Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Wznosić góry nad upadek Ikara. Mieć na sobie różowe okulary 
i z nadzieją niezłomną się zmierzyć, daj mi Boże smak prawdziwej wiary. 

 

Jestem tylko ziarenkiem piasku, tam gdzie wydmy pustynne się wznoszą, 
albo trzciną na wietrze bujaną, gdy me wargi nie wiedzą co proszą. 

 

Czemu rzeźbisz mą duszę boleśnie? Serce krwawi, gdy zaskoczy trwoga. 
Po omacku prowadzisz bezpiecznie, choć nie łatwa jest wcale ta droga. 

 

Bunt się wzmaga na przekór Twej woli. Legły w gruzach me plany marzenia. 
Wymyśliłam innego Cię Boże i się dla mnie nie próbuj zmieniać. 

 

Po co w ogóle serca nam biją? Na co wieżom jest czas i godzina? 
Rytmem płynie znajoma muzyka, upomina się kara i wina. 

 

Zdążę jeszcze nacieszyć swe oczy. Każesz Tobie ufać mój Boże. 
Zdejmiesz brzemię mej nędzy i grzechów, gdy się zwrócę do Ciebie w pokorze. 

 

Czasem boli nas własne sumienie,tylko prawda każdego wyzwoli. 
Tak mi Boże żałośnie i smutno, że nie żyłam według Twej woli. 

 

Dziś na nowo powstaje Twój portret w moim sercu Tatusiu kochany. 
Byłeś zawsze tak dobry i mądry a ja Tobie zadawałam rany. 

 

Świat się zmienia, gdy jestem z Tobą. Dziś inaczej wszystko wygląda. 
Ma nadzieja zielony ma kolor, znikła lista marnych mych żądań. 

 

Ty mi Ojcze za wszystko wystarczasz. Dajesz siłę i to co potrzeba. 
Dzięki za to, że mnie wybawiłeś, przybliżyłeś mą duszę do nieba. 

 

Czasu cofnąć nie można niestety, jednak nowy rozdział się pisze. 
Dzisiaj wiem co jest najważniejsze, Twego głosu w mym sercu usłyszeć. 

 

Opublikowano

Witaj , Karenko. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To jedyny wers, w którym Pl -ka zastosowała l. mn. 

 

Twój wiersz boli, ale jest nadzieja, co w powyżej zacytowanym przeze mnie wersie zapisałaś. 

 

 

Ziarenek piasku jest wiele, miliardy, kiedy ich "świadomość" - ta każdej z osobna - zbierzemy razem , powstaną SIŁA, WIEDZA, UMIEJĘTNOŚĆ pokonywania trudności. 

 

To trudny fragment:

 

Nakaz a jednocześnie zaufanie. B. trudne.     Karenko powrócę jeszcze. Justyna. 

Opublikowano

Witam :-) No bije głębia z twojego utworu. Bardzo mi się podoba jak podeszłaś do tematu. Jest w nim sporo wydarzeń, chwilami trudniejszych uczuć oraz otwarta i szczera wymiana myśli. Jak z ważnym "przyjacielem"... ;-)

Zapis i forma też zwróciły moją uwagę. Zdecydowanie na plus. Pozdrawiam

Opublikowano

Wiersz - modlitwa.

Nie wiem czy powinnam komentować, czuję się jakbym

podsłuchiwała Twoją rozmowę z Bogiem.

Moją uwagę zwróciła Twoja szczerość, którą pochwalę. 

Nie używasz w niej słów, którzy zapisali lub nauczyli Cię inni ludzie. Mówisz o własnych odczuciach i pragnieniach, robisz to z szacunkiem.

Jak dla mnie, wiersz bardzo dojrzały.

