Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mija trzydziesty siódmy rok mojego życia. Starzeję się. Kiedy myślę o tym czego dokonałem , napawa mnie strach, że właściwie nic wielkiego. Mam dom ale okupiony śmiercią mojej matki. Mieszkam z dala od zgiełku ale nie z własnej woli lecz z konieczności. Konieczność to najczęstszy motyw mego istnienia. Wszystkie ważniejsze decyzje podejmowane były z konieczności. Przywykłem do tego.
Najbardziej lubię patrzeć wieczorami na zachód słońca. Zakładam wtedy moją ulubioną, ciemnogranatową, flanelową koszulę w kratę, nabijam wiśniowego BrookFielda do antycznej fajeczki, zasiadam na tarasie i z ciekawością małego dziecka wpatruję się w niebo.
Innym razem patrzę na drzewa, które późną jesienią, tu w Podkowie Leśnej, wyglądają naprawdę prześlicznie. Raj dla malarzy.
Ja osobiście nie maluję bo chyba nie mam w sobie duszy artysty. Czasem próbuje coś pisać ale mi nie wychodzi, po za tym i tak nikt nigdy tego nie czyta i nie przeczyta. Sztuka jest dla frajerów i chyba jestem po trosze frajerem . Ludzie pracują, zakładają rodziny, żenią się. A ja?
Byłem kiedyś zakochany do szaleństwa. Nie była to jakaś wielka miłość. Taka, o której można poczytać w książkach Sparksa. Mieliśmy wielkie plany, ale życie potoczyło się zupełnie inaczej; nie po mojej myśli. Myślę sobie, że wszystko ma swój początek i koniec a prawdziwie kochać można tylko raz. Dzięki niej nabrałem dystansu do kobiet, wytworzyłem swoistą barierę, której żadna dama już nigdy nie przekroczy. Może to głupota? Złamane serce? A może po prostu trzeźwość umysłu?

Siedzę na tarasie i rozmyślam. Początek grudnia a tu, u mnie wciąż ciepło. Żyję w kraju anomalii termicznych. W maju pada śnieg a późną jesienią można przesiadywać na tarasie w koszuli.
Zbiera się na burzę. Dopijam Jacka Danielsa, i gaszę fajkę.
-Kelly! – wołam ją i przybiega natychmiast-Jesteś piesku. Wracamy do domu.

Po śmierci mamy wystarczyło się tu tylko wprowadzić. Dom pięknie zadbany nie wymagał remontu.
Dorzucam drew do kominka, na dworze leje, suka leży przy kominku. Jest moim jedynym przyjacielem. Nie napiję się z nią wina, nie je ze mną kolacji, nie czyta moich wierszy, ale za to śpimy w jednym łóżku i jest na każde moje skinienie. Zanim przystąpię do egzekucji nastawiam adapter i puszczam swój ulubiony, winylowy singiel- Krystynę Prońko. Siadam wśród sterty książek porozrzucanych po podłodze, tuż przed kominkiem by czuć na polikach żar płomieni.


Jak dzwon, który zaledwie tylko tknąć a już śpiewa.
Jak zabłąkanych ptaków głos.
Jak liść, przez chwilę piękny nim go wiatr strąci z drzewa.
Tak w nas głęboko skryte śpią...

Za oknami burza, grzmoty, a w kominku spokój. Wybieram książkę. Dziś wypadło na „ Jedenaście Minut” Ostatnio wpadłem na pomysł, że stopniowo będę palił książki , które uzbierałem przez całe życie a jest ich sporo. Po co mi one? Dałbym je komuś ale nikt tu do mnie nie zagląda od lat z wyjątkiem listonosza, który przyjeżdża do mnie z pieniędzmi raz w miesiącu, tyle, że on nie czyta książek.-To przeszkadza w pracy- mówi.
Drę pierwszą stronę, potem następną i kolejną.

...Małe tęsknoty, krótkie tęsknoty,
znaczące prawie tyle co nic.
Nagłe i szybkie serca łopoty
Kto by nie znał ich.

