Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Choć raj pojma mnie i wieczność 

 

Widzę złowrogie oczy i język syczący, 

a mnie się teraz widzą gołębie amory... 

i ten cień za mną bez końca kroczący, 

jak ten najgorszy wśród diablej sfory,

nad grobem mym stoi wciąż płaczący.

 

A ja kochać bezkreśnie chcę zawsze, 

jak fiołki i róże, poranne zorze i rosy,

chcę żyć ponad trendy stare i nowsze, 

wśród łąk i lasów wędrować bosy, 

i czuć wiary dzieła, choć najdotkliwsze. 

 

Widzę długą noc i latarnie jasne raju 

i domy wieczności z ideą i posiłkiem,  

a rzeka ukazuje życie na jego skraju, 

tam gdzie czas zwą bytu schyłkiem, 

tam wołam Cię, przybądź mój maju !

 

Z wiosną drogi z raju do ziemi odtają. 

W maju rozkosz wędrówki jest duża. 

Tylko serca ścieżki się wciąż plątają, 

szczególnie gdy namiętna trwa burza 

i pioruny ekstazy wokoło spadają.

 

Wybieram ponad wszystko istnienie 

wśród łąk, lasów, zórz i słońca twarzy, 

tutaj gdzie maluczkim śni się mienie, 

a wielkim bieda i cierpienie się marzy. 

Bo życie to zawsze, jeno wspomnienie!

 

Autor: Dawid Rzeszutek

Edytowane przez Dawid Rzeszutek (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

No właśnie nie. Szczerze mówiąc, to miałem zagwozdkę, bo wydawało mi się, że pojmie jest od pojęcia np. pojąć kogoś, coś…- więc nie to, o co mi chodzi generalnie.

Pojmać miało być od pojmania i z odmianą miałem zabawę heh.Tutaj wklejam linka do odmiany:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj Gaźniku 

 

Ucieszyła mnie twoja wiadomość, głównie z tego względu, że nie podejrzewałem, że się moje wytwory zdarzają podobać,  zwykle głucha cisza wokół tekstów panuje, czasem w reakcjach zwrotnych znajdą się jakieś polubienia, a w innym wypadku, który czasem się również zdarza, ale dużo rzadziej, jest tak, że dzieje się zatrzęsienie komentarzy, głównie uszczypliwych lub krytycznych w granicy dobrego gustu - na szczęście…, z którymi jako autor muszę się mierzyć. 

Dawno nie pisałem, a to z tego powodu, że musiałem odpocząć i na szczęście odpocząłem wystarczająco, by wrócić do tego. Teraz osiągnąłem taki pułap myśli, nieco czystszą perspektywę, więc teksty powinny być bardziej soczyste i wyraziste, oczywiście na ile mi się uda utrzymać kondycję, tego niestety nie wiem, ale mam nadzieję, że dłużej niż podejrzewam i dużej niż zwykle oraz, że stan wykiełkuje naprawdę dobrym materiałem. Bo trzeba się rozwijać - to najważniejsze, a jak wiatr wieje w żagiel, to i trzeba łapać go jak najwięcej i sterować łodzią w odpowiednim kierunku.

W KIERUNKU GŁEBI INSPIRACJI I WYRAZU - najlepiej, by obie „głębie” ze sobą współpracowały. 

Gaźniku, raz jeszcze dziękuję, że jesteś tam gdzieś, i przez internet, gdzieś jakby tu obok obecny oraz że podbudowujesz nieco moją samoocenę, która jak po abordażu złych, niecnych myśli została splądrowana i podbita przez szarzyznę :( jeszcze nim złapałem wiatr w żagle, hehe. Czasem warto być człowiekiem, człowiekiem warto być… Myślę, że ty jesteś nim i to odczuwam gdy wymieniamy się wiadomościami, jak również jest to podstawą docenienia twojego udziału wśród moich odbiorców. Jest dobrze. Pozdrawiam.

 

Dawid Rzeszutek :)

Opublikowano

Tytułem prawie "połamałam" sobie język, podkreślę, prawie... ;) Dziwny, ale szanuję wybór Autora. 
W  I-szej trzy razy słowo z końcówką... "czący", to aż krzyczy.  W kolejnych też można doszukać się jednakich końcówek,

rozumiem, tak pasowało, niemniej... maleńkie "ale', gdzieś sobie 'usiadło'.
Treść fajna, stylizowana trochę i dlaczego by nie... skoro komuś takie pisanie sprawia radość.
 "Wybieram ponad wszystko istnienie 
   wśród łąk, lasów, zórz i słońca twarzy," ..... też z takich wyborów korzystam, jeśli tylko mogę. 

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj Nata_Kruk,

 

Cieszę się, że zajrzałaś, a dodatkowo sprawiło mi przyjemność, że pojawiła się konstruktywna krytyka/opinia.

Cóż mogę napisać... Wiersz był pisany spontanicznie , pisałem "jak leciało", wiec chyba powinienem go wrzucić do warsztatu, choć sam nie mam pewności, co do tego...  Problem ogólnie polega na tym, że jestem trochę w gorącej wodzie kąpany i wrzucam bez większych poprawek, co zasadniczo nie jest profesjonalnym ani poważnym podejściem.

Dla małego usprawiedliwienia dodam, że zaczynam pracować nad sobą i postaram się więcej przyłożyć do pisania, a w szczególności do korekty materiału przed publikacją.  Już wielokrotnie słyszałem, że wiersz czasem musi odleżeć swoje i małymi krokami zmierzam ku temu, wiec mam nadzieję, że w przyszłości nie będzie banalnych wpadek.

 

Dziękuję za poświęcony czas i wskazówki.

 

Pozdrawiam.

 

Dawid Rzeszutek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mam nadzieję, że Ci się uda. Ja niestety poległem w kwestii dopieszczania wierszy. Piszę już wyłącznie do szuflady, ale coraz więcej znaków wskazuje, że tworzenie poezji nie jest moim przeznaczeniem. Aczkolwiek nie ukrywam, że mam jeszcze sporo nadziei na polu opowiadań. A może nawet w ciągu wieloletniej pracy dokończę chociaż jedną z planowanych książek fabularnych. :D

 

Żaden ze mnie znawca poezji, ale na moje oko masz wielki talent. Jednak tak mało oryginalnie napiszę - każdy diament wymaga obróbki. Czekam na twoje kolejne prace. Jeżeli jeszcze więcej wyciągniesz z siebie stworzysz prawdziwe klasyki. 

 

Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wołam twoje imię  W deszczu    Modląc się  O twój powrót    W pogodne dni    Bo iskierka miłości  Wciąż się we mnie tli    I wciąż czekam i czekam i czekam  A godziny mijają...
    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...