Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

teraz nawet sny są kanciaste
jakby nie z tego wiersza
o łagodnych kształtach

 

tam napełniałem dłonie
nieprzyzwoicie lekko
unosząc
rozbierałem z głosek jej imię

 

przyspieszała

 

z moich ust wyfruwały dzikie gołębie
ciepło falowało w palcach
drżałem
na samą myśl że kiedyś się wymknie

 

ostatni wers wbijając w źrenice

Opublikowano

Chyba trafię... czytam utratę kobiety i wspomnienia peela, co działo się, kiedy był z nią, stąd.. "o niej"...

Nietuzinkowo rozbierał...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

.... nie dziwię się, skoro...

Dla mnie, bardzo pomysłowo... bo finisz przenika aż do źrenic.

...ehh.. telefony, odtworzyło na szczęście.

Pozdrawiam. 

Opublikowano

Świetny, nie wiem jak to robisz, ale naprawdę potrafisz. Jak widzę zmiana kształtów, to dla Ciebie pikuś ;)

Chyba coś zmaluję dzisiaj, bo to bardzo sugestywny i inspirujący obraz, a ostatni wers, no... na granicy bólu.

Pozdrawiam.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

źródło:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Mocny wiersz, bardzo mi się podoba, zwłaszcza , że kiedyś napisałem inny tekst, ale o twarzy której ostre rysy wbiły mi się w oczy i że jeden z komentatorów oznajmił, że to niemożliwe jak może twarz wbić się w oczy. Stwierdziłem, że jeżeli nie rozumie to nie powinna zajmować się poezją. A ona, że to ja skoro tak piszę. No i masz inny tekst, moim zdaniem świetny i co? wbił mi się w oczy.

Opublikowano

Nie lubię źrenic w tekstach i chyba nic na to nie poradzę (już nawet wolałbym serce, nóż w serce - wers w serce) 

 

Tekst jest w porzo można ewentualnie pokminić nad zmianą kolejności:

 

 "z moich ust wyfruwały dzikie gołębie
ciepło falowało w palcach
drżałem
na samą myśl że kiedyś się wymknie

 

ostatni wers wbijając w źrenice"

 

 

z moich ust wyfruwały dzikie gołębie
ciepło falowało w palcach
drżałem
na samą myśl

że kiedyś ostatni wers

wymknie się

 

wbijając w źrenice

 

idąc tym tropem można dać nawet"przebijając źrenice" ;-) 

 

Dobrze, że jesteś. Pozdr. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Natko, idziesz bardzo dobrym tropem, w końcu poezja to też kobieta;) 
Dzięki za słowo, pozdrawiam.

No nie wiem Janko, od lat waga stoi w miejscu;) 
Zmaluj coś, zmaluj, chętnie Ci wymaluję komentarz:)
A ostatni wers dokładnie na granicy bólu. Dzięki za poczytalność:) Serdeczności.

Gerber miło Cię gościć. Tak to właśnie jest z tą poezją. Każdy czyta i rozumie po swojemu. W sumie to dobrze, byle tylko nie podchodzić zbyt literalnie do tekstów, a niektórzy mają z tym problem. Nie potrafią, może nie chcą wyjść poza, a przecież poszukiwania dają tyle możliwości. Pozdrawiam. 

 

Cześć Lightcik;)
Wiem, że nie lubisz źrenic, już mi je wytknąłeś w zapatrzeniu:D 
Ale, że serce? Nóż w serce? Wers w serce? No ok. Tego typu czucie też jest ważne, ale wiesz faceci są wzrokowcami, to ma być kontakt wzrokowy!:D 
Fajnie że w nim pogrzebałeś, bo nawet nie zauważyłam że wersy mogą występować zamiennie i to w sumie nawet jest ciekawe, ale pomimo wszystko zostanę przy swojej wersji, bo Twoja wydaje mi się bardziej szorstka, żeby nie powiedzieć kanciasta;) poza tym obawiam się, że mogłaby sprowadzić czytelnika na niewłaściwe tory. Można by zrozumieć, że to ostatni wers się wymyka, a tymczasem to Ona, ta kobieta, ta poezja. 
Ostatnim wersem, słowem, to ona ma przygwoździć i to prosto w oko;) 
Fajnie, że jesteś. Pozdro.

Dzięki Gosławo. Miłej niedzieli. 

Edytowane przez tetu (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnie komentarze

    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...