Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Te wersy są cudowne... Myśl w nich zawarta otwiera mi głębię prawdy o nas, o życiu... To, że cierpienie nas budzi, otwiera naszą wrażliwość, objawia przeoczoną prawdę, która zapisuje się w bliznach... Dlatego chyba to "czekanie w ciszy, na to, co się zdarzy" jest podświadomym oczekiwaniem na "ożywiające zranienie" rzeczywistością. Tak to odbieram. Piękny przemawiający do zmysłów i duszy wiersz :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję; przemyślałem tę kwestię; rzeczywiście, drugi wers drugiej strofy był najsłabszym elementem wiersza, więc zmieniłem go. 

Mam nadzieję, że teraz jest lepiej. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie od dziś się mówi, że trudne przeżycia pozytywnie wpływają na twórcę, a z bólu potrafi narodzić się piękno. Patetyczne, ale tak się czasem lubię poczuć - jak ktoś, kto widzi pełną gamę barw i jest z tego dumny. 

Można też czekać na uspokojenie, na rozmowę, która rozładowuje napięcie. Może to i lepsze od poprzedniej opcji?

Pozdrawiam serdecznie, bardzo mnie ucieszył Twój komentarz :)

Opublikowano

Mam wrażenie, że i gotowość do takiej rozmowy powstaje z cierpienia.., że ono stwarza jej konieczność i daje odwagę, się na nią otworzyć... To trudny, złożony, ale w pewien sposób piękny temat. Przyciąga mnie. Dziękuję za Twoją odpowiedź. :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Zgadzam się, wiele trzeba w sobie przetrawić, żeby znów wyjść do ludzi. I to jest w człowieku szlachetne: że potrafi przezwyciężyć swoją złość. Ale też bardzo trudne. Szczególnie, że gniew jest czymś takim, co łatwo uzależnia. 

W sumie jak ta nawłoć: niby nic, ale jak pięknie ubarwia otoczenie. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

konstrukcja znaczona próchnicą
ukryta pośród róż nasiąka wilgocią

 

gasną idee zrodzone na bliznach
wypala pragnienia znany jad

 

blakną wokół barwy 
murszeje mój świat

 

przesadzam begonie w miejsca słoneczne
ostrożnie podlewam

 

w ciszy czekam
a liście nie krzyczą

 

*******

 

Witam Cię Roklin. Tak widzę Twój wiersz. 

 

Pozdrawiam :-)
 

Opublikowano

@Justyna Adamczewska - tak, niszczenie drzew przenosi złą energię, zdecydowanie jest to okropna rzecz i nie przepadam za cięciem. 

Co jednak zrobić, kiedy stare, spróchniałe drzewo grozi upadkiem i zdemolowaniem okolicy (co po prawdzie się stało, bo parę malw położyło trupem). Nie wiem, czy to nie są problemy pierwszego świata, ale zdecydowanie cała ta sytuacja nie podobała mi się. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję, Wiesławie, za pochylenie się nad moim wierszydłem. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że tytuł celowo skryty jest w środku, gdyż a) sam w sobie jest delikatny, b) lepiej, żeby był skryty, bo wtedy otacza swoistym płaszczem całą resztę i nadaje specyficznego, miękkiego charakteru. Przyspieszyłeś tempo, jak widzę, nadałeś też może większej grozy :) 

Z zaciekawieniem się przyglądam. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ale drzewa też umierają, to nie niszczenie, Roklin, gdy:

 

To humanitarne. Wszystko ma swój kres, jak wiesz. 

 

Ja miałam kotka - Iryska 18 lat - zachorował na raka, lekarz nie widział szans na ocalenie zwierzaka, kotek, mój Irysek, został uśpiony.;((

Opublikowano

No, ma, najlepiej to widać w ognisku czy na kompoście. Jakieś trzy lata temu padły niemal wszystkie grusze w okolicy, wszystkie z powodu starości (ze sto lat miały) i chorób.

Dziękuję za tę arcyciekawą dyskusję :) to bardzo ożywcze, kiedy mogę poczuć w sobie nowy prąd. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Cieszę się, że przyjąłeś pokojowo moją "ingerencję" w Twoje poetyckie terytorium. Tempo może przyśpieszyłem, ale grozy  nie chciałem dodawać. Powiem tak, tytuł od razu mi się spodobał i przyciągnął moją uwagę, a nad samym wierszem musiałem się trochę "napocić" i dlatego wyszło to co tam "zostawiłem".

