Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

(część instrumentalna)

 

następny dzień a ty jak wariat śnisz na nowo

kiedy się zbudzisz stwierdzisz odejść trzeba już

gardło podcina przyszłość swoim bezsensem

chwile nie wrócą choć byś tu klęczał cały wiek

 

tyle prawd nazwałeś kłamstwem

chociaż umysł płynął w dal

zgasło światło ślad pozostał

szary pusty już nie ten


wtedy słowa twoje

czy na zawsze pochłonęła kartki biel

może

ciemność w tobie

bezsilność

mordercy dnia

 

 

(część instrumentalna!)

 

 

dostrzegasz kwiat ukochany diament tej łąki

gdy go rozgnieciesz zabijesz jego delikatny blask

nigdy nie wróci żeby rosnąć tutaj jak kiedyś

lecz być może jakaś inna gdzieś w dali jest


 

*

tyle kłamstw nazwałeś prawdą

chociaż umysł płynął w dal

zgasło światło ślad pozostał

szary pusty już nie ten


wtedy słowa twoje

czy na zawsze pochłonęła kartki biel

może zmieni

zwątpienie

w mrok

co nie pokona dnia


 

*

spójrz w złote lustro

obraz za mgłą widzi ciebie

a może dotknij by nie zwątpić

to chociaż ramki znajdziesz cień i lśnienie


 

*

czy zawładnie

całym tobą

przeistoczy w inny sens


poszybujesz nie przy ziemi

lecz wysoko

gdzie echo twoje jest

 

 

            

        



 

Edytowane przez Dekaos Dondi (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Dziękuję. Bardzo lubię Twoje analizy. Autor może się z nich nawet nauczyć coś więcej o swoim własnym wierszu. Pozdrawiam   @Kwiatuszek Masz rację. Liście i mgła to nastrój rzeczywiście jesienny. Ale to tylko przypadek.    @viola arvensis Miło mi. Czasami zdarzają się chwile, kiedy człowiek rozpływa się w sentymentach.
    • @KOBIETA zamyśliłem się przez chwilę , po dwóch pierwszych wersach. "Kochać Paryż to karmić"sobie. Nie uważasz ? Marek ma trochę racji, to nie ten samo miasto co 70 lat temu. Ale to zawsze będzie Paryż, gdzie należało by chociaż raz w życiu być.   Dwa pierwsze wersety fajne, później ten Paryż mnie osobiście trochę się rozmył. Audrey pewnie też tak by pomyślała.  ;)          Pozdrawiam. Eksperymentuj. :)
    • Galopujący zapach pomarańczy, smaga rezolutną Cytrynkę, aż żółtą chropowatą skórkę rozjaśnia kwaśny uśmiech. Co prawda nie lubi gdy ktoś ją - ni z gruszki ni z pietruszki - doznaniami tłucze, jednak w tej intensywnej sytuacji, turla eliptyczną, podnieconą krągłość, w kuszącym kierunku.     Krzywy Banan spogląda z boku, prostując krzywiznę po łukowatej zazdrości. To jurna krzywizna, z tej samej kiści, co inni jemu podobni. Ma już kilka inwazji na sumieniu i wyciśniętych soków. Dobrze pamięta czasy młodości, kiedy to całymi hordami, polowali w rajkach na Truskawki. One to urwane z krzaczków, wnerwionymi szypułkami rzucały w napastników, ale po jakimś czasie, zaczęły z coraz większą chęcią, czerwienić zewnętrzną połać, czerwonego miąższu.     Mimo że słońce prażyło niemiłochłodem, czuły wewnątrz przyjemną wilgoć, gdyż banany turlały je między sobą, pomiędzy szpalerem powabnych żółtocieni. Niestety, przylazły skądś małpy i tylko jeden wspomniany banan, zachował życie, albowiem wyglądał i nadal wygląda, niczym złowieszczy uśmiech czarnoziemu, o pożółkłych zębach.    Zielony Groszek nie reaguje na te kolorowe przepychanki, zwierzęco roślinne. Tuli w podłużnych objęciach rozkoszne kuleczki, leżące jedna na drugiej, pod prześwitującą zielonowoalką.     Młoda jurna pyra, z innym młodym ziemniakiem i pobudzonym kartoflem, widzą z daleka, kołującą kwaśność Cytrynki. Aż im łęty stają od tego widoku, a biedne stonki spadają na ziemię i marudzą jak potłuczone. Mają w pasiastych dupkach, tego typu ekscesy, lecz cierpieć muszą. Bulwonapaleńcy kulają siebie w stronę ponętnej Żółtokształtówki, lecz Pomarańczak staje im na drodze, z groźnie zwisającą skórką na odwłoku. Chcą go uwięzić w swoich łętach, lecz stary Dyń na Bani służy odsieczą i plany gwałtownie rozsiewa wiatr.     Młody Pomidor, co dopiero z ziemi wyjrzał, a już mu w główce smukła Szparagówa. Marzy o tej rozkosznej chwili, kiedy to macać go będzie, a później wniknie w czeluść miąższodoznań. Niestety, ktoś go bierze do ręki, odrywa z gałązki marzeń, kroi w plasterki i obkłada nim skibkę, zjada i jedyny pozytyw z tego taki, że trochę nawozu, w rajce przybywa, bo akurat do wychodka nie zdążył.     Tymczasem w sadzie, Młode Jabłuszko rozmyśla tęsknotami. Urwało szypułkę z gałęzi, na której było podwieszone i pragnie zaznać miłości. No cóż. Póki co, słodką dziurkę zamieszkuję jeno robaczek. Pociesza ją Śliwka. Taka robaczywa, że jej już nic podłamie. A jabłuszko nadal słyszy bzykające pszczoły.     Ćwikłowy Stary Dziad, przymila korzeń do smukłej Pietruszkowej, czochrając powabną nać, aż po rozłożyste rozwichrzenie, co wytwarza w nim popędliwe ćwikłopędy. Lecz Piteruszkowa nie zwraca na niego żadnej uwagi, rozmyślając o Gruszkoskoczu, co przemiłym klapsem i ogonkiem, umili jej czas, z niejednym echem w sadzie.    Cytrynka wreszcie dochodzi do Pomarańczaka. Po grze wstępnej: ocieraniu i muskaniu, nie mają skórek na sobie. Przeznaczenie wrzuca ich do miksera i naciska różowy guzik. Po chwili słychać lepkie odgłosy, wirującej miłości, a następnie wlewania i przełykania.    W tym samym czasie, białą kapustę, depce czerwony głąb, skrzydłami bielika w kształcie orła, trzymającego korzeń marchwi, jako zwiniętą szturmówkę. Owa wspólnota warzywna, jako jedyna, uprawia seks patriotyczny.
    • @Czarne Słońce To wiersz o trudach pokonywania życia, wpisany w kontekst teodycei, ale i tęsknoty za ulgą. Hymn o nadziei bez jej nazwania, bo każdy ma swoją własną i osobistą, choć obcą często. Pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...