Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jeśli jesteś?


Czarek Płatak

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

No, ja wczoraj też nie piwinienem ;)

Plus jeszcze komp szwankował.

 

Chciałem napisać, że też jestem tylko zwykłym czytelnikiem - to, że rozgrzebuję po swojemu, to już taki mój nawyk upierdliwca.

Co chcesz robić wżyciu, synu? Nie wiem, zawsze tylko was słuchałem i poniekąd swego zdania nigdy nie miałem (KNŻ) - też kiedyś nie wiedziałem co robić, więc poszedłem na studia... matematyczne. W liceum matma mi się podobała (królowa nauk - nie dość, że się kłaniam, to jeszcze umiem narysować), na studiach nieskończone przestrzenie i abstrakcje takie, że poezja. Zrezygnowałem zanim znienawidziłem i poezję. Po co więc się za nią biorę, skoro taki ze mnie humanista - co tu, kurwa, robię? (Hasiok) - no cóż, koło to też rodzaj symetrii. Szczególny. No i dobrze, że autor mnie nie słucha, bo czepianie się czepianiem, ale wrażliwość wrażliwością, i gdyby każdy pisał tak samo, to nic by się nie dało czytać - zaczęłoby się robić nudno i (zgrozo) poważnie.

 

Z ciekawostek (apropos bycia najlepszym uczniem z polskiego): wypracowania szły mi początkowo całkiem nieźle, później spadłem na trójki - nawet nauczyciel zapytał co się stało. Wiesz co się stało? W ramach przygotowania do matury wprowadził ocenianie wg klucza i okazało się, że nie zauważam oczywistych rzeczy: zamiast wymienić A, B , C, D, pisałem o Ż, Ź i było dobrze jak o Ć zahaczyłem. Tak samo mam tutaj jak próbuje coś konstruktywnego napisać: czasem nie wiem, o czym w ogóle jest wiersz, ale się wypowiem, bo mi jakaś zbitka słowna podeszła. Może i nie powinienem się wypowiadać, ale w sumie co komu szkodzi dowiedzieć się jak myśli druga półkula ;)

 

Pozdrawiam.

 

PS. Z chytrusowym trochę przesadziłem - to w maju dopiero więc jeszcze mogę nie doczekać.

 

PPS. Mógłbyś srobnąć coś o pisaniu piosenek: zawsze ciekawiło mnie czy zaczyna się od tekstu, muzyki, czy zależy. Jakieś anegdotki, czy coś, też chętnie poczytam ;)

 

PPPS (dopisany w edycji). Przepraszam Autora jeśli pod wierszem  "śmiecę" nie na temat.

Edytowane przez Don_Kebabbo (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ano widzisz Janek, Julian widać gorzej od nas liczył sesesesese

Zacieszem już, bo w sumie trochę śmieszy mnie to 'roztrząsanie' średniówki. Pamiętam wiersze, w których wyłapałeś nierówności, tam chyba rzeczywiście coś trochę chrzęśćiło, tutaj tego tak nie widzę, ale nawet. Niech będzie na Twoje/wasze Panowie. 

Zaczytując się w poezji polskich klasyków nie raz i nie dwa natknąłem się na powiedzmy 'zaburzenia' rytmu. Skoro zatem u największych się zdarzało, to pal sześć! Ja też chcę :D 

Ostatni raz nawiążę do tego, że 'średniówka furda' na przykładzie własnym, który wklejam poniżej. Pragnę jednocześnie nadmienić, że każdy komentarz, byle nie obraźliwy, czy mający na celu z jakichś tam nie merytorycznych, czy stylistycznych powodów wbić szpilę jest dla mnie mile widziany. 

A wiersz, w którym dokonuję brutalnego gwałtu na ponętnej średniówce idzie tak:

 

 

Lot sztukmistrza Cezarego
czyli bajka magiczna w dwunastu strofach bez morału

 

Popatrzcie ludzie nad dachy,
popatrzcie ponad kominy,
w nieb przestwór sztukmistrz Cezary
wyleciał na dzikiej świni!

 

Na szyi powiewa fontaź, 
beret jak laur na skroni, 
u siodła harfa eolska,
i pióro z obsadką w dłoni. 

 

Choć świnia niemal jak Pegaz, 
to jednak niektórzy gapie, 
(z tych wojny gotowych) p-gaz, 
kto miał, na twarz wciągał maskę. 

 

Co to za dziwy?! — ktoś krzyczy —
czyżby tu film był kręcony?! 
A sztukmistrz w błękicie wisi, 
piórem maluje androny. 

 

Stalówkę w obłoku macza, 
by zaraz z chmurnej materii, 
jak z kałamarza nakapać
koci jazzband sui generis. 

