Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz Kucina

Rekomendowane odpowiedzi

Kolejny dobry i to bardzo wiersz!

 

Panie Tomaszu tak długo jak będą się do CIEBIE przyczepiać tylko za samą formę pisania (kursywa, podkreślenia wytłuszczenia etc.) tak długo będę CIEBIE czytać. :DDD

 

Bo nie sztuką jest się obruszyć na pierdołę tylko coś przeskoczyć (może własne ograniczenia?) i skupić się na tym co w samym środku.

 

pzdr 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ależ nie, ja nie czuję żadnej presji ze strony komentujących, wręcz przeciwnie, to satysfakcja gdy ktoś zostawia komentarz pod tekstem, wnioski każdego komentującego są autonomiczne, i zawsze taki jest mój punkt widzenia, po prostu odpowiadam, zgodnie z sumieniem i własnym punktem widzenia. Gros egzegez ma charakter pozytywny, więc nie mam prawa do narzekań. Pzdr. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bardzo mądry to wiersz, rzeczywiście jesteśmy inni, i chyba w tym tkwi sens cywilizacyjny, może i budzę kontrowersje, lecz nic nie poradzę, przecież nie mam na to wpływu? ;) Nikogo tu nie atakuję, czasem bronię jakiejś tezy, którą uważam za uzasadnioną, nic więcej, przecież to ma sens.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lahaj gdyby każdy miał swój własny styl żaden nie byłby powszechny i nikt by się nie zastanawiał nad jego skutecznością.

 

Różnorodność to przecież nie zarzut.

 

Tak początkowo też mnie to irytowało dzisiaj wręcz zaczynam to lubić.

 

pzdr

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowni Państwo komentujący, odpowiem ogólnie, bo sprawa dotyczy jednej mało istotnej kwestii – mianowicie pochylenia literek w tekście, na szczęście nie moje to zmartwienie :) Nie mogę, nie chcę i nie ma tu logicznego uzasadnienia, by zmieniać własne teksty na polecenie kogoś innego.

 

Po pierwsze:

z przebiegu tej polemiki wynika, że mamy różne gusta i inklinacje zapisu tekstów, tym chętniej walory czysto estetyczne nas różnią. Załóżmy przez chwilę (antycypując), że zrezygnuję z kursywy w dowolnym utworze w jego zapisie ulegając czyjejś presji (bo to w pewnym wymiarze presja – skoro tyle razy tłumaczyłem, że zapis który realizuję w praktyce - mi odpowiada), cóż z tego?, skoro kolejny komentujący ten sam utwór zaraz napisze, że to pierwotna forma zapisu była idealna, a po korekcie jest tylko gorzej. Idąc tym zgubnym tokiem realizacji marzeń kolejnych recenzentów, dojdziemy do aberracji. Mało, że nie znajdziemy tu możliwości zaspokojenia potrzeb wpłynięcia na autora (w tym akurat wypadku mnie) dokładnie wszystkich osób, bo macie państwo, różne punkty widzenia, i nie uda nam się wypracować kompromisu, (chyba, że teksty będę pisywał do połowy z uwzględnieniem kursywy, a dalej już bez), tu nagle pojawia się o wiele większe niebezpieczeństwo, mianowicie, pod moimi tekstami staniecie się w końcu wzajemnymi wrogami?

 

Nie po to ja dzielę się tekstem z wami, by wywoływać aż tak głębokie antagonizmy, pan @lahaj napisał (cytuję):

 

gdyby taki styl który reprezentuje autor był skuteczny w przekazie, na pewno byłby powszechniejszy,

 

nie odnoszę takiego wrażenia, nie ma żadnych wyspecjalizowanych analiz w tym zakresie, ponadto skoro praktyka używania kursywy rodzi tyle komentarzy, to wskazuje że moje teksty jednak mają oddziaływanie (nie jestem przekonany - do końca, że tylko kursywa jest czynnikiem mającym na to wpływ, a wszelkie antycypacje w zakresie zastosowania italik nie mają uzasadnienia, bo nie ma tu empirycznych dowodów).

 

Jakie znajdziemy więc salomonowe rozwiązanie względem państwa obiekcji i fluktuacji stanowisk? Rozwiązanie najlogiczniejsze, które samo się nasuwa jest jedno – TO AUTOR MUSI ZADECYDOWAĆ OSTATECZNIE O SPOSOBIE ZAPISU UTWORU, i ja to niniejszym czynię, mało tego, po raz kolejny staram się to państwu zakomunikować, a państwo powracacie do początku, czy to ma sens?, skoro kompromisu nie da się wypracować, te permanentne powroty do tej spornej kwestii budują wasze wzajemne dysonanse, stajecie się kolizyjni i popadacie w kolejne antynomie, naprawdę ja tego nie pragnę, i chce was przed tym przestrzec, zbyt wiele sobie obiecuję?

