Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Dziecko Führera


arkadius

Rekomendowane odpowiedzi

Na tym zdjęciu

przyozdobionym

dziewięcioma kwiatami

szarotki alpejskiej

i jedną czterolistną kończyną

Wujek Hitler

to miły ktoś kto kocha dzieci

i sarenki

 

W czterdzieste czwarte urodziny

zaprosił Różę na spacer

na tarasie rezydencji

podano truskawki

z bitą śmietaną

 

Mimo że według prawa rasowego

nie miała czystej krwi

była jego małą radością

w górskiej samotni

Edytowane przez arkadius (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo interesujący wiersz.

 

"Wujek Adolf" jest przykładem na to,

jak mylące bywają pozory. Bo jak można się było spodziewać,

że człowiek który "kocha dzieci i sarenki", ceni sobie spokój i piękno (był przecież malarzem)

okaże się tyranem chcącym zniszczyć "brudną rasę" ?

 

Ten wiersz ukazuje go jako normalnego człowieka.

Normalnymi ludźmi byli też podlegli mu wysocy urzędnicy Trzeciej Rzeszy.

Gdy pokazywano im to, co działo się w obozach koncentracyjnych wykręcali się z obrzydzeniem.

Reagowali więc tak, jak prawdopodobnie zareagowałaby większość z nas dzisiaj.

Powstaje więc pytanie - jak mogli na to pozwalać?

A odpowiedź zdaje się przerażająco prosta - po wydaniu rozkazu narzucali sobie obojętność

i tracili zainteresowanie całą sytuacją, przecież nie oni byli odpowiedzialni za wykonawstwo tych zadań.

 

Ten wiersz dobrze pokazuje też hipokryzję A.H wobec własnej ideologii.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Deonix_ (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zdjęcie propagandowe z 1933 roku, mające ocieplić wizerunek osoby która tegoż roku przejęła władzę, przyjmuję się że rzeczony znał pochodzenie Róży, 
wiec retoryka antysemicka była kierowana do wyborców zewnętrznych bo nie ma jak wróg dyżurny. Całkiem niedawno zdjęcie sprzedano na aukcji za  $11,520

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam -  gdzie tu widać poezje - czy nie ma o czym pisać tylko 

o tak hańbiącym człowieku jakim był.

Może go jeszcze pochwalisz że tylko zbłądził i  trzeba mu wybaczyć - nie  ośmieszaj się 

 i nie wypisuj takich głupot o tak ohydnym wujku.

Takie wiersze powinny być kasowane bo zawstydzają te forum.

Spadam z tond  - masakra.

Nie uznaje faktu że to tylko zdjęcie .                                                                                                                                 

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze pisze się o człowieku, w całej jego rozciągłości, a gdzie tu pochwała? 
raczej mowa jest o hipokryzji i wyrachowaniu aktorskim niż pochwale. 
Rosa Bernile Nienau nazywała wujkiem Hitlera, w 17 listach jest to zachowane. 
Tia, takie wiersze powinny być kasowane, tak jak powinno się zniszczyć rzeźbę Maurizio Cattelana 
przedstawiającą modlącego się Adolfa Hitlera, bo nie ma miejsca na Entartete Kunst. 
Wiersz jest inspirowany ściśle zdjęciem i tyle.

Edytowane przez arkadius (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waldku, myślę, że nie ma powodów do wzburzania ani tym bardziej kasowania - aż mnie zamurowało. Szymborska napisała o H. jako dzidziusiu, i mimo słodziutkich frazesów wydźwięk jest jasny. I tak samo ten wiersz, można nie wiedzieć o jakie zdjęcie chodzi, nie znać sytuacji, oraz czy to propaganda czy nie. Ale intencje i przekaz, zdawałoby się, są raczej czytelne

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To brzmi tak jakby 'a dla odmiany na tym zdjęciu.. to miły ktoś'. I dalej tak jak napisała Deonix. Ja słyszałam np. o uwielbieniu Poli Negri przez Hitlera, a miała przecież w połowie romskie pochodzenie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No, to już masakra. A mi z kolei wpadł lżejszy o tonę kaliber- ale wywołuje zawsze rozbawienie - zdjęcia polityków z łopatą, gdy w gazetce mowa o remoncie drogi. Jeszcze niech zapozują z kolan podczas układania kostki brukowej- w garniturze. Sorry, za skręt z tematu, ale w sumie to nadal z działu 'polityka w fotografii'. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam -  nie wiem jak mam moje zachowanie wobec wiersza wytłumaczyć jak się bronić by być zrozumiany.

Odnoszę wrażenie że mnie nie rozumiesz i nie tylko mnie przecież 

żyją jeszcze ludzie pokrzywdzeni przez takich zwyrodnialców  jakimi

byli Hitler i Stalin - czy nie znacie historii która tak mocno boli

O takim człowieku jakim był Hitler nie powinno się rozmawiać ani słownie ani 

artystycznie by nie prowokować nowych pokoleń   - nie może być przyzwoleń

 na wspominanie tak chorych  szkodliwych ludzi.

Zresztą trudno ich nazwać ludźmi - mam nadzieje że zrozumiesz

mój punkt widzenia - kończę bo pękam ze złości  - świat jest taki

piękny  można pisać i pisać a nie bawić się ludzkimi uczuciami

takim tekstem jak wspominany.

                                                                                                                           Pozd.