 

Warkoczem inkaustu krople 
spadają w miasta ulice,
gdzie warkocz ulicy dotknie,
tam — pstryk! — osoby  magiczne.

 

Wyłazi z piany fontanny 
Wenus zdębiała pociesznie, 
w skok za nią dwa hippokampy, 
gołe nimfy niosą wierzchem. 

 

Z ławki gwizd, to spodełbyczki, 
nagości nimf wielce radzi
w ryk — czaruś, wyczaruj whisky!
ty w pysk  [zwrot niecenzuralny]!

 

A sztukmistrz podkręcił wąsa,
osły spod ziemi wyrosły,
i jęły się deklamować, 
Sen letniej Szekspira nocy.

 

Słońce w ksieżycową szablę, 
gdy kichnął, niechcący zmienił,
wyburczał abrakadabrę,
i znów dzień stał się na ziemi. 

 

Na dnie w stawie miejskim Świteź, 
dzwonów bicie, ot skinieniem, 
lecz już ktoś wezwał policję, 
wrze w sieci, trzeszczy internet.

 

„Panie majster, zaraz złaź pan!”,         
mówią cyjniacy ponuro,
a sztukmistrz wzdął się jak bańka 
i wybuchł motyli chmurą. 

 

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wymianę zdań na poziomie przystającym do portalu o literaturze, bo jak już zdążyłem się przekonać nie każdy ten poziom trzymać potrafi ;)
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gaźnik, @Don_Kebabbo

 

Jeżeli chodzi o obawy, ze 'spamujecie' pod wierszem to nie mam absolutnie nic na przeciw, a wręcz przeciwnie - cieszy mnie fakt, że stał się on przyczynkiem do rozważań właściwie można już chyba rzec wszelakich. Takie rzeczy chyba zawsze cieszą autorów ;)

 

Od siebie dodam, że również pisywałem słowa do muzyki, zdarza mi się i teraz, choć rzadziej. Wiersze mnie zabrały ;)

Nie wiem jak Gaźnik w  kwestii pisania tekstów sobie organizował pracę, ale ja ze względu na fakt, że pisywałem teksty do muzyki hip-hopowej pisałem je i do podkładu i zupełnie od niego niezależnie. W końcu podkłady takie mają na ogół stałą prędkość więc pisane rytmicznie teksty zawsze się jakoś przypasowało. Kwestią istotną było tylko to, czy muzyka ma wydźwięk wesoły, smutny, energiczny, etc. by nie napisać tesktu o np. wylegiwaniu się w cieniu palmy do energetycznego, czy smutnego podkładu. 

 

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za waszą pod tym wierszem aktywność ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jak chodzi o pierwszy akapit to od początku spodziewałem się właśnie takiej odpowiedzi :) Dlatego sobie pozwoliłem na więcej :D

 

A w sprawie drugiego to też głównie rap pisałem, jednak nie tylko. Sam jestem fanem innej muzyki, jednak zwrotek rapowych mam na koncie kilkaset. 

 

Tu fakt, w ostatnich latach się chyba to zmieniło, jednak dawniej producenci walili w jednym tempie. Zwrotki to były prawie zawsze "szesnastki" więc było pod tym względem łatwo :)

 

A z innym rodzajem to już różnie. Nie wiem jak to określić, muzycznie jestem dość upośledzony wbrew mojej miłości. Jednak czasem gdy wpada fajny pomysł na balladę (ta ballada tak przykładowo) "słyszy" się w duchu muzykę, która nigdy niestety nie powstanie. Może gdybym miał z kim pracować pod tym kontem to byłbym współautorem ciekawych projektów. Niestety nie było mi to dane. Ostatni mój tekst, który mi się osobiście podoba powstał dawno temu. Nawet jest na forum. Wpadł mi do głowy podczas pracy na kopalni, jakoś tak miewam. Nie byłem skoncentrowany nawet na twórczości. po prostu wykonywałem swoją pracę i cały czas "słyszałem" Celito Lindo... W końcu nie wiedząc kiedy zdałem sobie sprawę, że mam swoją wersję gotową do zaśpiewania pod ten klasyk. Bardzo bym chciał żeby ktoś skomponował coś świeżego i nagrał mój tekst, jednak to się nigdy nie stanie.

Nie jestem "prawdziwym" autorem, nie wiem jak to wygląda u osób co robią to na poważnie. Jednak myślę, że zwykle wygląda to podobnie. W moim przypadku to zwykle były takie podświadome wylewy emocji. Kiedy próbowałem nawiązać współpracę z zespołem kolegi nic mi nie wychodziło. Bardzo chciałem napisać im coś dobrego i nic mi nie wychodziło. Im mocniej się skupiałem tym gorsze były efekty.

