Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Próba Boga


Rekomendowane odpowiedzi


Włączając się na koniec do dyskusji, powiem tak;
Na pewno mocno wstrząsnęły mną słowa ""Bóg to dureń, kretyn, idiota, imbecyl i ostatni dupek" nawet nie wiem co powiedzieć? Bóg w wierszu zostaje poddany próbie, gdzie tak naprawdę to Bóg poddaje próbie człowieka. Już na tym etapie jest przewrotnie. Owej próby dokonują dziewięcioletnie dzieciaki, którym na myśl przychodzą nieraz różne rzeczy. Wiadomo, że przykład i inne nauki idą z góry i tu nie ma co dyskutować. Tak samo jest z uduchowieniem, moralnością itd. Rolą rodzica jest uczyć, wpajać od najmłodszych lat najwyższe wartości. Dziecko pod tym względem, na tym etapie samo nie da rady

 

J15,4 Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie

 

Tutaj można by było dywagować czy dzieci na przekór wierze i wpajanym im wartością chciały zrobić coś na głupiego, czy też nie zostały odpowiednio przygotowane do życia w wierze, bo tego nie wiemy. Są rodzice którzy uczą, a i tak efekt bywa marny i tacy co w ogóle się do tego nie przykładają. I pewnie bym się nad tym zastanawiała dalej, gdyby nie puenta, która określa kim stał się ten dziewięcioletni wówczas mały człowiek, jakie wartości wyniósł z domu i otoczenia.
Jedno jest pewne; bez względu na to czy wierzymy w Boga, czy też nie, powinniśmy szanować boskie wartości. 
Nie powinniśmy za to oceniać i interpretować wyborów innych. Każdy ma prawo podążać swoją ścieżką zgodnie z własnymi przekonaniami.

NT
1 Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. 
2 Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. 
3 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?

Takie refleksje po przeczytaniu, pozdrawiam Iwono.

Edytowane przez tetu (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy tak pięknie snują własne rozważania o bogu, a czy nie przyszło nikomu do głowy, że "nie odpowiedział", bo go nie ma? 

Być może nie jesteśmy w aż tak tragicznej sytuacji; możliwe, że jest, w jakiś tam sposób przyczynił się do naszego stworzenia, ale w obecnej chwili nasze czyny są mu obojętne? 

Twierdzimy, iż każdemu należy wpajać pewne wartości od dziecka, ale czy w ogóle zastanawiamy się czym one są? 

Jakie znaczenie dla boga miałoby to, czy ktoś pojawi się, bądż nie, w stosie kamieni i szkła ułożonym w harmonijną, z naszej perspektywy, całość? 

Pominę już fakt istnienia mniej znanych, dla nas, Polaków, religii i tego co wraz sobą niosą. 

Nie neguje, czy ktoś wierzy, czy nie.

Część skutków, które niesie ze sobą wyznawanie danej religi ma pozytywny wpływ na społeczeństwo- mam na myśli zasady moralności i tym podobne. Ale czy nie jest tak, że i bez nich, człowiek, sam z siebie, chcąc żyć w społeczeństwie- prawdziwym, bez zbędnych napięć, nie niszcząc go- jest w stanie postępować moralnie? 

Część informacji, które znamy z Biblii jest przeredagowanym zapisem ustnych przekazów, które, podejrzewam, ludzie tworzyli od momentu, gdy wykształcili zalążki mowyi zastanawiali sie czym jest zaobserwowane, niezrozumiałe dotąd zjawisko- mam na myśli śmierć, myślę, że to ona mogłabyć motywatorem do wytworzenia świata "pozagrobowego".

Oczywiście, jak wiemy, bądź nie, zjawiskom atmosferycznym również dopisywano boski pierwiastek. 

Do czego zmierzam? 

My, jako ludzie, istoty niezwykle inteligentne, rozwinięte w niesamowitym stopniu, czyniące rzeczy, które dla części zwierząt mogą wydawać się niewytłumaczalne, nadal pozostajemy zwierzętami... Zdaję sobie sprawę z tego jak to brzmi, aczkolwiek to okrutna- albo i piękna- prawda.