 

Zastosowanie alternatywnego zapisu tekstu, nie występuje w kolizji z przyjętymi zasadami języka polskiego, zresztą liryka jest tak obszerną dziedziną, że dopuszcza w zasadzie wszystko. Znamy przecież klasyczne wiersze dadaistów, którzy świadomie i wbrew woli ogółu łamali zasady pisowni, ortografii, czy interpunkcji?

 

W zastosowaniu kursywy: wiemy, że pismo pochyłe służy do wyróżniania określonych elementów publikacji (np. cytatów, dedykacji, krótkich przedmów, także didaskaliów w tekstach utworów scenicznych), kursywę stosuje się również do podkreślania miejsc, które mają zwrócić szczególną uwagę czytelnika, ten model zastosowania stosuję w zapisie, to uprawniony aparat operowania tekstem, tym bardziej, że to są wiersze, zatem zasady tutaj mogą być prawie dowolne. Wobec powyższych argumentów, uznaję punk widzenia tych komentujących, którzy uważają, że zapis tekstu o cechach lirycznych leży tylko i wyłącznie w gestii autora.

 

Nie twórzmy wyimaginowanych konfliktów, bądźby tolerancyjni wobec siebie.

 

Ponieważ nie mam obyczaju powtarzania w kółko o jednym i tym samym i nie planuję udzielać odpowiedzi w jedynym kanale tematycznym, to informuję, że w przypadku podobnych komentarzy, w odpowiedzi linkował będę do tego właśnie stanowiska, lub wrzucał sceeen z tym postscriptum. Uważam, że tego typu rozważania mogłyby znaleźć swoje miejsce w udostępnionej wolnej strefie serwisu, a niekoniecznie pod tekstem, ponieważ wiele razy przedstawiłem swój punkt widzenia. Teraz już kompleksowo, skoro budzi to wciąż wątpliwości. Lecz to państwa wola. Pozdrawiam ciepło Wszystkich Komentujących.

 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To ciekawe, co tutaj napisałeś, zgadzam się, że proces twórczy nie przebiega linearnie. W zasadzie to główny powód, że tutaj coś piszę do Ciebie, Autorze, gdyż jednocześnie

nie potrafię wyjść ze zdumienia, że aż tyle słów w komentarzu odnosi się do tego, czy używać kursywy, czy innego sposobu zapisu.

To jakby o wyższości widelca nad łyżką.

Przy mniejszej czcionce i bardziej rozbitym układzie tekstu tak jak tutaj, ta kursywa nie przeszkadza, natomiast był jakiś Twój wiersz, który zupełnie pominęłam dlatego, że nie byłam w stanie go przeczytać.

Doczytałam w komentarzu, że unikasz powtórzeń - zerkając na samą górę, nawet nie wchodząc w wiersz - moim zdaniem natchnienie jest jednak tym samym co tak zwana wena.

A w samym wierszu najbardziej podoba mi się zakończenie, co nie znaczy, że nie mam szacunku do całej reszty. 

Wiesz co, spodobało mi się to podkreślanie, może spróbuję ;-)

Pozdrawiam :-)

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina ja pytałem Pana o ten zapis będący niejako Pana znakiem firmowym gdyż wydał mi się na tyle osobliwy, ze potrzebowałem wyjaśnienia pobudek. Poniewaz nie trafiły do mojego przekonania pozwoliłem sobie na odpowiedz powyżej gdzie wątpię w skuteczność takiej formy zapisu. Doceniam Pański wysiłek w przybliżeniu swoich motywacji. Uznaje Pańskie prawo do swobodnego kształtowania swoich wypowiedzi. Nie zmienia to mojego zdania, ze czytanie Pana przychodzi mi z podwójnym wysiłkiem. Wątek uważam za zamknięty z mojej strony. Pozdro:-)

