Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

a kurczę niestety człek się najlepiej uczy, i to nie zawsze, na własnych błędach.... a błędy bolą....  Fajny wiersz - myśl-marzenie - odzwierciedlający jakąś porażkę... rozczarowanie....  ach gdybyż wszystko prostszym było....

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

:))))))))  ja rozumiem to uczucie.... zbyt trudnym życie się wydaje czasem.... :))))))) 

Opublikowano (edytowane)

Cześć, betko. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To jak opowieść o złotej rybce. Tak... rybka mogła wszystko dać. Trzeba tylko umieć wykorzystać dary losu, sam nam je podsuwa pod nos. Tyle, ze my jako ślepcy nie widzimy ich lub nie chcemy widzieć, lub boimy się. 

 

Pozdrawiam Cię, Justyna. 

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wg mnie najskuteczniej. Czasami z chęcią to nie ma nic wspólnego ;).

@Justyna Adamczewska, @Waldemar_Talar_Talar, @iwonaroma, @Silver - dzięki za obecność. 

Dodam gwoli wyjaśnienia: Pipi robiła co chciała. Dziecko zdane na siebie, bez wzorców, reguł świata i dorosłych. 

Żeby żyć wśród innych musiałoby się najpierw dostosować. Jak - bez podstaw? Przywrócony świat. bb

 

Opublikowano

po przeczytaniu od razu przyszedł mi do głowy szpunt,

o którym w jakimś z odcinków serialu była mowa. Kto wie, czy ten przepis nie miałby na końcu każdego rozdziału doczepionego właśnie owego "korka bezpieczeństwa", w razie katastrofalnych konsekwencji pomysłów bohaterki :)

Nie wiem, czy nie lepiej taki szpunt, ale dostosowany indywidualnie do własnej balii, należałoby mieć zawsze przy sobie, bez oglądania się nawet na uroczą, ale lekkomyślną Pippi.

Z mojej strony to będzie próba "zaczynu", ale nie podejmuję się dalej w brnąć, bo niestety nie pokonam Pippi w pomysłach, ale jak najbardziej życzę tego Tobie Beatko i innym obdarzonym mniej ograniczoną wyobraźnią od mojej. :)

Pozdrawiam.

Opublikowano

Hej Beti, podpisuję się pod Twoim wierszem. Też Ciekawy jestem jak mogłaby wyglądać taka kontynuacja. A może Ty się pokusisz? :) Bardzo zgrabnie napisane. 

 

Pozdrawiam 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ćwiczę, i nie jest łatwo - żeby to było wiarygodne psychologicznie ;)

Dzieci rozwijają się przez naśladownictwo. Pipi miała wzorce ograniczone, tworzyła własne struktury, a raczej spontanicznie rozwiązywała ew. problemy. Czy można żyć w dorosłym świecie oderwawszy się od reguł? Utopia. Jak bolesną drogę trzeba przejść, żeby się dostosować i zrozumieć: czemu inaczej.
Dzięki Tom za zrozumienie. 

 

 

Zależy kto ile razy złapał bęcka :D Marcinie. Cieszę się że jesteś. 

 

Ściskam Panów ciepło, bb

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Powiem banalnie, że świat się dzieli na tych co lubią niespodzianki i co nie. Pewnie to zależy od doświadczeń. Miło, że zajrzałeś TT.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Radosław Ech, pamiętam taką zimę... W wietrze i deszczu, który padał na brudne płachty śniegu, jedyne co widzieliśmy to swoje przyklejone do siebie oczy. Dzięki za przywołanie wspomnień.
    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą. @KOBIETA No, różne są opcje. Wiemy, że mamy narzędzia psychometryczne do mierzenia poziomu psychotyczności - solidnie zweryfikowane testy (Eysenck, Minnesota Inventory). Są testy dotyczące kreatywności - pewnie korelują z tymi mierzącymi psychotyczność. I też wypełnianie luk poznawczych własną treścią - w porządku - wszyscy to robimy na codzień funkcjonując w świecie bez pełnych danych. Niebezpieczeństwo jest tylko takie, że treści własne zaczną przeważać nad danymi.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...