Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

ostatni dzień lata
słońce przenika między konarami drzew
cieniem pada na drogę 

 

ciepło
niebo przypomina ukołysaną
tafle jeziora
szybujące ptaki
kreśląc klucz do przetrwania
trwają
być może ostatni raz

 

a w radiu Mieczysław Fogg
,, Jesienne róże"

 

Sylwia Błońska 22.9.2019.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak to prawda jesień zapowiada się piękna i te piękne piosenki w radiu. Moja mama często słuchała płyt Pana Mieczysława dlatego też między innymi mam  sentyment to jego twórczości

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Sylwio, nie jesteś jedyna, której jesień plącze/miesza myśli i chce się przelać na papier kilka słów o tej pięknej porze roku.

Swoją 'niedzielą' , na pewno zatrzymałaś chwilę, tj. ostatni dzień lata. Czytam, czytam i wypada zapytać o moje wątpliwości...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

"przenika między"... wg mnie, właściwsze byłoby, przenika w korony drzew, lub np. przemyka między konarami drzew.

Czasownik 'przenika' (przez co/w co), nie gra mi ze słowem.. między... 

Druga rzecz, czy słońce jako źródło światła,  może cieniem padać na drogę.?.. to konary rzucają cienie.

Wers, cieniem pada na drogę (w domyśle słońce), do korekty, wg mnie. Dodam, nie jestem polonistką, ale dylemat wielki.

'Środek', szybujące, - kreśląc, dwa imiesłowy jeden pod drugim, można by cokolwiek zmienić.

Zasugeruję (niezobowiązująco) ... szybujące ptaki kreślą klucze (bez "do") przetrwania, być może ostatni raz (bez "trwają)

Na koniec dałaś miły akcent ,  "jesienne róże" M. Foga.

Sylwio, mam nadzieję, że będziesz wyrozumiała i nie bierz proszę moich 'ale', jako czepialstwa.

Serdecznie pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję za podpowiedzi, pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję i miło mi że Ci się podoba taka jesień , pozdrawiam  

Opublikowano (edytowane)

Twój wiersz porusza, a nawet szarpie, bardzo czułe struny w moim wnętrzu. Zawsze boleśnie odczuwam odejście lata.

Rozpaczliwie szukam "klucza do przetrwania" - trafiłaś w sedno.

Niedawno poznałam japońskie słowo, które streszcza całą pierwszą zwrotkę Twojego wiersza - "komorebi": słoneczny blask przefiltrowany przez liście drzew... Czegoś takiego mi brakuje: w słowniku - i za oknem...

 

Pozdrawiam :)

 

 

...a ostatnia niedziela była cudowna - jak z bajki... :)

Edytowane przez WarszawiAnka
formatowanie (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzień dobry WarszawiAnka ;-)

Tak to prawda, niedziela ostatni dzień lata naprawdę był przepiękny. Mam nadzieję że jesień też będzie ciepła

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

. Pierwszy jej dzień wcale nie pokazał się z najlepszej strony

Pozdrawiam serdecznie :-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wołam twoje imię  W deszczu    Modląc się  O twój powrót    W pogodne dni    Bo iskierka miłości  Wciąż się we mnie tli    I wciąż czekam i czekam i czekam  A godziny mijają...
    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...