Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

To się zdarzyło dzisiaj. Było już dość późno. Wyszedłem kupić chleb. Była już ta pora, o której ludzie masowo opuszczają sklepy, choć pozostają nadal otwarte. To była pora o której miasto zmienia swe nastawienie do ludzi.
Po zakupie, nie wiedzieć czemu, poszedłem przez rynek. Mijałem oświetlone budynki, które teraz zupełnie inaczej patrzyły na przechodniów. Do tej pory to one przyciągały uwagę, stojąc dumnie, rzucając sobie nawzajem nic nieznaczące spojrzenia. Teraz jednak, zdawały się być zapatrzone w tłum przemierzający kolejne metry mokrego bruku, tłum ludzi niezainteresowanych niczym poza sprawami nabierającymi prawdziwy wymiar jedynie w obrębie ich własnych umysłów. Były zafascynowane pośpiechem tego ciała obco poruszającego się pośród nich, na tyle, że pragną przybrać jego ruchomą postać. Szedłem przez Plac Solny, który jak zwykle bronił swego magicznego klimatu. Był znacznie mniej oświetlony, lecz to jedynie nadawało temu miejscu subtelności. Jak zawsze przebywały tu niestrudzone kwiaciarki, u których każdy, prędzej, czy później, chciałby zakupić różę. Ta atmosfera w delikatny sposób zachęciła mnie, zaczarowany mimo woli podszedłem do stoiska i automatycznie poprosiłem o kwiat. Następnie, przedostałem się na Kazimierza Wielkiego. Tu cichy i monotonny gwar ludzki przemienił się w samochodowy. Przejście to, dość nieczytelne i jakby celowo zagmatwane, było granicą, która oddzielała spokój od chaosu, czarujący nastrój przeszłości od wulgarnej gęby teraz. Mijani przez ze mnie ludzie próbowali patrzeć na siebie z góry i nieustannie próbując wejść jeden na drugiego, zaczynali się poruszać kilkadziesiąt centymetrów ponad chodnikiem. Ich twarze były nieruchome, a oczy wielkie, wybałuszone, patrzące tępo. Wszyscy biegli, by dogonić pędzące auta. Zdarzali się tacy, który stawali w zawody z taksówkami i niejednokrotnie docierali do celu z wyprzedzeniem. Tuż koło mnie rozpędzone jednostki zaczęły uderzać w siebie i zlepiając się, tworzyły spójną, miękką masę w kształcie kuli, która toczyła się potem przez kilka minut wzdłuż drogi, połykając wszystko i wszystkich spotkanych. Ulicę przemierzano w tak zabójczym tempie, nie patrząc nawet przed siebie, że na końcach miasta budowniczowie w okamgnieniu stawiali nowe domy i sklepy, by zdążyć przed pojawieniem się tam ludzi – przyszłych mieszkańców i nowych klientów. Miotałem się w wirującym już tłumie, z przerażeniem spoglądając na prawo i lewo. Postanowiłem zawrócić, ale siła, która popychała wszystko dookoła, uniemożliwiała mi ten manewr. Przypomniałem sobie o róży, którą trzymałem w ręku. Musiałem ją ochronić, zabrać ją stąd czym prędzej. Daremnie szukałem drogi, przeciskając się pośród przechodniów. Pomyślałem, że to już za późno i w tym momencie poczułem uścisk, jak kleszcze chwytający mnie całego, nie mogłem już nawet złapać oddechu. Pojawił się potężny ból i natychmiast zacząłem pękać, jak kruche ciastko.
Oworzyłem oczy, jak po ciężkim śnie, trzmając mocno w dłoni piękną, białą różę. Jej płatki, trochę bez entuzjazmu, lecz mimo wszystko pogodnie na mnie spoglądały. Odetchnąłem głęboko, bo udało mi się wrócić, lecz wiem do dzisiaj, że koszmar ten trwa nadal gdzieś indziej.

Opublikowano

zdarzyło dzisiaj = hmm, a może wydarzyło? bo zdarzyło się używa raczej do przeszłosć trochę odleglejszej, niż dziś.

Było już dość późno. Wyszedłem kupić chleb. - wieczorem po chleb? i jeszcze był?

poszedłem przez rynek = przez rynek, albo na rynek, tak jak jest wydaje mi sie trochę gryźć

Był znacznie mniej oświetlony, lecz to jedynie nadawało temu miejscu subtelności = hmm, a może "...i jedynie to..."?

chciałby zakupci różę = zakupić :)

Następnie, przedostałem = po co przecinek?

przeszłości od wulgarnej gęby teraz = chyba teraźniejszość miało być?

pojwaieniem = pojawieniem - no tego Word pominąć nie mógł...

jak kleszcze chwytający = eeee, chwytające
..............................

ech, ciężkie trochę, motyw z białą różą mógłby być lepiej wyeksponowany chyba, no i ta masa nie wiem czy najciekawiej opisana, jakoś tak trochę bez entuzjazmu Panie Janie, ale to tylko moje zdanie :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

            dni nie kończą się tak szybko       póki żyjesz trwasz oddychasz       gdy zwiśniesz spadnij w nurty       w których miłość też rozkwita   Bardzo ładnie napisałeś, fajny tytuł.
    • Dzień długi, kolejny. Bez tytułu, smaku, treści. Smutny, ciasny, tłoczny  ode mnie samej. Wisi jak mgła między ścianami.  Leżę. Siedzę. Nie ruszam w dal. Czas przemyka bokiem,  nie pytając, czy go potrzebuję. Wczoraj? Jakby było tym samym, co dziś i jutro. Bez znaczenia czasu, godziny, pory. Ciężar ciała?  Bardziej myśli. - Zamykam oczy, w głowie tysiące miejsc, zdarzeń, twarzy. Jestem wszędzie jednocześnie,  lecz niespójnie, chaotycznie, bez porządku zdarzeń, lat i ludzi. Bywam w miejscach,  gdzie działy się początki przygód, gdzie coś się zaczynało lub kończyło. Przemyślam, rozmyślam, wymyślam wersje, które mogłyby się zdarzyć. Jeszcze bardziej  budując korek w głowie. - Znam wielu ludzi. A może ich nie znam? Twarze obce, choć znajome. Bliskie, lecz z innych światów. Nie do mnie, albo ja nie do nich. Nie pasuję. Lub nie chcę pasować?  Chcę nowych słów. Spojrzeń. Dotyku. Braku lęku. Ciszy bez chaosu. Lecz jestem sama, ze świadomością, że nawet wśród ludzi czuję się inna, obca. - A ja? Szukam. Lecz nie wiem czego. Może siebie? Czasem... Czasem czuję delikatną woń w mgle szarej, przebłysk różu w płomieniach ognia, na głębokim morzu. Śmiech. Taniec. Muzykę. Smak ciepła -  ciepła bliskich. Jeszcze chwilę tu pobędę. Daj mi chwilę. Poszukam. Pomyślę.
    • @Jacek_Suchowicz... wywala mnie z mojego okienka.. nic nie rozumiem. a kleiłam wersy...         chłop w podwórzu - kulturysta ? - w klatce kury gania       to dlatego ciągle brudna no i fetor.... "leci"... ;)       w wyobraźni przędzie nici - by tak przepiórzyca jakaś       ale całkiem na poważnie - woli kury macać   czas ucieka, ale idźmy z nim.. w parze... :) pisząc np. riposty na nasze wierszyki... mnie nie zawsze myśli po torze rymów idą. Jacek, dzięki.  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... i mnie się taki podoba.
    • Dołączam do pochwał.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...