Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czyli… co się nam przydarzy... "zwykła" rzeczywistość albo poezja... to zależy, od naszej głębokiej pasywnej percepcji..

 

Biorczość jest stanem otwarcia (według I-Cing ) a nie tylko lenistwem, bezładem etc.etc.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Bardzo, bardzo trafne. Dziękuję. 

Inaczej mówiąc to też docenienie "wu wei" zamiast nieustannego "ju wei'. W naszych czasach nadprodukcji wszystkiego, to może być moment wytchnienia w dławieniu się produkcją lub konsumpcją. Jednocześnie "passive poetry" (poezja pasywna) stoi trochę w opozycji do słynnej "active poetry" Ewy Partum. Partum rozsypywała litery w różnych okolicznościach krajobrazowych (do morza, ze skarpy, w lesie etc), co w połączeniu z nieskończonością mogło wytworzyć nawet konwencjonalny wiersz. Przynajmniej teoretycznie.

W poezji pasywnej zgarniamy, co ułożyło miasto, co wpadło do systemu lub trwało niezauważone w przestrzeniach ludzkich. Jedni potraktują to jako źródło inspiracji, drudzy jako ciekawostkę, a jeszcze inni jako fanaberię lub przeciwnie - skończone dzieła (przypadku). Sami odbiorcy stają się współtwórcami. I to jest to.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Kibicuję nowemu, chociaż wiadomo... można się omsknąć … ;) Nie zawsze egzystowanie w tradycyjnych formach jest złe, nietwórcze, passe itd. natomiast w nowych - zawsze ciekawe, nowatorskie i poruszające....

Jednakowoż trzeba iść do przodu, eksperymentować, bo dusze nasze tego potrzebują :) 

Jasno to opisałeś, o co chodzi w poezji pasywnej i aktywnej.

Pozdrowienia

Opublikowano

Hm, ciekawe.

Zastanawia mnie nomenklatura, ściślej zaś rzecz ujmując: wymienność pojęciowa "aktywny-pasywny". Od razu zaznaczam, że występuję z pozycji laika, który dopiero poznaje zagadnienie. Jeśli właściwie zrozumiałem, to poezja aktywna angażuje samego twórcę, który wprowadza elementy do krajobrazu, pasywna zaś zakłada obecność gotowych niejako, wolicjonalnie bądź akcydentalnie, elementów w krajobrazie. Stąd w pierwszym przypadku twórca pasywizuje poezję umieszczając dla odbiorcy jej elementy w krajobrazie, w drugim zaś zetknięcie odbiorcy z elementami w krajobrazie aktywizuje go i sprawia, że poprzez interakcję z nimi on sam staje się z kolei twórcą. Można zaobserwować pewne kontinuum całości, nieustanną alternację pomiędzy poezją aktywną i pasywną. Czy takie myślenie o tym zagadnieniu jest uprawnione, nie wiem.   

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Też nie wiem. Ale Pana interpretacja bardzo mi się podoba, w moim odczuciu jest trafna i myślę, że sporo wnosi do wykucia ostatecznego kształtu tego pojęcia. Już samo to, że wykuwamy to kolektywnie dodaje wartości i ugruntowuje nasz komunitaryzm na biegunie przeciwnym do indywidualizmu koncepcji i działań Ewy Partum. Podkreślam, że nasza "poezja pasywna" nie jest przeciwko jej "poezji aktywnej", jak przeciwne strony wychylenia jednego wahadła nie są "przeciwko" sobie.  

Opublikowano

Jestem ogromnie ciekaw odpowiedzi na zasadnicze pytanie.

 

Ile (i które) z tych prac są autorstwa je publikującego Witolda Szwedkowskiego?

Opublikowano

Panie Witoldzie, cieszę się, że pisze Pan o trafności moich spostrzeżeń w Pańskim odczuciu, w żadnym bowiem razie nie uzurpuję sobie prawa do ich prawdziwości, bo temat, choć interesujący, jest mi wciąż nieznany. Gdy więc czegoś nie znam, pozostają mi tylko domysły. Nawet zaś, gdybym wiedział wiele, wciąż posługiwałbym się trybem przypuszczającym, wszak niezachwiane są tylko prawdy matematyczne i fizyczne, natomiast cała humanistyka domysłami stoi, gdyż na imię jej: milion. 