Nawet nie mam śmiałości się czepiać.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Galopujący zapach pomarańczy, smaga rezolutną Cytrynkę, aż żółtą chropowatą skórkę rozjaśnia kwaśny uśmiech. Co prawda nie lubi gdy ktoś ją - ni z gruszki ni z pietruszki - doznaniami tłucze, jednak w tej intensywnej sytuacji, turla eliptyczną, podnieconą krągłość, w kuszącym kierunku.     Krzywy Banan spogląda z boku, prostując krzywiznę po łukowatej zazdrości. To jurna krzywizna, z tej samej kiści, co inni jemu podobni. Ma już kilka inwazji na sumieniu i wyciśniętych soków. Dobrze pamięta czasy młodości, kiedy to całymi hordami, polowali w rajkach na Truskawki. One to urwane z krzaczków, wnerwionymi szypułkami rzucały w napastników, ale po jakimś czasie, zaczęły z coraz większą chęcią, czerwienić zewnętrzną połać, czerwonego miąższu.     Mimo że słońce prażyło niemiłochłodem, czuły wewnątrz przyjemną wilgoć, gdyż banany turlały je między sobą, pomiędzy szpalerem powabnych żółtocieni. Niestety, przylazły skądś małpy i tylko jeden wspomniany banan, zachował życie, albowiem wyglądał i nadal wygląda, niczym złowieszczy uśmiech czarnoziemu, o pożółkłych zębach.    Zielony Groszek nie reaguje na te kolorowe przepychanki, zwierzęco roślinne. Tuli w podłużnych objęciach rozkoszne kuleczki, leżące jedna na drugiej, pod prześwitującą zielonowoalką.     Młoda jurna pyra, z innym młodym ziemniakiem i pobudzonym kartoflem, widzą z daleka, kołującą kwaśność Cytrynki. Aż im łęty stają od tego widoku, a biedne stonki spadają na ziemię i marudzą jak potłuczone. Mają w pasiastych dupkach, tego typu ekscesy, lecz cierpieć muszą. Bulwonapaleńcy kulają siebie w stronę ponętnej Żółtokształtówki, lecz Pomarańczak staje im na drodze, z groźnie zwisającą skórką na odwłoku. Chcą go uwięzić w swoich łętach, lecz stary Dyń na Bani służy odsieczą i plany gwałtownie rozsiewa wiatr.     Młody Pomidor, co dopiero z ziemi wyjrzał, a już mu w główce smukła Szparagówa. Marzy o tej rozkosznej chwili, kiedy to macać go będzie, a później wniknie w czeluść miąższodoznań. Niestety, ktoś go bierze do ręki, odrywa z gałązki marzeń, kroi w plasterki i obkłada nim skibkę, zjada i jedyny pozytyw z tego taki, że trochę nawozu, w rajce przybywa, bo akurat do wychodka nie zdążył.     Tymczasem w sadzie, Młode Jabłuszko rozmyśla tęsknotami. Urwało szypułkę z gałęzi, na której było podwieszone i pragnie zaznać miłości. No cóż. Póki co, słodką dziurkę zamieszkuję jeno robaczek. Pociesza ją Śliwka. Taka robaczywa, że jej już nic podłamie. A jabłuszko nadal słyszy bzykające pszczoły.     Ćwikłowy Stary Dziad, przymila korzeń do smukłej Pietruszkowej, czochrając powabną nać, aż po rozłożyste rozwichrzenie, co wytwarza w nim popędliwe ćwikłopędy. Lecz Piteruszkowa nie zwraca na niego żadnej uwagi, rozmyślając o Gruszkoskoczu, co przemiłym klapsem i ogonkiem, umili jej czas, z niejednym echem w sadzie.    Cytrynka wreszcie dochodzi do Pomarańczaka. Po grze wstępnej: ocieraniu i muskaniu, nie mają skórek na sobie. Przeznaczenie wrzuca ich do miksera i naciska różowy guzik. Po chwili słychać lepkie odgłosy, wirującej miłości, a następnie wlewania i przełykania.    W tym samym czasie, białą kapustę, depce czerwony głąb, skrzydłami bielika w kształcie orła, trzymającego korzeń marchwi, jako zwiniętą szturmówkę. Owa wspólnota warzywna, jako jedyna, uprawia seks patriotyczny.
    • @Czarne Słońce To wiersz o trudach pokonywania życia, wpisany w kontekst teodycei, ale i tęsknoty za ulgą. Hymn o nadziei bez jej nazwania, bo każdy ma swoją własną i osobistą, choć obcą często. Pozdrawiam.
    • Tak łatwo od Ciebie odejść, szukając fatamorgany, a Ty pozwalasz jej dotknąć i nad przepaścią przystanąć. Czuwasz tuż obok, gdy nocą, pytanie zaczyna mamić, czy jesteś jeszcze potrzebny? a może sami zdołamy? Głupio trwonimy odpowiedź, więc znowu wracamy chyłkiem. Dobrze, że czekasz cierpliwie. Koło rozpaczy - jak zwykle.
    • Ej u satyra podła Kaja kał do pary tasuje!
    • Mały baniak u Kai nabyłam   Ale cały baniak Kai nabyła Cela!   No, Kai nabył zły baniak on
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...