Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Mieszkam w wiosennym pałacu na górze,
w centrum wszechświata zwanego Roztocze.
W moim ogrodzie zasadziłam róże,

 

czas, czasoprzestrzeń z obłokami sunie,
wszystkie tereny są tutaj urocze.
Mieszkam w tęczowym pałacu na górze,

 

tu stawy Echo kołysze jak w półśnie,
a wiatr pędzący zahacza o zbocze.
Tuż przy pałacu zasadziłam róże,

 

czekam, stoimy -drewniany młyn, strumień-
ścieżkami wspomnień wyobraźni kroczę.
Moje mieszkanie to Zielone Wzgórze,

 

ukryte w jarze bukowym nie umrze,
a mimo wszystko ciągłą walkę toczę,
bo zasadziłam najpiękniejsze róże.

 

Kuszą przechodniów milionem pokuszeń,
a wiatr po liściach różanych turkocze.
Mieszkam w wiosennym pałacu na górze,
w centrum wszechświata właśnie kwitną róże.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Maria_M (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

No rozumiem 

 

Mnie Marysiu chodzi o 

 

To z tytułu książki Lucy Maud Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza" 

 

Pięknie opisane jest:

 

Całe Zielone Wzgórze otoczone było bujną zielenią. Rosło na nim mnóstwo świerków, sosen oraz brzóz, które tworzyły razem niesamowity las z mnóstwem paproci oraz mchów. Obok domu rosła ogromna wiśnia, która wyglądem przypominała pannę młodą, ponieważ miała biało-różowy kolor płatków. Tuż przy domu znajdował się ogród Maryli, w którym kwitły na fioletowo bzy. Blisko domku Cuthbertów płynął żwawo potok z krystalicznie czystą wodą. Po obu stronach rozciągał się sad, z lewej strony kwitły jabłonie, z prawej zaś wiśnie. Wszędzie można było dostrzec zieloną trawę usianą pięknymi żonkilami. Za ogrodem znajdowało się pole koniczyny, które opadało w dół kotliny. Dalej biegło wzgórze, lecz tym razem postrzępione i nierówne, a w oddali widać było kolejny dom. Po lewej stronie znajdowały się stajnie, a tuż za nimi rozchodził się przepiękny widok błękitnego morza. Całości dopełniała bogata i różnorodna roślinność na Zielonym Wzgórzu.

Villanelia powiadasz, ot trudny gatunek. Poczytam o nim. Dziękuję J. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję Czarku.

kuszą przechodniów milionem pokuszeń / ten wers akurat bardzo mi się podoba, wiem mogłam napisać: nęcą, zwodzą, judzą, ale w tym podobieństwie brzmienia jest magicznego, typowego dla villanelli.

Pozdrawiam:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Justynko dobrze znam całą serię Ani z Zielonego Wzgórza. Specjalnie tak zrobiłam. Dla skojarzeń. I widzę, że cel osiągnęłam, a Ty jesteś tego przykładem. Bardzo dziękuję, pozdrawiam:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...