Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nasza muzyka - org.fm


Mateusz

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 2,9 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Biedny monsieur Duport nigdy nie sądził, że zyska nieśmiertelność dzięki wariacjom na własny temat, napisanym przez kogoś, kim pogardzał.

 

Wariacja nr. 6 zapiera po prostu dech w piersiach — jak Mozart dotarł tutaj z oryginalnego tematu, pozostaje najgłębszą tajemnicą.

 

W. A. MOZART — Wariacje na temat menueta Duporta, KV 573, początek wariacji no. 6:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Malarz łączy kosmicznie; barwy świata, a poeta?    
    • do własnej duszy   gdzie znaleźć hasło?
    • gdy z wiekiem konieczny bilans sporządza w duszy remanent to nic że ciało liczy straty gdy rośnie po nas dobra pamięć
    • witaj na kartach książki Moje Przygody w Krainie Plot Twistów, gdzie ciągle mieszają się formy, po bohaterów przylatują ptaszyskokształtne idee, by schwycić w szponiaste grabska, zatargać na wiece i pola walk. tu zachodzą cudowne łamane na cudaczne wypadki, dajmy na to okazuje się, że laska, która przyniosła do naprawy smartfona, czy przylazła do salonu, w którym pracuję, by kupić kolczyki do nauki języka tigrinia, zestaw designerskich maczet-thermomixów lub cokolwiek innego i zaczyna wydzierać się na mnie, pracującego w usługach biedaczynę z wiecznie doklejonym, służbowym uśmiechem, że co to za porządki, jak to: "nie ma" albo "czemu, kurwa, tak drogo", ta samonakręcająca się sprężyna, co krzyczy że jak śmiem jej nie znać, ona jest przecież Fagata, co ja, pod kamieniem żyję, ta andydama, która po ledwie chwili od wejścia już nie tyle pulta się, co zapluwa jadem, wpada we wściekłość dziką i nie do okiełznania, po czym, chcąc mi wymierzyć siarczysty policzek za samo tylko nieodzywanie się i niereagowanie na wrzask, traci równowagę, wpada na szklany stolik, roztrzaskuje głową jego blat, po czym wstaje z rozoranym policzkiem i jeszcze głośniej wyje, że została oszpecona, okazuje się nie być żadną Fagatą (ktokolwiek to jest), tylko otyłym pięćdziesięcioośmiolatkiem spod Małkini, Grzegorzem Dragstoriewem, bezrobotnym frustratem, którego za notoryczne pijaństwo wylano z huty szkła "Cementeks". zabawnie w mojej książce, prawda? co rozdział to jak nie ucieczka wartburgiem przed hordami snycerzy zombie, to smok z lechowałęsowskim wąsem, który wygłasza odczyt o partenogenezie Hatifnatów. powieki nasuwające się na gałki zamykanych oczu nie są kartkami. jest nimi czysta czerń, która dzięki temu powstaje. czytaj dalej. nie chcę spoilerować, ale za dwa rozdziały z rozharatanego policzka pseufoFagaty zaczną wychodzić światłowodowe robale. oblezą cię, oplotą. zacznie się transmisja danych o szczególnym znaczeniu.
    • gdy zjeżdżasz z drogi do bliższych tobie drzew owocowych starych i młodych w granice objąć tylko spojrzenia gdy zawiązują się właśnie teraz   w bramy doliny która opada bez przeszkód z nagła wietrzy się skała paszczę ma ziemia zęby zjadliwe do nich ścieżynką schodzisz przechyleń   na to cię nóżki wycałowano na to ci serce śpiewało rano i abyś wrócił dziarski spełniony przez góry lasy Hornad wzburzony        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...