siedzę zaraz po śniadaniu na kanapie. Na przeciw mnie siedzi moja mama i stara się obudzić do końca. Popijam mocną kawę i patrzę na zegarek tarczowy...to ważne, że jest tarczowy, bowiem zaraz fakt ten wywoła sporą kontrowersję. Słuchaj, ten zegar idzie nie w tę stronę, co powinien, mówię do matki. Ona wzrusza ramionami, a ja nie wiem, o co chodzi - nagle orientuje się, że chyba jednak, gdy długa wskazówka jest na jedynce, a krótka wskazuje prawie dokładnie szóstkę, to wszystko jest w porządku? - ale matka wzrusza nadal ramionami - cholera, myślę, ale nie przyznaje się, że się pomyliłem...

Szczegół drugi:

godz. 6.35


Jadę autobusem na uczelnie. Obok mnie siedzi Marcin i nic nie mówi. Wyszedłem bardzo późno z domu, ze względu na kontrowesje czasowe. Ledwo co dobiegłem do autobusu,ale na szczęście kierowca zlitował się nade mną. Zaraz potem spotkałem Marcina i on zapytał mnie, co powiedziałem kierowcy zaraz po wejściu. Ja mu na to, że "Dziękuje" - a kierowca odpowiedział "Rozglądałem się po autobusie i brakowało mi pana". Na pewno, odparł Marcin.
Kierowca wpuścił mnie drzwami najbliższymi jego stanowiska...potem, gdy zatrzymywał się na kolejnych przystankach, zwykle wpuszczał ludzi tylnymi, lub tymi drzwiami, ktorymi wcześniej i mnie wpuścił...drzwi srodkowe były ciągle zamknięte, zatrzaśnięte, musiały się popsuć...właściwie to sam próbowałem nimi na początku wejść, a potem się zorientowałem, że muszę przednimi. Przez cała drogę razem z Marcinem obserwowaliśmy parę głupich nastolatków, którzy natrząsali się z ludzi próbujacych wejść na kolejnych przystankach środkowymi drzwiami. Pamiętam, że na którymś z przystanków, półprzytomny i poirytywony, wstałem i zapytalem na cały głos "Czy CI LUDZIE się nigdy nie nauczą???!!!!" Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotę...


Szczegół trzeci:

godz. 8.30


Siedzę w kiblu. W sąsiedniej kabinie ktoś sra, a zaraz potem wychodzi, nie spuszczając wody. ( to skąd wiem, że srał? - zaraz...) Kończę, lecz chcę jeszcze chwilę podumać. Nagle jednak, przerażony napisem na białych drzwiach kabiny, wybiegam z ubikacji, nie dopełniając moich wszystkich powinności chigienicznych. Potem stoję na korytarzu i zastanawiam się jak idiota, po co wybiegłem. Uspokajam się i nagle... w kiblu eksploduje petarda, spora...może to nie była petarda? W kazdym razie wszystkie ściany kibla zamalowane są na gustowny, jasnobrązowy pigment naturalny... Doskonale pamiętam ten kolor i napis, który przeczytałem kilka minut wczesniej na wewnętrznej stronie drzwi kabiny...był to wulgarny żart napisany przez kogoś...a zresztą...brzmiał on:

SRAJ I SPIERDALAJ

Byłem pod duzym wrażeniem tego wydarzenia i rozważałem w jaki sprytny sposób mój język się zwulgaryzował - gdy nagle - spotkałem pierwszy raz Fryderyka...


Szczegół czwarty:

godz. 8.49

Spotkałem Fryderyka. Nie pamiętam, jak wyglądał, co wtedy robiłem, ani gdzie dokładnie stałem, wiem tylko, że była 8.49 na moim zegarku tarczowym...po co to opisywać? Najważniejsze, że go spotkałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...