Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Człowiek pada trupem. Leży przed panem, jest kawałkiem mięsa, workiem kości, pęcherzem pełnym krwi. Co właściwie dzieje się z krwią po śmierci? Wysycha?
Wielokrotnie, gdy myślałem o samobójstwie, zaglądałem jakby na drugą stronę i czułem się tam ślepy…tzn. wiedziałem, że tam jest pustka, że jest zimno, ale nie bałem się tego. To w jakiś tajemniczy sposób odciągało mnie z powrotem do życia. Widziałem ostatnio w telewizji wywiad z kobietami, co przeżyły śmierć kliniczną…Mówiły one : widziałam, widziałam te ciepłe, pełne miłości oczy i nie chciałam wracać…lecz oczy powiedziały „musisz wracać, bo urodzi Ci się wnuk”. Wyobraża pan sobie kogoś, kto tęskni za zaświatami, tzn. tzw. zaświatami…? Według mnie to bujdy. Chyba po prostu lepiej jest żyć z myślą, że „po drugiej stronie” hulają jakieś diabełki, niż myśleć, że tam nic nie ma…panuje pustka.

- Po śmierci, jeśli nie wierzysz w Boga, będziesz przebywał w pustce – powiedział Kamil, po prostu kolejny domorosły teolog, którego miałem szczęście spotkać na mojej drodze.
- No i co z tego ? – zapytałem – nie boję się tego…

Byłem wtedy szczery. Brak wiaty w Boga pomagał mi tak naprawdę przeżyć każde dno. Dopóki w Niego wierzyłem, zastanawiałem się co rusz nad jego „ścieżkami”. Gdy odrzuciłem tę wiarę, poczułem, że jestem jakby umysłowo czysty. Nie mam ochoty pisać na murach „Boga nie ma”. Jestem po prostu bardziej w środku siebie, wyciszony. Nie nazywam go pijackim zwidem, mam szacunek do wierzących, to przecież taka ludzka rzecz…

- Niewyobrażalna, przerażająca pustka…będziesz w niej latał, jak jakiś upiór…- dodał.
- Heh, nie boję się pustki – dodałem z uśmiechem.

Spojrzał na mnie z błagalnym wyrazem oczu.
„Kim jestem? Kim teraz, bez Niego jestem?” – pomyślałem. Z każdą myślą można się pogodzić.

Ale, doktorze Szuman, ciężko jest pogodzić się z samotnością. Jest to samotność filozofa pośród tłumu. A tłum jest…aaaAAAA!!!!!!!!!!! Nie mogę. Kurwa. Wychodzę!

Opublikowano

Część większej całości, tak?
Średnio mi to leży, ale ja wolę jak wszystko ma ładny początek, rozwinięcie i zakończenie, wszystko trzyma się kupy i tworzy fabułkę (koniecznie zgrabną). A to ot, taki obrazek, jak to bohater sobie pewne rzeczy przemyśliwuje. Ale co z tego? Ano dla mnie nic. Ale (o ile mi wiadomo) jestem raczej tu odosobniony w takich sądach.
Poza tym - skoro przytaczająca większość tekstu to przemyśliwania, to po co pod koniec wyimek z nich bierzesz w cudzysłów? Dla podkreślenia wagi słów?
Nie wiem. Widzę, że jakiś czepialski jestem o tej godzinie. Może bez sensu... Może to jeszcze wyspanym przeczytam...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...