Nie wiadomo skąd zjawiają się zakatarzone,
(...)Posiedzą, podumają i jak gość nieproszony,
nim się rozwidni znikną już


Płomienie wolno, ale skutecznie pożerają wypociny Coehlia. Na dworze rozpadało się na całego. Mam ochotę na odrobinę magii. Dawno tego nie robiłem. Zostawiam Kelly z arcydziełami literatury i wracam po chwili z kadzidełkami, świecami, i oczywiście zakurzoną talią Tarota. Wrzucam to co zostało z książki do ognia.
Świece już się tlą a po domu niesie się woń kadzidełek.
Tasuję. Biorę pierwszą kartę. Odsłaniam: Sędziwy starzec z długą siwą brodą w zielonej, sięgającej do ziemi, szacie ze świecą w jednej i laską w drugiej dłoni. Dalej nie rozkładam. Wrzucam karty do ognia, przewracam świece i kadzidełka, pies wystraszony ucieka. Kiedy widzi mnie leżącego na podłodze z dłońmi na twarzy podbiega do mnie i liże mnie po twarzy.
Deszcz powoli cichnie, ogień w kominku dogasa, ja zasypiam.

Małe tęsknoty, ciche marzenia,
Zwiewne jak obłok, kruche jak dym.
Nie odgadnione w nas duszy westchnienia
Kto by tam nie znał ich.*


* „Małe Tęsknoty” A. Mogielnicki do muzyki. W. Trzcińskiego w wykonaniu K. Prońko.

Opublikowano

Masz 37 jak M.Balcerzak :) Podoba mi się Podkowa i jej wizja. Nie podoba się piosneczka truchlawa i znana. Palisz Coehlio (którego nie cierpie, buca-mitomana), a eksponujesz Prońko. Dobrze, żę moja mama jeszcze żyje i ma się dobrze. Mam czas na refleksję...

Opublikowano

Droga pani Natalio! Jeśli chodzi o te przeklęte kreski przy literkach to jet to moja jakas zmora, ale głównie zwracam uwage na treść i przekaz a zauważyłem , że Pani odwrotnie. Gramatyka przede wszystkim:) Może rzuci pani jakiś temat to będzie mi łatwiej trafić w Pani gusta...

...z wyrazami szacunku...P.R

Opublikowano

ech.. Panie Piotrze, co ja poradzę na to, że lubię czytać tekst poprawnie napisany a każdy błąd rzuca mi się w oczy i kłuje? :) i to, że ja o tym piszę, to tylko taki margines mojego komentarza, jeśli autorowi zależy, to poprawi co sugeruję, jeśli nie, to jego sprawa.

Jaki temat trafi w moje gusta? Tu nawet nie chodzi o temat, ale sposób pisania, prowadzenia akcji, wprowadzania postaci, opisywania sytuacji, sens całości, emocje towarzyszące przy czytaniu, ich intensywność, konstrukcja zdań, żeby wszystko miało ręce i nogi, zakończenie, to, jakie wrażenie pozostawia tuż po przeczytaniu ostatniego słowa (w trakcie również jakie wrażenie i czy jakiekolwiek wywołuje), sposób ujęcia tematu, wyeliminowanie sztuczności i sztywności w ewentualnych dialogach, brak zbędnych zdań, ktore przelatuje tylko wzrokiem i nie doczytuję, bo nie wnoszą nic nowego, czy ciekawego... itp.
cóż, tekst musi trafić i tyle :) przyznam, że nastrój w jakim zasiada się do czytania również odgrywa sporą rolę w odbieraniu go, a przecież nic wspólnego z nim nie ma :)

mogę rozwinąć swój komentarz:
stwierdzeniem "nie przekonuje mnie" miałam na myśli to, że nie odczułam dostatecznie sytuacji bohatera, nie wciągnęło mnie i nie zakoczyło niczym właściwie poza paleniem książek i nagłym wyciągnięciem przez peela kadzidełek i świeczek :) tego się nie spodziewałam. Reszta w moim odczuciu napisana mdło.

jak mówiłam, "czekam na kolejne" :)

Opublikowano

Od tego są na szczęście korektorzy...:) Chyba ma Pani coś wspólnego z j.polskim(edukacyjnie)? No cóż, w takim razie trzeba się wznieść na wyżyny, bo to o czym Pani wspomina to podstawy pisania(narracja, styl, temat, emocje)Zgadzam się z Panią całkowicie....poszperam w zbiorach, może się coś znajdzie, coś co przykuje Pani uwagę...Pozdrawiam.

