Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Jestem chórzystą. Zawsze w tle,

Nie śpiewam wcale tak źle.

Dokoła mnie tacy jak ja

Śpiewają, a orkiestra gra.

 

Tu chórzyści żyją skromnie,

Wszyscy są podobni do mnie.

Mamy przeciętne kobiety,

Nie dla nas luksusy, bankiety.

 

Mieliśmy niegdyś marzenia,

Wszyscy chcieliśmy wyjść z cienia,

I śpiewać partie solowe,

Koncertowe, operowe.

 

Zabrakło nam czegoś tego,

Pewnie talentu większego,

Zresztą, wszyscy, między nami,

Nie mogą zostać gwiazdami.

 

Z innymi stoję na scenie,

Czuję życiem zniechęcenie.

Dokoła mnie tacy jak ja

Przeciętni, a orkiestra gra.

 

 

 

Opublikowano

Iluż to ludzi pracuje na tych, którzy się wybili! Ale, żeby się wybić, to trzeba spoza nich wyskoczyć. Bo tylko wtedy można się wznieść ponad ludzi, gdy inni się nie uniosą. Treściowo fajne, można jeszcze popracować nad formą i zastosować zgrabniejsze rymy. Ale jestem ogólnie za. 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzięki. Znam temat z autopsji, mo miałem epizod wokalny - studiowałem na politechnice i na wydziale wokalnym szkoły muzycznej. Ale oczywiście to nie jest tylko o chórzystach, tylko o tych nielicznych, którzy sie wybijają i reszcie, która chciała, ale nie wyszło. W sztuce jest trudniej, bo wybija się może 5%, a takim inżynierem można być średnim i jakoś sobie radzić.  Pozdrawiam. Marek

Opublikowano

Nie brakuje jednak ludzi działających lokalnie, którzy swoim są znani. 

Myślę, że bycie na świeczniku sztuki wymaga wielu poświęceń... także etycznych. 

Sam nie umiem śpiewać kompletnie.podobnie jak rysować. Dlatego piszę. 

:)

Opublikowano

Jako były wyczynowy tenisista zgadzam sie, z tym, ze poswięcenia nie wystarczaja,bo  jeszcze trzeba mieć talent, zdrowie, szczęście, psychikę, kasę na podróże, wytrwałość, zdrowie, dobrego trenera itp. Wszystko musi zagrać,a wtedy się udaje.  

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...