Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

*

nakazał chan

ogrody budować wiszące

rzekom wody zawracać

brody zgolić wąsy

*

nakazał chan

miasta budować wieczne

siłą przyjaźnie zawierać

boga usunąć ze świątyń

*

nakazał chan

zaprzeczyć wszelkiej logice

zbrodnię ogłosić cnotą

cnotę nazwać ciemnotą

*

nakazał chan

prawo podeptać odwieczne

a ponad tym prawem

postawić filozofa

– swego pochlebcę.

*

nakazał chan

i całe chanów plemię

raz jeszcze stworzyć świat

na kształt swych mrzonek sennych

*

Opublikowano

Podejrzewam, że tekst powstał dosyć dawno, ale i dzisiaj jest aktualny. 

 

Pzdr.FK.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena To wiersz o wyjątkowej sile zmysłowej i poetyckiej, z jednej strony bogaty, świadomy w języku, filmowy, a jednocześnie głęboko emocjonalny. Znakomicie łączy erotykę, kosmologiczne odniesienie i symboliczny dramat chwili , razem ikoniczne stopione w monumentalną wizję apokalipsy. Tej małej, bliskiej, osobistej.  
    • ładnie kolorowo coraz więcej drzew niestety rzeki jeszcze brudne i zamulone tam czai się dawne zło ładnie ubrane  w chemię która bywa zgubna
    • @tie-break  ładna fotka.
    • Noc była dzika - jak koń bez cugli, a dach - skóra świata, napięta od snu. Weszliśmy w ciemność jak w tajemnicę która znała nasze imiona, zanim zdążyliśmy je wypowiedzieć. Twoje ciało błyszczało - złamany płomień, rozgrzane szkło. W powietrzu pachniało burzą i winem. Dotyk był błyskawicą - rozcinał czas, aż spadały z nas wieki milczenia. Wiatr szarpał w naszych włosach jak drapieżnik, co pije światło. Twoje oczy - dwa czarne źródła, z których piła noc, żeby przetrwać świt. Każdy szept kruszył starą dachówkę, każdy ruch - był końcem świata. Pod nami miasto śniło o betonie, a my mieliśmy ciała ze szkła. Na starym dachu - poza przysięgą ziemi, poza linią jutra - włamywaliśmy się w swój świat: z ciał, z cienia, z gwiazd. Drżał, jakby zazdrościł nas sam sobie, jakby nie miał prawa istnieć dłużej. A nad nami - księżyc: pęknięte jabłko nieba, struna światła, z której sączyła się cisza o smaku krwi.        
    • Moje ciało opanował granat,   bo trafiłem w środek Zachodu.   Ciemność jesieni okiełznał   huk okropnych hamulców.   A granat przemakał   przez wiązki świateł samochodów.   Zimną ziemię parkingową,   opanowały neony podwozia.   Moje nozdrza zatrute, smrodem spalonego sprzęgła.     Alkohol, potrzebuję cię teraz,   bo przysłaniają mi światło   czarnymi jak lakier kurtkami.   Trzymając mój zachodni obraz -   wciąż twierdzą, że nie umiem zahamować.     Gdy mnie popychają,   Widzę rozmazane światło ulic  wpadające do tafli wody. Ukazujące się w dziesiątkach  nieregularnych odbić.   Myślą że jest prosto,   lecz moja droga stała się kręta -   zboczyłem świadomie. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...