Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Poznaj moją niewolę

 

Zakułem w ogniste szepty 
i w jasne kajdany nadziei,
chwile gdy ty różo płonęłaś.

 

Niewola w celi mych uczuć - 
poi łzami czułych objęć 
i karmi rozkosznym sercem.

 

Niewygoda zamienia się 
w skowronków śpiew 
i taniec niegrzecznych spojrzeń.

 

A czas jak czekolada rozpływa 
się w ustach całujących wschody 
i zachody namiętnych nocy.

 

Jeśli znasz piękniejszą wolność, 
to nie poznałaś mojej niewoli.

Edytowane przez Dawid Rzeszutek (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Aż się rozpłynęłam razem z tymi wschodami i zachodami. 

Ciekawe porównanie nocy do czekolady, o wiele częściej gorzkiej niż słodkiej niestety. 

 

Pozdrawiam! 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj, 

Myślę, że patetyczność jest tu całkiem na miejscu, gdy mówimy o miłości i na pewno bardziej niż w przypadku wieców politycznych.
W opisie uczuć - czyli tego aktu ludzkiego serca, który pochodzi jakby z Nieba, od Boga; tego, co jest pięknem najwyższym, ciężko jest nie pisać właśnie w ten sposób, oczywiście mógłbym, ale wtedy czułbym, jakby wiersz nie reprezentował w stu procentach tego, co czuję. Być może własne uniesienie do tego doprowadziło :) 
Dziękuję za komentarz...

 Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj,
Nie wiem czy dobrze poprawiłem, bo szczerze to wstałem pięć minut temu i mózg chyba jeszcze nie zastartował, ale zrobiłem poprawkę,lecz  później, gdy się obudzę, zajrzę raz jeszcze i spróbuję połapać się w zapisie :) i zrobić ostateczną korektę.

Dziękuję za komentarz.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Cześć:) Nie zgadzam się z Twoimi słowami, że ciężko jest nie pisać w ten sposób i że gdybyś napisał wyznanie, używając mniej patosu, a więcej świeżych, trafiających w sedno metafor bez łez, rozkosznego serca, ognistych szeptów, kajdan nadziei, na pewno czytający miałby ucztę, przynajmniej ja. A tak wybacz, ale wiersz trąci myszką, a nawet budzi uśmiech. 

Przypominam, że to moje subiektywne zdanie i nie neguję zdania innych ani Twoich uczuć, jakie włożyłeś w ten wiersz. Oceniam tylko wiersz.

Pozdrawiam:)))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 cześć i chwała bohaterom !!!!! Tym z Ak i NSZ. Na wiecznej warcie u stóp Boga.   Aniu --jesteś wielka !!!!
    • @Jacek_Suchowicz Jacek, rozumiem Twój nastrój i to, jak bardzo wiadomości potrafią przygnębić… U mnie dziś poezja gra inną melodię - taką, która pozwala na chwilę zapomnieć i odnaleźć oddech, nawet jeśli świat za oknem bywa trudny. Może to właśnie w takich chwilach warto sięgnąć po słowa, które nie ważą, nie dzielą, tylko łączą. Dziękuję, że jesteś - nawet gdy mamy różne perspektywy. @Migrena

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ale to raczej wierszem pozwalam sobie - bo mi tak pasuje - tam mam dużo przestrzeni, w życiu - malutko,  pozdrawiam serdecznie :)
    • "Panna Jaskółka z miastka Lulkowo,                 zamierza dobić targu na nowo. Ptaszka pragnie zatrzymać", by ród ptasi podtrzymać. Konsensus - robią jaja hurtowo.     @Nata_Kruk Podoba mi się Twój ptasi cykl, ale dlaczego, no dlaczego, nie AABBA? Pozdrawiam.
    • @Alicja_Wysocka Alicjio -- rezygnujesz z rozumu na rzecz serca. Świat wokół się rozmywa, zostaje tylko ty i ja -- i to wystarcza, by żyć w pełni. Czułe, bezwstydnie zakochane. Świetne.
    • Ona miała włosy jak ogień, a on śmiał się jak benzyna. Skradli motor z dachu motelu i pojechali tam, gdzie kończy się mapa. W ustach mieli sól, a między nogami -- lato. Lizał jej serce jak lody waniliowe, ona wgryzała się w jego sny jak dzika winorośl. Brat i siostra krwi, kochankowie bez metryki, bez prawa jazdy, bez przyszłości -- tylko dzikie oczy i skóra jak napięty żagiel. Zamiast walizek -- oddechy. Zamiast celu -- język świata. Plaża nie miała granic -- oni też nie. Śmiali się w twarz księżycowi, rozbierali się z rozsądku jak z ciuchów. Słońce pieściło ich językiem, a potem spali w cieniu wydm, jak dzikie psy, syci miłością, głodni jutra. Aż we śnie czyjś cień musnął stacyjkę, i przez mgnienie zniknęli – bez siebie, bez tchnienia, tylko z echem, co w pustce się kruszyło. Lecz zaraz, gdy świt dotknął rzęs, mówili sobie „na zawsze” z winem na ustach i piaskiem w zębach. Nikt ich  nie rozumiał -- i dobrze. Miłość była dzika. A dzikie nie musi się troszczyć o jutro. Na mapie zostali jak cień bez ciała -- piach we włosach, płonące serce, błękit wolności, który nie zna granic, i słońce, które nigdy nie gaśnie.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...