Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Spokojne niebo późnego lata

ptaki skrzydłami żegnają dzisiaj,

chciałam zadzwonić właśnie do ciebie,

patrzę, na dłoni modraszek przysiadł.

 

Lato przepływa w brązy, złocienie

słońce źdźbła trawy osusza z rosy,

płatkami róży pachnie wspomnienie.

Pamiętasz, astry, cynie i wrzosy?

 

Gdzieś na przełomie lata, jesieni

mówiłeś: wrócę nim się obejrzysz,

i jestem rada, bo czas obwiązał

twą obietnicę nićmi pajęczyn.

 

I jeszcze tylko spleciemy dłonie,

dzikiego wina ścieżek gąszczami

na powitanie, bo idziesz do mnie

kroczysz jesienią z chryzantemami.

 

22.08.2018r.

 

 

 

 

 

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Witaj -  bardzo jestem na tak - słodki lekki przyjemny wiersz - resztę  już powiedziano. 

                                                                                                                                                              Miłego ozdobionego uśmiechem życzę

                                    

Opublikowano

Bardzo ładnie, klimatycznie napisane,

jak to u Ciebie, tylko:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

ten fragment mi jakoś tak nie pasi, nie wszystko w życiu jest cykliczne,

dlatego może mnie to jakoś nie przekonuje.

Migracja ptaków jest wprawdzie powiązana z porami roku i można się w tym dopatrywać "cykliki ogólnożyciowej",

ale dla mnie porządek i regularność w życiu są rzadsze niż częstsze (i należy umieć to docenić, wg mnie),

 mimo że przyroda (teoretycznie) dąży do harmonii.

Wybrzmiało, jakby Peelka cieszyła się,

że adresat słowa nie dotrzymał.

Ale kłóci się to z ostatnią zwrotką. Wszystko pewnie przez frazeologizm "i nici z tego".

Zapewne stąd się wzięło moje skojarzenie, a Twoje "nici pajęczyn" należy rozpatrywać w kategorii utworzenia misternej struktury, którą Peelka podziwia i ma z nią związane miłe skojarzenia.

 

Uff, ale mnie wzięło na analizę ;)

 

Wszystkiego dobrego ;)

Opublikowano

a ja sobie myślę, czytając wiersz i analizę Deo - co do tych cykli, ptaków, to jestem za takim ujęciem, bo to metafora/obraz/wyznacznik końca lata. Jedyne co to jakoś to dziwnie brzmi 'cyklami życia ptaki szybują' - ale nie mam pomysłu na kosmetyczną podpowiedź. 

 

To samo miałam, jak Deo, apropo pajęczyn, pierwsze wrażenie, że chodzi o motaninę, odwlekanie lub kłamstwo - więc czemu rada z tego? Ale nici pajęczyn to chyba babie lato? I skoro już jest, to termin przybycia się zbliża. tak to czytam. I gdyby nie ten wers:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

to myślałabym, że ten tajemniczy ktoś, to pan Jesień - we własnej osobie:)

Opublikowano (edytowane)

@Deonix_ @Luule dziewczyny, historia opowiedziana w wierszu wygląda tak:

 

Podmiot liryczny, czyli dziewczyna żegna się z chłopakiem. Dzieje się to na przełomie lata i jesieni, kiedy kwitną astry, cynie i wrzosy. Na pożegnanie dostaje bukiet róż i obietnicę, że mniej więcj za rok, wróci do niej. Nie podaje dokładnej daty. Obietnica nie jest rzucona słowami na wiatr, tylko związana nićmi pajęczyny i jestem rada że czas zamienił twą obietnicę w nici pajęczyn. Nici pajęczyny są układane wg określonego wzoru i są naprawdę mocne. Nadeszły końcowe dni sierpnia i dziewczyna stoi na otwartej przestrzeni, chciała zadzwonić do ukochanego, ale najpierw patrzy na niebo i widzi odlatujące ptaki (może  bociany, żurawie, dzikie gęsi, ....? ) Czuje duszą i sercem, że wyczekiwany moment powrotu się zbliża, jeszcze przypomina sobie zapach róż i ..... rzeczywiście, chłopak dotrzymał obietnicy, wrócił w pierwszych dniach jesieni. Mamy szczęśliwe zakończenie. Hura !!!!! :)))))

 

Już dokonuję kilku zmian wg sugestii. Bardzo Wam dziękuję drogie panie za dokładną analizę i ślę uśmiech

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Wreszcie zrozumiałam wiersz bo uwierz mi czytając nie wszystkie rozumiem a ten rozumiem,  nie chodzi mi tylko o Twoje że nie wszystkie rozumiem innych  osób,  też nie wszystkie rozumiem a mimo to podobają się, jestem prosta ale wiersz się podoba bardzo pozdrawiam serdecznie!!!!!!!!!!!!!! 

Edytowane przez Iwa-Iwa (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Droga Iwo, ja też nie wszystko rozumiem, ale to nie znaczy, że jesteśmy proste. Piszesz tutaj coś bardzo istotnego, a mianowicie, że nie rozumiesz, ale podobają Ci się  wiersze. To znaczy, że masz wraźliwe wnętrze. Dziękuję za czytanie, pozdrawiam :) 

Opublikowano

No, teraz trochę lepiej, jak cykl natury zamiast życia, a pajęczyny o wiele lepiej i nawet brzmią. Choć metaforyka tej pajęczyny, jak dla mnie, nadal może być wieloznaczna. Czuć, że chodzi o coś pozytywnego-teraz już nie ma podejrzanego wydźwięku, ale nie jest to oczywisty rebus - bo pajęczyna sama w sobie, oprócz ładnego wzoru i fotogeniczności - ma raczej złe skojarzenia. Ale już nie marudzę więcej:) 

Co do opisu akcji wiersza, to ja odczytałam to tak, jak rozpisałaś, czyli w sumie dosłownie. Choć nie ukrywam, że gdyby chodziło o nadejście Pana Jesieni, to by to miało super metaforę:D dobrej nocki

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




×
×
  • Dodaj nową pozycję...