Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Wszystko byłoby okej, gdyby nie te przeklęte ruchy frykcyjne

 

ludzie na ogół wiążą się w pary

moment zespolenia nazywając 

stosunkiem płciowym, podczas

stosunku mężczyźni wykonują

ruchy, to moment głębokiego 

zapamiętania, osoba zaskoczona

w tym stanie jest całkowicie 

bezbronna

 

a on leży

leży z nożem w plecach

troszeczkę na dywanie

bardziej na podłodze

nieme zdziwienie

gasnących jego oczu 

zdradza, tak zdradza

że coś tu zaszło

za daleko 

i utkwiło 

za głęboko

 

w nocy zachciało mi się siusiu

a sypialnia rodziców jest

po drodze do łazienki

zobaczyłem tatę jak 

śmiesznie podrygiwał 

leżąc na mamusi

 

gdy leżeliśmy na łyżeczkę

on zawsze zaczynał

wykonywać te przeklęte

ruchy frykcyjne 

 

 

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Lahaj Trochę jak pustynny wiersz króla jaszczurów JM. Lahaj, puenta daje do myślenia, ale nie wchodzę głębiej. Pozdrawiam

Opublikowano

Swoją drogą ciekawe jak podążają ścieżki interpretacyjne:-) kto kogo zabił i dlaczego?

Trochę cytuje tutaj morderstwo Swietlickiego 

szukam jak powiedziałem różnych narracji 

jest sucha 

jest dziecięca zaciekawiona lub przerażona?

jest kobieca zniesmaczona 

tak czy siak kopulacja to rzeczywiście moment największego oddania. Można stracić łeb. U zwierząt wyżej rozwiniętych obserwuje się zachowania deprywacyjne wynikające z wczesnego oddzielenia dzieci od rodziców. Krótko mówiąc technicznie nie dają rady i nie wiedzą o co kaman. Bardzo to zajmujące.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Buenos Aires Buenos Aires ja uwielbiam szampana w Beunos Aires   wszedł organista na wieżę i patrzy czy trupa nie wiezą.... Droga Mleczna  jak kolia diamentowa Nefretete pulsuje ogniem atomowym a chmurki na nieboskłonie jak owieczki Witkacego suną majestatycznie w dal żal mi lat zielonych matury i Ewki mi żal....
    • jeszcze nie raz się podniosę i pozbieram swe manatki  ale kiedyś przyjdzie moment że odejdę z tęczą rankiem   by co ziemskie pozostawić na tym marnym łez padole może ktoś mi duszę zbawi w bezkres niebios się wybiorę   pozdrawiam
    • wiesz moja przyjaciółko kochałam cię zbyt nieumyślnie byłaś pragnieniem łasiło się do mojego nienasycenia   przeznaczenie tworzyło dwie osobne historie smutno mi było czuć chłód w twoim sercu   choć klękałam błagałam o okruch uśmierzenia przestałaś istnieć dla mojego świata   zginęłaś zanim spojrzałam w lustro lunął deszcz ciężarne krople roztrzaskiwały się o sumienie wiedziałaś którędy iść gdzie nie sięga mój oddech nie słychać serca   dla ciebie spisuję tę autobiografię do bólu grafomańską żałośnie wierną a tak odległą
    • celnie   gdzie cię można odnaleźć teraz gdzie cię szukać w przestrzeniach jakich gdy u wielu jesteś na ustach jak przykrywka eurokloaki   zabierają nam cię wciąż po kawałku odcinają kolejne kupony jesteś prawie jak slogan wytarty na drobne dokładnie zmielony   pozdrawiam
    • Zaimponowałem A, zamiast ją zdobyć. Wyszło nam takie miałkie, bezzwiązkowe niby jednak coś, ale nie do końca. Mówiła mi czasem, choć za mało ją słuchałem, a i ona nie słuchała, no nie o to chodzi, no niestety Daniel, nie o to chodzi... Zamiast zdejmować ubrania z siebie i fotografie z otoczenia, zdejmowaliśmy śmiechy i uśmiechy z naszych twarzy. Nosiliśmy i bywało, że wspólnie ten niewątpliwy ciężar niełatwej relacji. Raz poryw, innym razem nudna stagnacja. Czasem też się człowiek i powiezie i przewiezie. Nasze bliżej było ciągle mocno niesprecyzowane. Jakieś to takie wyszło lub nie wyszło i napięte i nadęte i dęte. Coś jak AI dente. Relacjonując kumplom to coś z A musiałem bez przerwy te osobliwe szarości kolorować i koloryzować, bo opowiadając im prawdę kiepsko bym wyszedł w tej bezbarwnej opowieści, gdzie momentów było zdecydowanie za mało. Nawet patosu, ważne przecież, choć kontrowersyjne pojęcie, w tym wszystkim było za mało i tylko tyle co kot napłakał, notabene mowa tu o takim kocie, który umie płakać, a bywają takie koty.   Warszawa – Stegny, 08.09.2025r.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...