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No właśnie, tyle o tej kursywie, że musiałem kompleksowo odpowiedzieć, to mnie dziwi, lecz nie denerwuje, może to ja nie potrafię wyperswadować stanowiska. Dokładnie, widelec-łyżka, doskonałe porównanie, używa się i łyżki i widelca, choć drugie danie na biedę niektórzy planują zjeść łyżką, żartuję ;)) 

nie wiem co to za tekst, tutaj obecnie, u mnie teksty napisane są tą samą kursywą, może coś usunąłem, albo to był starszy tekst, naprawdę trudno mi się odnieść... ;)

co do powtórzeń, komentowaliśmy z @Laktris kwestie związane z powtórzeniami zaimków, w tym wypadku był to zaimek nieokreślony się i zwrotny sobie, podtrzymuję pogląd, nie widzę potrzeby stosowania tych dwóch zaimków jednocześnie w jednym zdaniu, bo tam jest jedno zdanie – jeden wers nawet: gdy spotykamy czasem – mówimy sobie.., ominąłem celowo się po czasowniku spotykamy ;)

 

tak natchnienie to może być to samo co wena, co prawda nie wiem w jakim kontekście się wypowiadasz?, jeżeli ogólnym, to natchnienie już nie musi być tożsame z weną, może być np. natchnienie jako zapał twórczy, albo: wpływ wywierany na kogoś, sugestia, itd., słowa bywają wieloznaczne.

Podoba się zakończenie wiersza? Rozumiem, ok ;) Też lubię ozdobniki w tekstach, mamy wspólne zdanie. Pozdrawiam Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rozumiem, uważam, że osiągnęliśmy konsensus w sprawie. Nie indaguję w Pańskich upodobaniach, rzeczą naturalną jest, że tworzę tekst w perspektywie bliskiej mnie samemu, gdybym jeszcze miał zastanawiać się jak graficzny układ tekstu, i ozdobniki (o których pan wspomniał i podświetlał na ulicy),wpływają na czytelników, musiałbym poprosić o koło ratunkowe Ducha Świętego, Proszę więc zrozumieć, mój punkt widzenia. Ok.,więc eod. w tym wątku. Nareszcie kończymy dyskusję w temacie: kursywa, było rażąco wnikliwie. Czasem tak bywa ;)

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

hehehe, trochę to ksenofobiczne?, nie wypada komentować, więc nie skomentuję, nie widzę żadnego związku przyczynowo-skutkowego, ani osobistego ksenofobicznych dowcipów akurat ze mną, ale rozumiem, że chodzi ci tylko o to by nie czytać takich wierszy które nie odpowiadają czytelnikowi bo mają kryteria estetyczne w dowolnej kakofonii - z autorem;) I tylko w tym kontekście do wpisu się odnoszę. Dobra zasada. Lepiej nie czytać i nie użerać potem z autorem. Pozdrawiam @Laktris

Achhhh tagi? Rozumiem to te powtórzenia? To masz na myśli? Tagi w moim rozumieniu nie są częścią integralną (składową) samego utworu, są informacją dodatkową (ponad tekstem) - spójną, skondensowaną i obrazują co czytelnik może się spodziewać w tekście, dzięki temu rozwiązaniu ktoś może wejść w edycję utworu, lub nie, jeżeli tematy sugerowane w tagach nie są mu bliskie, porzuca tekst. Natchnienie w tagu jest synonimem relacji człowieka (autora) z człowiekiem (czytelnikiem) pomiędzy nimi jest ten związek liryczny, a wena w tagu będzie synonimem popędu lirycznego - ogólnie. Rozumiesz?  Pzdr.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tekst jałowy sam o tym wiesz więc po co ta hucpa?

komentarze od autorskie tylko mu szkodzą

w co ty grasz? 

ciekaw jestem bo wydaje mi się, że potencjał zdechł w momencie

kalkowania i kminienia co się spodoba 

a gdzie życie? ty w ogóle oddychasz?

nie masz tematów prócz obowiązkowych plagatów bądź ściem?

ignorancja totalna, przykre że ludzie się na to łapią

discopolo

ze słownikiem w ręku

nie ratującym

dosłownie nic

Edytowane przez Paweł Artomiuk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Znów zaczynasz, w końcu cię odstawią z portalu, i po co? Te jazdy personalne (discopolo, ignorant) zużywają cały twój potencjał intelektualny, spróbuj może się wyłączyć w chwilach gdy licho wyrzuca z ciebie ten hejt, odchodź wtedy od klawiatury, i wracaj jak się wyciszysz. Nie podejmuję dalszej wymiany komentarzy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
    • ze wspomnień upiekę ciasto by lepiej smakowało dodam echa i wiatru oraz uśmiechu   żeby nie przesłodzić łzami je przełożę albo łyżką morza jest łagodne   wiem że trudno będzie ale co tam zaryzykuję przecież do odważnych świat należy   ze wspomnień ciasto upiekę będzie wam smakowało bo minionym zapachnie które hen za wami  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...