Nie chciałbym, żeby moje rozumowanie co do powyższego zagadnienia opierało się na prozaicznej opozycji: "pasywny-aktywny", przeczy mu zresztą wspomniane przeze mnie kontinuum funkcjonowania obu tych elementów, choć może lepszym pojęciem byłoby tutaj ich przenikanie się. Przy okazji rozważania całego zjawiska jawi mi się pewien konkretny obraz, który jak sądzę, dobrze ilustruje przyjęty przeze mnie tok rozumowania. Idzie o rycinę sporządzoną przez sir Isaaca Newtona, na której prezentuje on rozszczepienie światła białego przez pryzmat. Otóż proszę za pryzmat podstawić twórcę, za światło białe zaś i rozszczepione odbiorców jego twórczości. Absorpcja podanych elementów krajobrazu oraz ich dyfrakcja w nową jakość interpretacyjną. Być może moje skojarzenie jest nazbyt odległe od założeń owego prądu poetyckiego, ale to wciąż jednak tylko skojarzenie. Uważam zresztą, że można by je rozciągnąć na całokształt literatury, kładąc nacisk na takie elementy, jak inspiracja, transformacja i emisja tudzież recepcja jako składowe procesu. 

Pisze Pan o indywidualizmie koncepcji owej Ewy Partum. Czy nie jest to lub winna być cecha wspólna wszystkich twórców? Ciekawe, że ten indywidualizm, wedle znaczenia słowa niepodzielny, wraz z chwilą publikacji ulega nie tylko podziałowi, a raczej multiplikacji, lecz poprzez akceptację bądź negację staje się niejako dobrem wspólnym. Byłby to więc indywidualizm pozorny, za czym wszystkich twórców-indywidualistów należałoby uznać za kłamców. Tak daleko jednak nie posunę się.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

W momencie, gdy twórcą staje się odbiorca (myślę, że tak jest w poezji pasywnej) kierunek jest odwrotny - ze wspólnego dobra - z różnych powodów przypadkowo zestawionych słów lub pojawiających się w jakimś nieoczekiwanym kontekście komunikatów - każdy wyławia to, co nadaje im poetykę. Jeśli tylko skieruje na nie swoją uwagę intencjonalnie poszuka ich nowego sensu. Odbiorca staje się twórcą, "prosumentem" poezji.

Opublikowano

Ciekawe. Sądząc z tego, co Pan napisał, możemy mówić o niejako pan-poetyckości tego nurtu, skoro poprzez dostępność elementów interpretowalnych angażuje on każdego odbiorcę, przekształcając go w twórcę lub też nadając mu przynajmniej potencję twórczą. Natomiast zastanawia mnie intencjonalność owych poszukiwań nowego sensu oraz towarzysząca im dekonstrukcja elementu interpretowalnego, zakładająca hipotetyczne ponawianie procesu interpretacji tego samego elementu. Czytając bowiem po raz wtóry tę samą książkę czy oglądając film, można czasami zaobserwować pewne niuanse, który uprzednio nie dostrzegło się. Czy, Pana zdaniem, podobnie być może z wytworami poezji pasywnej, gdy różnicę w interpretacji warunkują takie czynniki, jak interwał czasowy, stan psychofizyczny odbiorcy w momencie interpretacji oraz, w przypadku dzieł pozaliterackich, wpływ czynników środowiskowych? Suponuję, rzecz jasna, niezmienność układu elementu interpretowalnego. Co zaś wówczas, gdy kto dokonuje interpretacji akcydentalnie, bez wyraźnego wiązania elementów w krajobraz?

Opublikowano

Mam nadzieję, że pan-poetyckość stanie się faktem, a pochodzących od jednego "prosumenta poezji" interpretacji będzie wiele dzięki tym czynnikom, które Pan wymienił. Nie wiem jak interpretować to, że ktoś zinterpretuje przypadkowo. Niespecjalnie wierzę w przypadek. Może to po prostu zbieg okoliczności nieuświadomionych przez takiego rzucającego okiem, plus ten moment przebłysku natchnienia lub po prostu dobrego nastroju. A niech tam! Choć może to dowód na to, że "gdy odbiorca jest gotowy, poetyka znajduje się sama". Parafrazując Tiziano Terzaniego.