Sam paradoks istnienia jest, no właśnie, jaki? Fajny? Nie powinniśmy liczyć na to, co "po drugiej stronie", bez względu na to jaka będzie, ale żyć najlepiej jak potrafimy, tak jak tylko MY tego pragniemy. Być może nic nie ma sensu, po prostu jest, a ja, Ty, czy oni to ziarenka piasku.

Wiara jest naszą gwiazdką nadziei, uśmierzającą ból istnienia. 

Edytowane przez eMy (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie zgadzam się z Tobą. Ale przyjmuję, że Ty tak myślisz. Na dziś. :-)
Ci do świadectw, może poczytaj świadectwa pozabiblijne np. o Jezusie. Inaczej się patrzy, kiedy niewierzący mówi, żył Jezus, czynił dziwne rzeczy. A są zapiski, są. :-) Nie chce mi się tu już kolejnego wywodu robić, ale zawsze warto znać dwie strony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Znam te dzieła, żaden z autorów nie mógł być naocznym świadkiem. W całym zestawieniu jedynie Tacyt, słynący ze swej bezstronniczości i dokładności, jako-tako wspomina o Jezusie, niekoniecznie stawiając go w dobrym świetle.

Nie zrozum mnie źle- nie twierdzę, że Jezus nie istniał, historyczność tej postaci jest raczej wiarygodna. Chodzi bardziej o to, że o jego czynach- sądząc po opisach, były raczej głośne- nie ma wzmianki w żadnych ówczesnych zapiskach rzymian.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Hej tetu,

tak, nie można osądzić drugiego, tj. człowiek nie może tego zrobić, bo nie zna całego kontekstu sprawy, może to zrobić tylko Bóg (na szczęście dla nas).

Nie chcę się tutaj tłumaczyć, ale analizowałam różne swoje poczynania w życiu i mam dla siebie współczucie, siebie niedorosłej, nieświadomej. Wychowywałam się w rodzinie wojskowej gdzie nie było miejsca na sprzeciw. Ta moja spolegliwość przenosiła się również na podwórko, co dzieci chciały, to robiłam (czasem naprawdę głupie rzeczy). Nie żebym się tłumaczyła, bo nie posiadanie kręgosłupa moralnego to żadne wytłumaczenie. Stopniowo go jednak nabywałam (dzięki Bogu!) i obecnie nie jest łatwo mną manipulować :) Miałam szczęście uwierzyć dość późno, nawet do komunii przystąpiłam zdecydowanie po latach (a chrzczona byłam potajemnie, w nocy) bo rodzice bali się reperkusji ze strony władz wojskowych (czasy PRL-u). Ale lepiej późno niż wcale :)

Żal mi też współczesnych dzieciaków, bo wprawdzie mamy demokrację, wolność i swobodę ;) ale tak naprawdę ogromny chaos i mnóstwo sprzecznych informacji. Jak piszesz przykład idzie z góry (fakt!) i jeśli dziecko nie ma światłego rodzica może być przegrane (np. ksiądz pedofil - jak dziecko może to zrozumieć? Przyswoić, zasymilować?).

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak eMy, rzeczywiście, można tak odebrać, że nie odpowiedział, bo go po prostu nie ma. Tak rodzi się ateizm, nie mamy dowodów, więc... Ale powietrza też nie widać, a oddychamy. Rozumiem ateistów, może tak zostali wychowani, bądź zmanipulowani, bądź doznali takiego cierpienia, że nie są jeszcze tego na dany moment zasymilować, przetrawić i pozbyć się tego. Bóg nie jest marionetką w naszych rękach i nie będzie dokonywać cudów na nasze życzenie :) Co do pism świętych to rzeczywiście częste przeredagowywanie nie służy zachowaniu oryginału. Jednak sami na własny użytek potrafimy selekcjonować, co jest dla nas wartościowe, a co nie. 

