Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Niebo zachuczało jakby

Fanfarą pełną przeróżnego złota.

Garbate, młode, zgięte, proste palce

Wskazują przełaje rozpanoszonych

Błękitów.

 

To rozpękły balon.

Wielki, majestatycznie kolorowy.

Ornamentacyjnie sznurowany.

I wielki. Wielki jak balon.

Skąd, jak dziesięć takich balonów!

 

On leci w górę.

I w górę.

I wciąż w górę,

Jakby miał sięgnąć gwiazd.

Gwiazd. I znów,

Znów gwiazd,

Jak niedorosłe dziecko.

 

Ale jest dzień.

Czysty, jasny dzień świeci,

A on rządzi jaskrawym słońcem.

Tak długi. Tak ogromny, wielki.

Jak balon.

Jak sto takich balonów!

 

'' Gdybym miał balon.

Tak wielki balon.

Bym uciekł od tych palców.''

 

Ale jest sznur.

Ten długi sznur.

Ornamentacyjne wrzeciono

Łączące te cuda z ziemią.

 

I ze zgiętymi palcami.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

To kawałek mojego świata, więc się ucieszyłam, że ktoś jeszcze o balonach :D Nie będę prostować tekstu, to Twoja impresja i niech tak zostanie. Ważne że powstał, a ja się dzięki temu bardzo ucieszyłam. Poniżej stara, prosta rymowanka:
 
a chwila
gdy kosz się unosi
na ziemi cień gruszki zostawia
gdy wiatr powłokę tarmosi
uparcie kierunek ustawia

ta chwila
gdy palnik zagłusza
ciszę i spokój natury
gdy sarna po polu przebiega
serce wędruje do góry

co jest takiego w balonach
że cała do nich uciekam
przyjaźnie powietrze natura
tęsknota wolnego człowieka
a może pokora gdy bratam
rozum z prawdziwym żywiołem

jak różny jest zapach trawy
i odcień słońca o wschodzie
chowam obrazy w pamięci
dają mi dystans na co dzień

co jest takiego w balonach
że chce się uwodzi że ciągnie
ci ludzie z pasją na twarzy
smakują życie jak pączek

a może że razem możemy
doświadczać dotyku nieba
samego siebie 
natury 
chwili

Opublikowano

Fajnie Beta nazwała ten wiersz - impresja. Wiersz, przyznam, sam w sobie nie przypada mi może do gustu, ale to kilkakrotne zaznaczanie, że ten balon jest duży, jak 10, jak 100, na początku dziwne, ale w starciu z wklejonym zdjęciem już mnie nie dziwi. :) Bo serio wieelki ci on!

Za to Beto, Twój wiersz mnie zauroczył. Przez tą gruszkę w cieniu, serce wędrujące do góry, dystans:) Też bym chciała balonem, aczkolwiek mam lęk wysokości, jeszcze w panice bym rozbujała koszyk i byśmy zwiedzali dosłownie z lotu ptaka (nielota);) nie, chyba z pampersem bym musiała:)

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tajsko am Boże - Modry Ponie, dzie słónko tako samo śwyci, am nie ziam, nie poziam, Bachy tam só i some śmiych. Tajskno Modry Ponie. Tam dangi furajó dali i eszcze abo dzie? A Bociony kapelków nie łoślipsió, a żniwa to psiankno śpisiywanie. dzie Annioł modli sia noczajści i wpierw. Zietrz łuraduje ten zimny deszcz.             Tęsknię Boże, mój Niebieski Panie, czy tam słońce wciąż tak samo świeci, a niwa bezkresna to ciągłe pytanie? Trud żniw są jak motyli drganie, czy są tam śmiejące się dzieci? Tęskno mi za tym Niebieski Panie. Czy bocian świątkom nie zmieni zdanie, świat chmura ponura znów oszpeci, a niwa bezkresna - zadanie na pytanie. Gdzie Anioł Pański jak ranne pianie, tych modlitw przecież nie zaślepi Tęsknię Boże, Ty Niebieski Panie. Wiem, wiem- marne to moje pisanie nic to, że miłość nieprzerwanie świeci, jest niwą bezkresną- jak ciągłe pytanie. Pamięci obłoków ich jeszcze trwanie, z igieł sosnowych wzór tu nie szpeci. Tęsknię za nimi Niebieski Panie, a niwa bezkresna to zawsze pytanie.
    • @MIROSŁAW C.  tak to prawda. I cytat też bardzo dobry. Świat jest wywrócony do góry nogami dzięki
    • Zaprosił mułłę słynnego w Tule hodowca mułów na świeże mule. Uczony nosem swym czułem ocenił: "Mule czuć mułem, a dennych potraw nie jem w ogóle".
    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...