Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

bezszelestnie, po cichu, jak sekunda po chwili
wzrok twój ciepły znów krąży gdzieś na dnie
myśli me miękkie rozproszone nagle
pomiędzy dłońmi twymi, tak cicho i delikatnie;
wspomnienia skryte , niespokojnie wzburzone
między palce twe jasne wpływają
i nęcą, kuszą drżeniem zrodzone
pajęczynę dotyku zakurzoną tkając;
skulona w kłębek chwil zagryzę usta
w świetle, którego blask już ciemnieje
odetchnę łagodnie spokojem zmęczona
skrywając pod powieką świat co się mieni;
zasnę wzruszeniem przykryta twych dłoni
w tobie znajdując snu ukojenie
pomiędzy dłonie nasze splecione
wkładając nuty barwnych promieni;
oddychać będę tchnieniem poranku
co osuszy łzy zaćmionych odcieni
bezszelestnie, po cichu odejdziesz, jak zwykle
w dłoniach trzymając me słowa nadziei;
wrócisz zmęczony życia trudnością
między palce wetkniesz mi kłamstwa
a ja znów popatrzę na dnia zmierzch topieli
biegnąc za tobą jak wariatka.

Opublikowano

Bardzo dobre metafory. Tekst natomiast mnie nie porusza choć dostrzegam w nim emocje. Technicznie dość dobry choć nieścisły. Niestety nie potrafię jeszcze sprecyzować na czym polega jego nieścisłość. Podoba mi się jego taka trochę tajemniczość.
Pozdrawiam.

Opublikowano

a może:
..."jak sekunda DO chwili"?
"me miękkie" - gryzie się

troszeczkę naciągany wydaje się fragm:

"...pajęczynę dotyku zakurzoną tkając;
skulona w kłębek chwil zagryzę usta
w świetle, którego blask już ciemnieje
odetchnę łagodnie spokojem zmęczona
skrywając pod powieką świat co się mieni..."

"...biegnąc za tobą jak wariatka" - jak najbardziej pasuje na zakończenie, ale technicznie brak współbrzmienia z poprzednim wersem...

teraz ogólnie:
dobry wiersz, choć na pewno nie dla mnie - za dużo już chyba czytałem podobnej literatury. niektóre określenia wydają mi się po prostu infantylne i takie... hmmm typowe? przykładów nie będę wymieniał, bo dużo takich określeń.
zatem:
gdybym oceniał na tle moich skojarzeń, wizji, i defektów, które rodzą się co chwilę w mojej głowie, to wiersz by był przeciętny, natomiast oceniając bez stron, skojarzeń i bez siebie w sobie: to przyznać bym musiał, że kawał dobrej roboty, wiersz przepełniony natchnieniem, może bez zachwytów, ale bardzo dobry...

ale to tylko moje zdanie
pozdrawiam

/pan ktotam

p.s. ah - i inwersja w tytule troszeczkę denerwuje...

dnia zmierzch w dłoniach twych (może: "dnia zmierzch w dłoniach Tych"? - taka mała sugestyja)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... różne pustynie. Różne zarówno w znaczeniu precyzyjnego położenia geograficznego. Różne w znaczeniu administracyjnej przynależności do danego państwa względnie państw. Wreszcie w sensie takim, że tylko część z nich jest piaszczysta. Przykładowo, Egipt przedzielony Nilem składa się praktycznie z dwóch pustyń - Arabskiej i Egipskiej właśnie.     Jednak na naszej - załóżmy, że można tak Ją określić - Ziemi istnieją dwie pustynie solne. Jedną jest słynne Salt Lake, leżące w Stanach Zjednoczonych, drugą, większą - Salar de Uyuni. Mające długość stu czterdziestu kilometrów i powierzchnię dwunastu i pół tysiąca tych ostatnich - kwadratowych, rzecz jasna.  Spod miejscami cienkiej warstwy soli wydostaje się woda, widoczna w postaci kałuż bądź możliwa do dotknięcia, znajdując się w przerwach solnej powierzchni. Przestrzeń ta przed długim czasem - naukowe dane są tu aważne - stanowiła część oceanu. Po wypiętrzeniu się Andów i odparowaniu wody została drugą z wymienionych solną pustynią, w odróżnieniu od pierwszej - z wyspą Incahuasi. Jednak łowo "wyspa" stanowi potoczne określenie, bowiem jest to po prostu dawna podmorska - dziś nadsolna - wyższa, skalista część dna. Obecnie w dużej mierze porośnięta kaktusami.     Opowiadam Wam o niej, drodzy WspółForumowicze, głównie z chęci podzielenia się pewnym osobistym doświadczeniem. Zdaję sobie sprawę, że z racji owej osobistości odbiór może być różny. Ale przecież nikt z Was zaprzeczy, że świat, w którym żyjemy - i którego część stanowimy - jest odmienny od przedstawianego nam obrazu.     Magia. To pojęcie doskonale Wam znane kojarzy się rozmaicie, w tym z legendami i bajkami oraz z serią filmów o Harry'm Potter'ze, jego przyjaciołach i o Hogwarcie. Ale też - po prostu - z energetycznym oddziaływaniem. Mówimy także o magicznych miejscach, prawda? Otóż oprócz wymienionych w poprzednim opowiadanianiu Machu Picchu i Saqsaywaman Solnisko de Uyuni jest - od dzisiaj również w moim przekonaniu - jednym z takowych. Komu z Was bowiem zdarzyło się, dwukrotnie  spojrzawszy na zegarek w conajmniej dziesięciominutowym odstępie czasu i zobaczyć tę samą godzinę? W dodatku tak zwaną anielską: osiemnastą osiemnaście?     Byłoby dobrze - i komfortowo, a może tylko wygodnie i prosto? - aby wszystkie podobne sytuacje dało się wytłumaczyć przywidzeniem lub samosugestią. Prawda?     I czy nie jest nią również, że skoro wszystko jest energią,  tym samym wszystko jest magią?       Hotel Pedresal, okolice Salar de Uyuni, 27 Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Natuskaa    Na to wygląda, że nie zrozumieliśmy się. Ale przedstawiłaś, o co Ci chodziło, teraz więc wszystko jest wiadomym.     Nie. Nie  miałabyś dopowiadać tekstu - jest on pełnym. Wraz z przestrzenią, oczywiście.     Dzięki Ci za odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej nocy. *((;
    • O co; pazur, gruz, a po co?  
    • Ale anioł: zło, Ina, Ela.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...