  • 2 tygodnie później...
  • 1 rok później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tylko co ma do tego AI? AI będzie tak funkcjonować, jak ją zaprogramują ludzie, a ci oczywiście zrobią to zgodnie z jakimiś wzorcami. Pytanie - jacy to będą ludzie i w jaki sposób wychowani. A to, że koncepcje wychowawcze się zmieniają, nie ulega wątpliwości, odkąd potrzeby jednostki zostały postawione ponad potrzeby wspólnotowe. Sztuczna inteligencja nie stoi jednak w kontrze do czegokolwiek, odzwierciedla tylko bieżący stan rzeczy. Oparta (głównie) o modele językowe, operuje jedynie na systemie kodów i znaczeń. To my ją 'wychowujemy', jeśli można to tak nazwać,  ucząc pewnej struktury, odzwierciedlającej mniej więcej naszą logiczną percepcję, nasz aparat pojęciowy. AI nie rozumie rzeczywistości jako czegoś ciągłego, zmieniającego się pozostającego w ruchu, ewoluującego zrelatywizowanego, tylko jako zbiór stałych elementów, które zostały wprowadzone do bazy danych i w ich obrębie się porusza. A elementy te już wprowadza człowiek, który może być dobry lub zły, głupi lub mądry, mieć rozwiniętą wyobraźnię lub nie, rozległą lub wąską wiedzę.... No i trzeba jeszcze dodać, że AI jest - na razie - tworzona do realizowania określonych zadań, co pokazuje, że człowiek jednak chce pozostać wolny i zrzucić na nią to, czego wykonywanie go ogranicza. Odszedłem trochę od tematu, a zmierzałem do tego, że AI będzie w stanie 'widzieć' różnice', o których piszesz, jeśli tego zostanie nauczona.  Chyba, że chcesz powiedzieć, że sam czujesz się trochę taką sztuczną inteligencją, bezdusznie programowaną do pełnienia określonych funkcji  narzuconych przez zewnętrzny, techniczny plan, a nie dzieckiem wychowywanym do samodzielnej realizacji siebie, w zgodzie z tym, czego AI jeszcze nie posiada (wolna wola, samoświadomość).
    • Na pierwszy rzut oka ma to być coś sonetopodobnego. Ale popłynęłaś po tym jeziorze... w szuwary, Środki artystyczne zostały dobrze dobrane. obrazy są plastyczne, żyjące, z łatwością poddają się wizualizacji. Tymczasem forma sprawia wrażenie bardzo nieudolnie skleconego pancerza, w którym wiersz się dusi i dogorywa, a to przez nienaturalne inwersje, a to przez brak rytmu, a to przez pokracznie poprzekręcaną gramatykę. W ten sposób od razu pokazujesz czytelnikowi wszystkie słabe miejsca, gdzie nie umiałaś sobie do końca poradzić z językowym budulcem. Niech będzie to zwykły, wolny wiersz, który uwolnisz z tego stylistycznego żelastwa, a jeśli koniecznie upierasz się przy sonetach, to trzeba więcej treningu, bo tu już 'intuicyjnie' się nie da.
    • Kluczowe pytanie - co to znaczy 'lirycznieć'?  Życie staje się poezją, to oczywiście wynika samo z siebie, ale interpretacja utworu musi wyjść poza zwykłe ubarwianie, upiększanie. Wpisanie wspólnie przeżywanego czasu w wiersz zdefiniowany jako określona struktura, ma charakter o wiele bardziej brzemienny w skutki. Liryka jest przede wszystkim poszukiwaniem formy dla emocji, a jakie to ma konsekwencje dla bohaterów lirycznych? Jeśli ich doświadczenia zostaną przeniesione w rzeczywistość metafor, wówczas okaże się, że współdzielenie codzienności jest zarazem tworzeniem jej tak, jak poeta tworzy swoje dzieło - budowaniem sensu (życia) poprzez indywidualizację tego, co ogólne i nieokreślone. Np. we fragmencie ze sklepem - wszyscy tam robią zakupy, ale dla bohaterów nie jest to zwykłe wyjście do sklepu, bo liryka tak manipuluje percepcją, aby mieli poczucie, że chodzi o coś zupełnie innego. Realność staje się umowna,  jej poszczególne elementy mają być tylko nośnikami czegoś, co istnieje jedynie w świadomości i  osób mówiących w wierszu. Upraszczając - lirycznieć to budować rzeczywistość i kod, który ją na nowo zdefiniuje (niekoniecznie werbalny), zgodnie z tym, jak w niej chcą funkcjonować bohaterowie wiersza, czy jak to sobie - wspólnie - wyobrażają.
    • Zastanawiająca przypowieść, w której prosta obserwacja przechodzi w trafną ekstrapolację. Gwarowa 'śleboda' dodaje wierszowi ciekawego smaku.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Porażająco głęboka refleksja na tle nieistotnej reszty.   Ale dam lajka, bo moc tej cząstki rekompensuje wszystko inne.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...