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tutaj sobie bym zrobiła "wśród" zamiast "pośród" i o ile nie jest to sprzeczne z Twoim torem myślenia,

podmieniłabym "a" na "lecz", albo ukryłabym ją po prostu "w różach", ale to moje prywatne marudzenie oczywiście :)

A tu sobie kasuję "i" i wstawiam w jego miejscu przecinek.

 

Tyle ode mnie jako kosmetyczki :)

 

A co do wiersza generalnie, to podoba mi się opis,

bardzo plastyczne obrazowanie, coś mnie przy nim zatrzymuje.

Miewam stany psychiczne podobne do Peela.

 

Jeszcze dopowiem na koniec, że tytuł mi się bardzo spodobał i skojarzył mi się z pewnym moim utworem

(Niemy krzyk), i odczułam, że w pewnym sensie mogą one ze sobą korespondować.

Trudno powiedzieć, na ile słuszne to było, ale wydaje mi się, że nie licząc ostatniej zwrotki tropem poszliśmy podobnym :)

 

Pozdrawiam :)))

Opublikowano

Dziękuję, Deonix :) 

Zostanę przy moim "a", ponieważ, jak sądzę, liście z natury są ciche, spokojne, co najwyżej wiatr lub jakieś stworzenie nimi porusza. 

 

Cieszę się, że Ci się spodobał (zwłaszcza tytuł!) :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2Bardzo dziękuję! Masz rację  - Człowiek poraniony w dzieciństwie, często nie może się odnaleźć w dorosłym życiu. 
    • Zacząłem od rekonesansu - począłem subtelnie zataczać wokół niej kręgi, przyglądając się jej z każdej strony, uważając, aby przypadkiem nie pokazać mojego zainteresowania. Uważałem wtedy naszą domniemaną bliskość za dosyć intymną, za delikatną i gotową do rozsypania się w drobne kawałki pod nieuważnymi, obcymi dłońmi, ponaglającymi ruchami nie cierpiącymi subtelności. Dopiero potem skojarzyłem te spacery z orbitowaniem, choć byłem raczej księżycem (a ona nie była słońcem!), bowiem o ile pozwalała mi na to okazja, moją twarz cały czas kierowałem ku niej, starając się łapać wszystkie refleksy, które mogły mi rzucać poroztrzaskiwane szyby, czy fragmenty gołej blachy. Nie zliczyłbym ile takich okrążeń zdołałem wykonać przed powrotem do domu, lecz pewny byłem wszystkich uzyskanych informacji - całkowicie pustej framugi po oknie na parterze, idealnego miejsca na wtargnięcie do środka, otoczonego z trzech stron samą fabryką, tworzącą w tym miejscu odrobinę prywatności, z dala od pustych przechodniów jak i wścibskich oczu lokatorów przyległych do niej bloków. Następny tydzień spędziłem na wyczekiwaniu - w drodze do szkoły nadal ją mijałem, tym razem bez tak wcześniej nierozłącznego ze mną wstydu, obnażyłem się już przed nią, byłem już w pełni winny dokonanej myślozbrodni, która już w sobotę miała stać się czynem. Siedząc w ławce starałem się zadowolić rudymi włosami koleżanki siedzącej dwa rzędy przede mną, nawet starałem się docenić jej urodę, to jak słońce wpadało jej we włosy, lecz zacząłem brzydzić się tym, jak starałem się zastąpić nasze uczucie takim substytutem, brzydziłem się moją młodzieńczą naiwnością, myślą, że będę mógł doznać tej samej przyjemności w ramionach byle dziewczyny, że próbuję sprowadzić namiętność bliskiego kontaktu z istotą tak skomplikowaną jak ona do czystej sensacji dotyku.
    • @Lidia Maria Concertina Jak zawsze z przyjemnością przeczytałam i się zamyśliłam. . Pozdrawiam:)
    • @Bożena De-Tre Niech Ci się Poetko wiedzie jak najlepiej :)
    • @Nata_KrukBardzo dziękuję!

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @MIROSŁAW C.Bardzo dziękuję! 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...