Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Marek.zak1 trochę pojechałam w pole, ale towarzyszył mi przy pisaniu efekt wizualny.

Kolejne wersy miały układać się symetrycznie. Poczułam się jak fryzjerka, co przycina końcówki, sprawdzając ich długość względem siebie z prawej i lewej. Możliwe, że rozjechał się ważny wątek w poezji - tekstu poetyckość a może nawet jego sensowność. 

 

@fregamo  zmieniłam, słówka układały się z długości. Tym razem skupiłam się na symetrii. 

Dzięki za obecność. 

Opublikowano

Pozwoliłem sobie. :)

 

bezwolnie zasłaniam zasłony

przebijasz mnie w połowie

pewnie dlatego balansuję na krawędzi

 

w namiętności  wszystko jest prostsze

i jedna zasada

chcę Cię

 

w miłości

trzeba uważać

i przebierać w jabłkach na targu oglądać

 

gdy mylą się strony te które chcą i muszą

akt woli najlepiej wygląda

w praktyce bywa z tym różnie

 

Pozdrawiam

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Też mam ten problem.

W teorii miłość to wybór, akt woli, ale trzeba (go) dojrzeć. bb

@Krzysztof_Kurc dziękuję, skorzystałam z tej wersji; zmienione co mi pasowało.

Najslabsza ostatnia zwrotka, wylewa się z foremki, może jak ja - dojrzeć musi.

Pozdrawiam, bb

Opublikowano (edytowane)

@beta_b dojrzeć do miłości? milosc to biochemia i zapłodnienie ewentualnie przywiązanie i wdzięczność wobec tych którzy ciebie spłodzili. prokreacja i wychowanie potomstwa to cel. Wola w tym kontekscie brzmi zabawnie.

Oczywiscie można się oszukiwać i mózg ludzki to uwielbia;-)

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Lahaj Ja się na tym nie znam, ale podobno najbardziej się sprawdzają świadome relacje (zakłada to nieco równowagę biochem w mózgu).

Nie ma wtedy dramatów, zdrowe id i ego pilnują swego. Prokreacja, wychowanie dzieci itp co ma wspólnego z miłością? 

O tym trochę jest tekst, żeby odróżnić namiętność od miłości bo to łatwo pomylić; jest różnica między "chcę Cię" a "muszę Cię mieć". bb

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Lahaj pisałam też o tym, co wcale nie tłumaczy czym jest miłość.
To jak z wiarą: wierzysz albo nie. Podajesz skład chemiczny albo mówisz: kocham.  
 

To takie proste 

odchodzisz 

bo twoja przysadka 

nie produkuje wazopresyny.

Nie wstrzykniemy jej

mimo gorących nocy

przyjacielskich popołudni

dni radosnych i spełnionych.

Mój mózg ma nadprodukcję 

która trafia do każdej komórki

próbuję nadmiar wylać oczami.

Czysta chemia. Zero miłości.

Opublikowano (edytowane)

 Komunikat wynikający z treści, jest jasny... wymowny. Krzysiek podał chyba zmiany, bo widzę, że jego zapis jest u góry. Beato... pozwolę sobie podać układ wersów, tak jak czytałam i...

czy akt woli... wygląda.? mnie bardziej dojrzewa w praktyce... kto doświadczył na skórze, ten wie,

dlatego inną puentę bym widziała. Oczywiście nie musisz niczego zmieniać, bo treść czytelna.

Pozdrawiam.

 

bezwolnie zasłaniam zasłony
przebijasz mnie w połowie
pewnie dlatego balansuję 
na krawędzi

 

w namiętności 
wszystko jest prostsze
i jedna zasada
chcę Cię

 

w miłości trzeba uważać
przebierać jabłka na targu 
oglądać

 

mylą się strony 
czego chcą a co muszą
akt woli dojrzewa w praktyce
wie ten kto doświadcza 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No dużo w tym prawdy;-)

Nie przesadzajmy ale miejmy świadomość procesów 

myślenie nie poddaje się redukcjonizmowi do pojedynczych neuronów;-) 

jest cudownie emergentne

 

lubię się droczyć;-)

wiersz spoko ale bardziej ten w komentarzach 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
    • @Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):)     @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :)  W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :)     @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...