 

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ostatni raz na ten temat słówknę i więcej się nie ośmieszam ;)

 

U siebie stosuję nudny rygor - w ośmiozgłoskowcu zwykle średniówka w połowie, ale miewałem i w innym rytmie (muzycznie mam podobnie jak Gaźnik, tylko gorzej: lubię słuchać, ale jakbym chciał zaśpiewać cokolwiek to masakra - słuch zerowy). To od czego zaczynałem na orgu to jakaś masakra, jedynie pomysły jako takie, ale technicznie: sztuka gniocenia ;) Po krytyce zacząłem nad tym pracować po swojemu i poza średniówką odkryłem takie rozbicie jak np 3/2/3, gdzie można przeczytać z minipauzą w miejscu sleszy (nie znam się, może ma to jakąś fachową nazwę) - możesz zajrzeć do mojego ostatniego tekstu na forum, to zobaczysz o co mi chodzi: 12-zgłoskowiec, średniówka, ale każda z połówek też ma coś w rodzaju średniówki (takie 3/3/3/3). W każdym razie chciałem napisać, że moje muzyczne i matematyczne upośledzenie nie pozwala mi na takie zabawy, jak w wierszu z Twojego ostatniego komentarza:

 

jak z kałamarza nakapać - nie wiem, co tu robisz, ale dobrze się to czyta nawet jakbyś w całym tekście poza tym wersem miał średniówkę.

 

Plus chciałbym jeszcze pochwalić spodełbyczki - naprawdę dobre!

 

Wybaczcie, że odpowiem hurtem, ale obaj napisaliście o tworzeniu muzyki, więc jakoś mi się to łączy:

 

 

Zajrzyj do mojego ostatniego w dziale "limeryki" - opisałem pod nim całkiem podobną sytuakcję ;)

 

Dziękuję, że odpowiedzieliście, poznałem paru muzyków, ale nie na tyle, żeby zagadać na ten temat. Jakbyście jeszcze wzmianknęli, czy ktoś te teksty u Was zamawiał i jeśli tak, to czy kiedykolwiek zdarzyła się jakaś ingerencja/wymuszenie jeśli chodzi o treść (np. napisz mi o dupie Marynie, bo Teresy nie lubię ;)) to też chętnie czytnę - ciekawi mnie temat.

 

Gaźnik, (posłuchaj, to do Ciebie):

 

 

jak dla mnie powyższe trochę się wyklucza ;)

 

No i ostatnie zdania z Twojego komentarza też doskonale rozumiem, nawet zdarzyło mi się napisać kiedyś miniaturkę na ten temat (wyszukałem, 10 lat temu, jak ten czas...):

 

"O czymś"


Kiedy nic nie ma
Nic się nie dzieje
Nie da się pisać
Na zamówenie

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 Czarku jako ateista nie rozumiesz religii. Żaden prawdziwy chrześcijanin czy muzułmanin nie wykorzysta religii do umacniania swej władzy, podbijania innych krajów, ludów itd... To nie działa tak. Ludzie, którzy wykorzystali wiarę dla szerzenia pożogi nie wierzyli w Boga. Dlatego łatwo było im go wykorzystać. Ponieważ w ich odczuciu on nie mógł się zemścić za ich przewrotność - gdyż nie wierzyli w jego istnienie. Inna sprawa, że wykorzystywali mało inteligentnych ludzi, których wiarę łatwo było "przekręcić". W wojnach religijnych zginęło wielu ludzi. Jednak w imieniu zwalczania religii także zginęło kilkadziesiąt milionów ludzi i tak to jest. Każdy kij na 2 końce. 

 

Nie wiem czy to zrozumiesz, nie chcę nikogo nawracać dlatego wolałem ominąć dyskusje teologiczne w twoim temacie. Dla ateisty jednak najlepiej pominąć temat Boga gdyż jedna i druga strona może te same argumenty przekształcać na swoją korzyść i tylko wiara (lub nie wiara) zmienia punkt ich odbioru. Jestem praktykującym katolikiem. Zgodnie z moją wiarą szatan najmocniej stara się kusić osoby o głębokiej wierze, czyli przede wszystkim duchownych. Gabriele Amorth - najbardziej znany egzorcysta w historii kościoła katolickiego - oficjalnie głosił, że najmocniejsze działanie diabła można odczuć w Watykanie. Za co zresztą miał wielu wrogów właśnie w Stolicy Apostolskiej. 

 

Pozdrawiam. Szanuję twoje przekonania ciekawi mnie czy nie wierząc w Boga jesteś w stanie zrozumieć moją wizję walki dobra ze złem :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Problem stanowi to, że zawsze istnieli i będą istnieć póki będą istnieć religie, czyli prawdopodobnie zawsze (niestety) ci przewrotni wykorzystujący religię do umacniania władzy poprzez mamienie durnego ludu. Według mnie wojny religijne i wojny przeciwko religii to to samo. Jedyną wojnę stricte przeciwko wierze jaka przychodzi mi do głowy wydał chyba komunizm, ale czy komunizm nie miał ambicji, by zastąpić miejsce religii stając się tą nieomal? 