Opublikowano

"Gdy odbiorca jest gotowy, poetyka znajduje się sama". Zdanie podrzędne jest dziś już chyba niezwykle trudne do spełnienia, ton życzeniowy byłby przeto właściwy, natomiast co do nadrzędnego nie ma wątpliwości. "Wszystko jest poezją", cytując Edwarda Stachurę.  Myślę, że te słowa stanowią dobrą puentę dla naszej dyskusji. Dziękuję i do zobaczenia w innym wątku.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka Niezmiernie mi miło:))
    • @Gosława 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby nigdy nie istnieli, Zakłamane europejskie elity, Uznały Ich tragedię za aspekt nieistotny…   Wielki butny europarlament, Zjednoczonej Europy głoszący idee, Gardząc głośnym przeszłości echem, Pamięci o pomordowanych europejczykach się wyrzekł…   Na z dalekiej przeszłości cichy głos Prawdy, Europosłowie pozostając głusi, Zaślepieni frakcyjnymi walkami, Rzucili się w wir pisania nowych dyrektyw.   I nie zrozumiał podły świat, Ogromu tragedii zapomnianego ludobójstwa, Woli ciągle tylko się śmiać, Gdy na europejskich salonach króluje zabawa…   Odmówiono Im minuty ciszy... By nie była lekcją pokory Dla światłych europejskich elit, Zaślepionych ułudą nowoczesności,   A przecież tak do bólu współcześni, Eurodeputowani z krajów zamożnych, Tak wiele mogliby się od Nich nauczyć, Szacunku do ojców swych ziemi.   Na styku kultur na kresach dalekich, Sami będąc ludźmi prostymi, Całe życie pracując na roli, Całym sercem ją pokochali,   Na każdy kęs białego chleba, Pracując wciąż w pocie czoła, Wszelakich wyrzeczeń poznali smak, Niepowodzeń i gorzkich rozczarowań…   Odmówiono Im minuty ciszy... Jak gdyby była ona klejnotem bezcennym, Ważyła więcej niż całego świata skarby, Znaczyła więcej od kamieni szlachetnych.   A przecież krótka chwila milczenia, Nie kosztuje ni złamanego eurocenta, Wobec zakłamania świata zwykle jest szczera, A rodzi się z potrzeby serca.   Przecież milczenie nie ma wagi, Skrzyń po brzegi złotem wypełnionych, Skąpanych w złocie królewskich pierścieni, Zdobiących smukłe szyje diamentowych kolii.   Przecież krótkie zamilknięcie, Tańsze jest niż znicza płomień, Kosztuje tylko jedno śliny przełknięcie, Gdy znicz całe dwa złote…   Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby jej byli niegodni, By pamięć o Nich odrzucić Obojętnością Ich cieniom nowe zadać rany…   Po ścieżkach Pamięci, Nie chcą wędrować dziś ludzie butni, Zapatrzeni w postęp technologiczny, Zaślepieni ułudą europejskości,   Po co dziś tracić czas na Pamięć, Rozdrapywać rany niezabliźnione, Lepiej śnić swój irracjonalny o Europie sen, Historię traktując jako przeżytek…   Lecz choć unijne elity, Odmówiły czci duszom pomordowanych, My setkami naszych patriotycznych wierszy, W skupieniu oddajemy Im hołd uniżony…      
    • muszę znaleźć przyjemność w oczach ciemniejszych niż porzeczkowa słodycz tak mówiłeś dotykając Lanę której piegi rozlewały się na brzegach powiek krew po utraconych dzieciach zaschła cichym dźwiękiem rwanej pajęczyny płosząc myśli zapraszasz do łóżka miły niebo źle znosi zdrady w płatkach liliowych bzów dusznych majowych porankach nie będzie zadośćuczynienia to już ostatni list ostatnie do widzenia
    • Jakoś tak posmutniałam  Dla mnie to nawet siłaczka  Pozdrawiam serdrcznie 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...