Tak, życie moralne bez oczekiwania na nagrodę "po drugiej stronie" jest w naszym najlepiej pojmowanym interesie - przynosi nam spokój ducha, brak wyrzutów sumienia, po prostu. Jednakże wiara w życie po drugiej stronie okazuje się konieczna w momencie, gdy zacznie się rozsypywać nasze materialne ciało. A potem to już tylko wiedza :) (duchowa, rzecz jasna, nie techniczna).

Nie, nie jesteśmy zwierzętami (choć bardzo, bardzo rzadko to się może zdarzyć). Mamy zwierzęce ciała, człowieczy umysł i iskrę Boga w sobie :)

zdrówka 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To trudny temat, agresja dzieci. Co do Twojego przykładu...odpowiedź tych rodziców daj nam obraz, jak to dziecko było wychowywane (wszystko mu było wolno? nie miało żadnych ograniczeń?). Jestem zdania, że całkowity luz blues bądź 100% - towa musztra są dla dzieci niszczące. 

Trzeba jeszcze brać pod uwagę choroby psychiczne i urazy mózgu - efekty mogą być straszne.

I jeszcze (co bardzo, bardzo rzadko, ale jednak) diabelskie nasienie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1972

 

Są chwile, które układają nasze myśli,

są chwile, które wybierają nam drogi,

do mnie przyszła ona tak niespodziana,

wtedy byłem na nią jeszcze za młody.

 

Nie miałem potrzebnej dla niej mądrości,

nie mogłem pomóc jej doświadczeniem,

zabrakło mi wreszcie tej prostej odwagi,

gdy stawała się niemym wspomnieniem.

 

Wiódł mnie los różnymi życia drogami

bym mężniał, tak jak kiedyś naród wybrany,

tak czterdzieści lat minęło po tamtej chwili,

nim tu wróciłem, by uklęknąć przed Panem.

 

Przez lata dane mi było wreszcie zrozumieć,

że na szczególny sposób byłem wybranym,

jeśli to, czego tu wtedy byłem świadkiem,

znakiem było od Niego nam przekazanym.

 

I tamta chwila stała mi się wtedy brzemieniem,

brzmiącym w we mnie w cichym zapytaniu:

„powiedziałeś o tym?”, zawsze kiedy niemym

mijałem szukającego zgubionej drogi ku niebu.

 

Jeśli jesteś tym wędrowcem pytającym o drogę,

może pomocą będą Ci przeczytane moje słowa

a ja mógł będę utrudzony zrzucić moje brzemię

słowem „powiedziałem” darowanym przez Ciebie.

 

PS

Więcej na ten temat we fragmencie napisanym zieloną czcionką w środku tekstu:

 Proza - opowiadania i nie tylko -> sceny z życia w asemblerze

Jest to opis wydarzenia z 1972 roku, wierny jego przebieg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Też znam takie przypadki. To już raczej jest ciężkie uszkodzenie mózgu lub tak jak mówisz - mocne działanie szatana. Każde dziecko rozrabia. Jednak karmienie się bólem innych dzieci czy zwierząt nie jest normalne. A jednak trafia się sporo dzieci, co z fanatyczną obsesją wchłania ból innych żywych istot.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja cały czas mam myśl, którą wcześniej zapisałem. Nawet ten dziecięcy bunt Pani Iwony był boskim planem. Dyskusja, która się tu rozwinęła jest fantastyczna. Ktoś może pomyśleć, że "starła" się z sobą grupa inteligentnych ludzi w teologicznej rozmowie. Jednak dla mnie to coś więcej. Być może większość z nas potrzebowała tej rozmowy - na mnie wpłynęła bardzo pozytywnie.

