Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jak dobrze, że Cię tu nie ma!

Znów mogę sam budzić się

Rozumiem! Już nie potrzeba

Mi Ciebie - a Tobie mnie!

 

Zapachem Twoim koszule

Nasiąkły i nie chce się sprać,

A w lustrach - jak to się dzieje? -

Wyświetla się Twoja twarz.

 

Jak cudny ten cichy spacer!

Jak słodkie to sam na sam!

Znów taniej jest się upijać

Jak smaczna ta "tea for one!"

 

Została mi Twoja szminka

Nie tylko wokół mych ust

I tyle myśli po Tobie

Utknęło w gardle jak gruz.

 

To przecież takie wspaniale

Móc znowu wiele mieć dam!

Nie pytać się, nie spowiadać...

Wygoda wróciła nam!

 

Radość wprost mnie rozpiera,

Oby tak było do zgonu!

Jestem taki szczęśliwy,

Że chyba skoczę z balkonu.

Opublikowano

Dobrze, już, dobrze Peelu - tylko nie skacz!

 

Wiersz zdawałoby się przewidywalny, a jednak - zaskakujący, pełen zwrotów. Desperacja i sarkazm.

Podoba mi się twarz, która się "wyświetla" w lustrze, nawet lekki dreszcz przebiega po plecach...

Przy słowach: "Jak cudny ten cichy spacer!" uśmiechnęłam się szeroko. :)

 

Pozdrawiam

Opublikowano

Bo w życiu - a na pewno w Internecie - powinno chodzić o przyjemności. Jaki miałoby sens publikowanie wierszy i komentowanie ich, gdyby to nie było przyjemne :)? Nie-poezja, tj. codzienność, zawsze zaoferuje nam sporą dawkę nieprzyjemności - żeby szukać jej jeszcze w świecie wirtualnym, trzebaby być masochistą :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Masz niewątpliwie rację.

Z drugiej strony jednak, poezja często wyrasta z bólu... Zastanawiam się teraz: czy pisząc poezję z bólu zmniejszamy go przez przyjemność pisania? Chyba nie... Ale za to, po pewnym czasie czytając wiersz, czerpiemy z niego przyjemność intelektualną, a jeśli go udostępniamy innym - możemy też doznać przyjemności emocjonalnej...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Gdyby pisanie poezji, czy w ogóle pisanie czegoś miało funkcję terapeutyczną (skuteczną), jak wielu twierdzi Chris Cornell nie popełniłby samobójstwa (świetny tekściarz) Tak mi się wydaje. Przeciwnie często zwiększa ból (różne są bóle, nie tyle miłosne przecież), przypominając o tym czy owym przy ponownym odczytaniu :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta   wiem Violetta :) a ja z Tobą ! Zawsze !    I tylko sobie żartuję:)))
    • @KOBIETA plusik za pracę na lekcji ;) - nazywasz uczucia.  
    • @Robert Witold Gorzkowski   :) odurzenie i otrzeźwienie    świetny wiersz !!! :)   
    • mróz, aż oko wykol. w wieczornych ciemnościach aż eksploduje blask bijący od gospody Pod Wściekłym Azorem. w środku – dziesiątki gorących żyłek (w tych stronach, aby nawiązać kontakt z drugą osobą, trzeba wysnuć z nozdrzy świetlistą pajęczynkę, wetknąć ją w ucho "rozmówcy"). bezdźwięczny rozgwar. pospolity środek odrętwiający wlewa się do ust gości. zziębnięty proboszcz-staruszek zwiesza nos na kwintę, żali się szynkarzowi, że znowu odór i zgroza, kolejny utopiec i dwóch nieumarłych przywlokło się prosić o rozgrzeszenie. jak tak dalej pójdzie – sama Śmierć zjawi się przy konfesjonale! sołtysowi jest wstyd, że potrafi majsterkować (talenty i umiejętności to tutaj straszny obciach!). zapomniał maski, więc podnosi przydrożny kamień, po czym z zapamiętałością uderza się nim w twarz. może sąsiad, do którego idzie pożyczyć wyrzynarkę, nie połapie się, z kim ma do czynienia, w przypływie hojności-gościnności da urządzenie nieznanemu opuchleńcowi.   tymczasem opadam z Księżyca, kochanie, wprost pod twoje okno. mam napomadowane wąsiska półłokciowej grubości, na sobie – plażowy strój z lat 20. XX wieku. paskudny i w paski. robi ci się lepko na sercu na mój widok. wsiadasz do gondoli balonu. przesyłam pajęczynką miłosne wyznania, komplementy, po czym zwiększam płomień. wzlatujemy. nawet jeśli coś pójdzie nie tak i przyjdzie się rozbić – bądź spokojna, nie skończy się tragedią. Śmierć, zamyślona, robi listę grzechów. jest zajęta rachunkiem sumienia.
    • Stary rok, przygarbiony, posiwiały i bez Jednego zęba, gdyż życie dało mu w kość, Pakuje swoje manatki i układa w kartony Kalendarium zebrane w czasie kadencji.   Usiadł ostatni raz w fotelu i wspomina Miniony czas porażek i wielkiego smutku. Przywitano mnie hucznie fajerwerkami, Strzelały szampany i konfetti na balach.   Niech żyje nowy rok – niosło się hucznie Od wsi po metropolie, witano mnie brawami, Jak króla, a może i cesarza, wznoszono toasty, Klepano się po plecach jak po wygranej w totka.   Z tego uwielbienia unosiłem się niczym ptak, Na skrzydłach niesiony radością ludzi I marzeniami o lepszym, szczęśliwym życiu. Cóż, z początkiem stycznia, gdy opadła euforia,   I krzyki poniosły się po krainie, a tamtamy Zadudniły, że podwyżki, podatki i brak chleba. Zamknąłem oczy ze wstydu i zatkałem uszy, A w kalendarzu przerzuciłem kartki na kwiecień.   Niech wiosna nastanie, uśmiechnięta, radosna, I da promyk nadziei, a zapach kwiatów Niechaj się niesie i mile drażni nosy złośników. Niestety, zaczęły się jęki na upały i powodzie,   A rolnik rzucił beretem w glebę, klnąc I złorzecząc na nieurodzajny, zły rok. Chwalono babie lato i barwną jesień oraz Zbiory grzybów, lecz o mnie cicho sza.   W smutku minął listopad, nadeszły srogie mrozy, Oczywiście też z mojej winy, a w grudniu podają Deszczową prognozę pogody na Sylwestra I psioczą pod nosem: „Na ciebie, starcze, już czas”  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...