 

Problemem z argumentacją jeśli chodzi o dyskurs na temat istnienia bądź nie boskiego stwórcy jest ten, że jedna ze stron przyjmuje za argument za jego istnieniem nieumiejętność zrozumienia powstania życia inaczej niż w kategoriach cudu. Druga zaś stara się ten cud zrozumieć w kategoriach czysto naukowych. Watykan nota bene nie uznaje teorii ewolucji i Wielkiego Wybuchu jako sprzecznych z naukami Kościoła. O czym swoją drogą większość gorliwych chrześcijan nie tyle nawet co zdaje się zapominać ile po prostu nie wie. 

 

O tym z kolei, że najwięcej diabła jest na najwyższych szczeblach hierarchii kościelnej również jestem przekonany :)

 

Staram się zrozumieć różne wizje. I dopóki wizje jednego człowieka nie krzywdzą w rzaden sposób drugiego jest ok. Tylko czy aby religie nie były, są i będą przyczynkiem dla krzywdzenia drugiego człowieka? Chciałbym wierzyć, że kiedyś nie.. 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ogólnie z wszystkim się zgadzam. Jednak jeśli przyjmujemy, że Boga nie ma. Wtedy wszystko zupełnie łatwiej wygląda. Bóg nie istnieje, więc nie mógł dać ludziom podstawach do religii. Nie stworzył człowieka, nie przemawiał przez proroków itd. Człowiek dla własnych korzyści tworzy Boga i religię. Dalej wszelkie fanatyzmy religijne są zwykłą chęcią zabijania wybielana kultem religijnym. A skoro ludzie od tylu lat zdobywają władzę i pieniądze dzięki wyznawcom to gdyby odebrać religię odnaleźli by inną drogę do celu. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Już znaleźli. Jedna z nich nazywa się kapitalizm. 

Nie zgodzę see natomiast, że wszystko wygląda łatwiej gdy przyjmie się, że Boga nie ma. Według mnie to właśnie nie poparta w silnych, niepodważalnych dowodach wiara w nadprzyrodzoną, wszechpoteżną istotę sprawia zrozumienie świata łatwiejszym niż jest w istocie. Np. jaka tam teoria strun?! Bóg, nie fizyka. Rozumiesz? 

Z pozdrowieniem :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Sporo czasu spędziłem nad teorią strun. Jednak to są zbyt skomplikowane na mój prosty - robotniczy umysł. Nie byłem w stanie pojąć "boskiej mocy" opisywanej przez ŚP. Stephana Hawkinga, jednak jakoś jego prace potrafiłem wykorzystać dla obrony Boga, w którego sam wierzę. :)

 

Przepraszam, że tak mocno wykorzystałem twój temat dla swoich rozważań. Jednak jak mówiłem. Bóg czy religia nie są winni wykorzystywania przez ludzi do działań nie zgodnych z daną religią. Dzisiaj widziałem w gazecie grafikę - kobieta spowiadała się u... Rydzyka i powiedziała coś w stylu "Przepraszam ojca, zgrzeszyłam. Oddałam 1% podatku na potrzebujące dzieci" - nie poczułem się urażony jako katolik. Jednak działalność wyżej wymienionego bossa z Torunia już obraża moje uczucia religijne.

 

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ooo, jego działalność obraża wszelkie możliwe uczucia od religijnych po najzwyklejsze ludzkie. 

Rozumiem Twoje podejście i uczucia względem religii i cieszę się, że możemy sobie na ten temat spokojnie i bez nerwów rozmawiać jak dwaj dorośli ludzie, którzy choć prezentują odmienne światopoglądy to jednak zdawać by się mogło wcale od siebie tak odległe jakby mogło się zdawscy. Nie jestem osobą religijną, ale uważam i stawiam wiele, że tu się zgodzimy, że przychodzimy na ten świat, by nauczyć się jak być dobrymi. Nie ważne, czy w promieniach wiary, czy zwykłych słońca i księżyca. 

Serdecznie pozdrawiam :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
    • ze wspomnień upiekę ciasto by lepiej smakowało dodam echa i wiatru oraz uśmiechu   żeby nie przesłodzić łzami je przełożę albo łyżką morza jest łagodne   wiem że trudno będzie ale co tam zaryzykuję przecież do odważnych świat należy   ze wspomnień ciasto upiekę będzie wam smakowało bo minionym zapachnie które hen za wami  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...