 

Dobrze, że pojawił się eMy. Szczerzę mówiąc od wczoraj brakowało mi takiego ateistycznego podejścia do tematu. Uzupełnił go idealnie, chociaż nie mam teraz siły odnieść się do jego wypowiedzi. Trochę wymiękam dziś fizycznie. A to dopiero początek dnia. Dodam tylko taką ciekawostkę na temat historyczności Jezusa. Mój ojciec jest zatwardziałym ateistą. W dodatku jest wielkim wrogiem kościoła katolickiego. Ojciec wierzy tylko w sprawy udowodnione naukowo, a każdą dziedzinę naukową (w tym historie) traktuje z pasją. Istnienia Jezusa nie neguje - wręcz mówi, że jest pewny, że po ziemi chodził Jezus Chrystus. Z tym, że dla niego to był po prostu dobry człowiek z wielką charyzmą, nie będący wcieleniem Boga - który zdaniem mojego taty nie istnieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy łyk z pucharu przyrody prowadzi do ateizmu, jednak na dnie czary czeka na nas Bóg.

                                                                                Werner Heisenberg 

                                                                         ( fizyk teoretyczny, współtwórca mechaniki kwantowej, filozof)

 

Kosmos z wolna zaczyna przypominać wielką myśl niż wielką maszynę.

                                                                              Sir James Jeans

                                                                            (fizyk, astronom i matematyk)

Edytowane przez Annie_M (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Adaś Marek Dzięki za dobre rady Pozdrawiam:) @iwonaroma Żaden problem, po prostu stwierdzenie, dziękuję za opinię  Pozdrowienia
    • Jeśli to dla córki, to zdecydowanie jutro skrywa mgły. Po kobiecemu tak odmienia się ten czasownik.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Domysły Monika

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jeżeli chodzi o tę szarość w moim wierszu "Szarość kontra wirtualna rzeczywistość, to warto zauważyć, że nasza współczesna rzeczywistość jest często "szara" i smętna pomimo różnych kolorowych "atrakcji. Ale kiedy pada internet, to rzeczywistość ta robi się jeszcze  bardziej szara i efekt jest taki, że mamy "szarość grobową". Ale ta "szarość grobowa", ten smętek jest relatywizowany przez "uśmiech strażnika".  Dla mnie szarość ma też romantyczny wymiar, co zauważam jesienią w parkach.   Jeżeli chodzi o warkocz, to nie tylko zdobi on dziewczynę, ale jest w moim odczuciu także symbolem pewnego uporządkowania, a nawet skromności, co wcale nie musi być zaprzeczeniem romantyczności... .   No ale na razie to chyba wystarczy... Mam nadzieję, że nie zabiłem twojej intuicji czytelniczej... :)     
    • Poprawnie    Łukasz Jasiński 
    • Testament Mój    Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami, Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny, Dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami - A jak gdyby tu szczęście było - idę smętny.   Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica - Ani dla mojej lutni, ani dla imienia - Imię moje tak przeszło jako błyskawica I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.   Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie, Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode, A póki okręt walczył - siedziałem na maszcie, A gdy tonął - z okrętem poszedłem pod wodę...   Ale kiedyś - o smętnych losach zadumany Mojej biednej ojczyzny - przyzna, kto szlachetny, Że płaszcz na moim duchu był niewyżebrany, Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.   Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą I biedne serce moje spalą w aloesie, I tej, która mi dała to serce, oddadzą - Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie...   Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze I zapiją mój pogrzeb - oraz własną biedę, Jeżeli będę duchem, to się im pokażę, Jeśli Bóg uwolni od męki - nie przyjdę...   Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei I przed narodem niosą oświaty kaganiec, A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei, Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!   Co do mnie - ja zostawiam maleńką tu drużbę Tych, co mogli pokochać serce moje dumne, Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę I zgodziłem się tu mieć - niepłakaną trumnę.   Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi Iść w taką obojętność, jak ja, mieć dla świata? Być sternikiem duchami napełnionej łodzi, I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?   Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna, Co mi żywemu na nic! Tylko czoło zdobi, Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna, Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.   Juliusz Słowacki 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...