Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Takie to mamy czasy piękne,

że znajomych w internetach od groma,

ale bliskości za grosz.

 

Olbrzymi plus za obśmianie tego całego blichtru

i ekshibicjonizmu na różnych portalach ;)

 

Pozdrowionka ;)

 

 

Opublikowano

Natychmiastowe skojarzenie: ostatnio czytałam artykuł na temat "polubień: w "Charakterach". Autorka rozpoczyna go od sceny z serialu Black Mirror (osobiście nie znam), w której to bohaterka (podobna trochę do Twojej) siedząc w kawiarni robi zdjęcie doskonale podanej kawy i nadgryzionego ciasteczka, które ma na stoliku, po czym natychmiast wrzuca je do sieci. Celem są właśnie "polubienia", bo w tym serialu każda czynność i każde zachowanie jest natychmiast oceniane i punktowane przez innych.

Opublikowano

Witaj -  no to wyszło szydło z wora...dobry wiersz  - zasmakował jak świeża bułeczka.

                                                                                                                                                                            Pozd.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oglądałam ten odcinek nie pamietam tytułu, ale zrobił na mnie duże wrażenie.

Do takiego świata chyba dążymy tam też było ocenianie do 5 gwiazdek :) 

Wiersz bardzo dobrze to przedstawia.

Podobasie :)

Pozdr. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To takie prześmiewcze określenie środowiska internetowego.

Internet jest wprawdzie jeden, ale taki duży i tak różnorodny,

że czasami go można rozmnożyć ;)

Opublikowano (edytowane)

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień."

 

Ja nie rzuce, bo czy nie spędzam większość mojego wolnego czasu na pisaniu wierszy, dlaczego mam potępiać kogoś o innych zainteresowaniach, jeżeli nie ograniczają mojej wolności w szerokim tego słowa znaczeniu.  Pozdrawiam

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Tekst fajny,

ale czasem myślę jak 8fun - czy pisanie wierszy nie jest równie bezproduktywne jak ornament na tipsie?

Ocenianie z góry dopieszcza ego.

A tamten - to poprostu inny świat i inne doświadczenia. Kto z nas - jak „pusty celebryta” - potrafi skupić na sobie uwagę milionów; to lider. Czy to nie prawdziwa umiejętność?

bb

 

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@8fun ja nie rzucę, bo sama łapie się na tym by wrzucić ładne zdjęcie i czekam na "lajki" jak dziecko. Nie widzę tu potępienia. Odebrałam ten wiersz raczej jako pokazanie problemu, jakim jest właśnie zatracenie się w tym całym "Social mediowym świecie". Zagubienie, bo jak sam czytasz, ona później płacze.

 

@beta_b może i jest bezproduktywe. Jeżeli tak jest, to było by mi przykro. Dla mnie wiersze są czymś więcej niż "ornamentem na tipsie". Pomagają mi uporać się ze mną i z tym co mi świat gotuję, bo żyjemy wszyscy w trochę niewygodnym świecie. Zapisuję swoje uczucia, złości, lęki. Wcześniej chowałam wszystkie "do szuflady", teraz się dzielę, ale nie dla "sławy", ale po to żeby pisać lepiej, lepiej siebie wyrażać. I jeżeli ktoś czytając mój wiersz powie "mam tak samo, czuję to, nie jestem inna", albo odnajdzie w nim cząstkę siebie, lub jakąś prawdę, która mu pomoże, to dla mnie to nie będzie bezwarościowe.

 

Chyba się troszkę rozpisałam, już znikam.

Pozdrawiam serdecznie :))

 

Edytowane przez Niewygodna (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Wiecie co? Tak sobie czytam tę tutejszą dyskusję i...

w zasadzie z każdym mogę się po trochu zgodzić.

 

Po przeczytaniu komentarzy 8Funa i Bety zrobiło mi się naprawdę głupio,

bo uważałam dotąd, że daleka jestem od sądzenia po pozorach i ograniczania czyjejkolwiek wolności...

 

A jak pomyślę, że moje pisanie mogłoby nie mieć sensu to... przykro mi się robi,

podobnie jak Niewygodnej.

 

Możliwe,

że się kiedyś upodliłam ekshibicjonizmem,

pewnie zdarzyło mi się tracić czas na bezsensowne pierdoły...,

ale - mam tego świadomość. I chyba gorzką istotą tego wiersza jest to,

by inni też ją mieli. Dla mnie to nie dyskryminacja, a drastyczne przebudzenie.

Ludzie nie zdają sobie sprawy,

do czego ta ich internetowa otwartość  i otwartość na "nowe internetowe" może doprowadzić.

A puenta wiersza to tylko jedna z możliwych konsekwencji, w moim subiektywnym mniemaniu oczywiście.

 

Pozdrawiam wszystkich

i sorry, jeśli przynudzałam ;)

Edytowane przez Deonix_ (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...