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Znaczy potrafię zrozumieć - po wytłumaczeniu- że celem jest unikanie. I z tamtego komentarza zauważyłam, że samo przywołanie zadziałała jak płachta na byka. Tak jak ktoś kto przeżył wojnę i przez resztę lat nie chce wspominać, opowiadać, rozdrapywać ran - rozumiem. Ale osobiście nie do końca się zgadzam, żeby milczeć na ten temat. Właśnie znając historię wojny i tego jak budował tą nienawiść w społeczeństwie, rozbudzając demony w pozornie normalnych, zwykłych ludziach - czyli do czego są ludzie zdolni jak się ich wprawnie zmanipuluje, możemy się przed tym obronić, wiedzieć, że trzeba z tym walczyć, gdy historia zatacza koło - bo właśnie mając ten przykład, wiemy, do czego to prowadzi. Może nas samych przed taką manipulacją to uchroni. Ja mimo odległych lat i dorastania w czasach pokoju - jestem wychowana na tej świadomości i od dziecka mam w głowie, teraz bardziej świadomie, hasło z pewnego muru w Łodzi - 'nigdy więcej faszyzmu'. I prawdę mówiąc zupełnie nie rozumiem fascynacji młodzieży, jak tak mogą, właśnie w tym kraju, który to najmocniej odczuł. Ale z tego co wiem, niektórym imponują silne osobowości i ich moc. Tak jak komuś imponuje Putin - tak, są tacy. Muszą mieć w sobie ten pierwiastek, 'bakcyl dżumy nigdy nie umiera', niestety. Ja jako mały szary człowiek, który nade wszystko pragnie peace and love, nie rozumiem jak można być studnią bez dna - władzy i majątku, mając wszystko, chcieć więcej- rozkręcać wojny w państwach, by sprzedawać broń, beznamiętnie zarządzać życiem i śmiercią, tylko dla zysków. Czyż nie ropa i broń żądzą światem? Straszne.

Myślę, że unikanie, wymazanie ze świadomości ludzi ma dobre i złe strony. Masz rację w tym, że mówienie o Hitlerze, np. dostępność jego książki - niesie ryzyko rozbudzania fascynacji w jakimś odsetku populacji, ale myślę, że dla znacznej większości jest to nauka i przestroga, które niosą niezgodę. Wiersz nie jest peanem na cześć. Nie ma co się przepychać, i zapewne nie mam Cię jak 'ułagodzić' i uspokoić, skoro guzik już został wciśnięty. Naszą jedyną szansą jest wychowywać następne pokolenia, swoje dzieci, w tolerancji i rozbudowywać w nich świadomość, i w miarę sił reagować na zewnątrz, będąc świadkiem nawet drobnych naruszeń - byle mądrze. Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam  - dalej będę przy swoim -  nie przekonałaś mnie  - trudno taki jestem.

Myślę że białe jest białe a czarne  czarne - 

Jednak za poświęcenie czasu dziękuje.

                                                                                                                                          Pozd.

                                                                                             

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

bo było zgodne z prawem ius positivum (Prawo pozytywne) + społeczeństwo gdzie zabijano indywidualność, produkt systemu stawiający prawo stanowione nad *prawo natury. 

Np.

 Niemiecki żołnierz dostał rozkaz rozstrzelać dziesięciu pacjentów polskich, by zrobić miejsce dla niemieckich. przez roztargnienie zamordował jedenastu. Przeliczył jeszcze kilka razy, po czym strzelił sobie w łeb. Nie mógł z tym żyć, że zabił niewinnego człowieka.

 

Czy powinno się o tym rozmawiać ? - Oczywiście, tak jak nie powinniśmy burzyć obozów zagłady, by przypominały nam, do czego prowadzi utrata samodzielnego myślenia i stawianie prawa stanowionego nad prawo natury 

 

*Nie mam namyśli "prawa natury", do którego odwoływały się nazistowskie Niemcy

Pozdrawiam 

 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawy temat, ciekawe również ujęcie.

To w ogóle interesujące, że ludzie głoszący ideologię niemal z reguły nie żyją zgodnie z tym, co głoszą. Wręcz przeciwnie. Tu wypada tylko przypomnieć przywódców Trzeciej Rzeszy i ich typ urody...

Kontrast między tym, jak się przedstawia tego człowieka a tym, kim był rzeczywiście, jest ogromny. Nie możemy jednak zapomnieć, że on rzeczywiście był człowiekiem, tak jak i jego ofiary. Tylko tak patrząc można zrozumieć nazizm itp. ruchy. To byli ludzie, tak samo oddychali, jedli, byli członkami rodzin itd. Czasem to wydaje się aż zdumiewające.

Znane są przykłady z życia Stalina (ulitowanie się nad pewną artystką, o której wiedział, że jest mu nieprzychylna) czy Robespierre'a (płakał nad wróbelkiem) - tyle, że to zazwyczaj wygląda na pozę. I nią pewnie jest. Nadal nie brakuje ludzi, których fascynują podobne idee, warto o tym pisać, warto je ukazywać z mniej bezpośredniej strony.

Nie widzę tu propagowania nazizmu. Sam Hitler jest już w zasadzie postacią popkulturową, w dużej mierze oderwaną od jego rzeczywistej działalności. Niestety. Ale trzeba pamiętać: nic nie jest czarno-białe, nawet szachownica.

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...