Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pokochać ból
hołubić oswajać
i myśl
że zawsze ze mną we mnie
jak smyka zgrzyt
pisk szyb w dotyku krwawym
lawina drgnień
za wiele na uśmiechu cień

pokochać ból
matczyne utulanie
bezsilna siność świtów
malarski kicz
i pean
bez zachwytu
na ustach szron

pokochać ból
na wdechu bez oddechu
koryta łez
w pieczarach codzienności
przytulić zmysł
ten jeden ponad wszystkie
zapomnieć

Opublikowano

Chyba nie ma na tym forum bardziej lirycznych w swej delikatności wierszy niż Pani liryka.
Sposób, w jaki Pani przekazuje proste (?) odczucia, znane i niewyrażalne, jest wielką sztuką. Bo niech ktoś tak naprawdę spróbuje opisać swojemu lekarzowi zwykły fizyczny ból… a ten inny ? Ileż jest jego rodzajów i odcieni. Tak, to to - „przytulić zmysł” – pięknie, Pani Seweryno…

Opublikowano

Wiersz jest bardzo dobry.
Tematyka trudna, a zastosowane środki starannie dobrane.
W strofie pierwszej oryginalne porównanie bólu do specyficznych dźwięków. To odwołanie się do zmysłu słuchu w tym kontekście znakomicie pomaga odczuć prawdę cierpienia, prawdę niewygodną ale prawdę niezmienną i tak trudną do zaakceptowania jak drażniące ucho odgłosy fałszywych nut czy pisku.
W drugiej strofie opis obłaskawiania rzeczywistości bolesnej, nieprzespanych nocy, udręczonych poranków. Epitet "matczyne utulanie" ma moc wzruszenia, które staje w gardle i na chwilę przydusza serce, aby pozwalać mu nadal bić z nadzieją.
Trzecia to zwieńczenie. Najpierw po raz trzeci (!) powtórzone zaklecie: "pokochać ból", a potem jakże gorzkie dopięcie budowli zmagań - "zapomnieć".

Bardzo dziękuję za ten tekst i ciepło pozdrawiam Autorkę. A.

Opublikowano

Niezwyle liryczne wyznanie...

a ja chcę głośno krzyknąć "Nie", rozdrapać pazurami i wyszarpać z głęboka...
nie godzić się...nie przytulać
nie zapomnieć...

Takie uczucia buntu wywołałaś we mnie i trzeba mi tego było!

Pozdrawiam Seweryno i dziękuję
Irena.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Polski Godot.   Wierzymy w miejsce na Ziemi, gdzie trawa dotyka Nieba, złamana gałąź gruszy służy ramieniem swym.   Nic, że pozostał niejeden kaszel, a Dusza wciąż boli, chcemy wierzyć.   Wierzymy   Czekamy   Godot przyjść musi.   Zjawi się w naszym miejscu przeklętym.   Ruiny wokół i zgliszcza jawią się w snach, nic to…   My czekamy.   Tęsknimy w długie wieczory kolejna zima, wiosna  nas łudzi, wierzyć nam każe, nowe się zbliża, może to będzie ten czas. Godot przyjść musi Czekamy na Godota.
    • Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam
    • był piękny, słoneczny poranek obłoki spokojnie sunęły po niebie powiewał leciutki zefirek a ona szła   bez celu, byle przed siebie   bezstronnie, bez wahań - kto bardziej? a co było? minęło, nie przeliczała patrzyła prosto i najzwyczajniej   stopa przed stopę, bo jednak ostrożnie  - od siebie  dojrzała i ogarnęła  przykryła lekko, współczule pomniejsze   i nagle słońce zdało jej się zbyt ostre a wiatr wstrząsnął swą siłą bo serce zadrżało o bezbronne   moje maleństwo - szepnęła - wyrośniesz    i z nowym poczekaj, wytrwaj - ja wrócę   w pełni nadziei, uśmiechu i z dobrym słowem przelewając spomiędzy  poiła dzień za dniem nie ustając w trudzie   aż przyszedł czas zrozumienia tak, uroniła dwie łzy - skoro nie mogło być więcej   ale powstała z kolan i ruszyła dalej bo najlepszy grunt? to nie stracić  siebie samej   i dobrze wie: nie rozkwitnie gdzie nie przyjmuje się miłości   ***   czego nie mogła dostrzec w chwili nieobecności   ziemię już dawno rozgrzebano   bo liczył się nie plon   lecz jej żywe  ziarno        
    • dziękuję za twoje yang   co wprawione w ruch - kołysze się z rozwianymi myślami powroty wybieram spokojniejsze   moje yin na pohybel temu, który podejdzie  wystarczy i tak _ nigdy nie będziemy tacy sami   chciałeś być bliżej? czy chodziło o wiatr?   *** ona pragnie być wyżej i wyżej upewnia się wykręcając głowę jesteś - stoisz - zapadasz   popychasz z odskokiem   jej góra - tobie dół a przecież bliskości rezonują każdego z nas  (bo cóż ponad piachem?)   nie zatrzymuj  nawet do mnie i usiądź czasem   bo masz prawo  bujać się jak ona, jak ja   wiesz, nie wszystko musi być razem  
    • Łu noju uż kapelki w ksiotki łustrojóne só, i szlejfki furaju na zietrze, abo dzie eszcze. Na majowe litanije buł cias, jek w októłber różaniec est. Matulko Śwanto ma modry klejd, tlo niebo Warniji i spsiyw. Ziziphus spina-christi,zielóne szczepy zawdy, abo krew?             Kapliczki już kwiatkami przystrojone. Wstążki fruwają na wietrze, i nie wiem gdzie jeszcze. Był czas na majowe litanie, bo w październiku przewidziany różaniec. Mateńka Święta ma błękitną sukienkę, jak niebo warmińskie jak śpiew. Głożyna wiecznie zielona, czy może krew? Na górze Synaj o miłości było, na chwałę Boga, tu nic się nie zmieniło. Czy zielone krzewy znów broczą karminową posoką? Cud odkupienia- wciąż tyle rozstajnych dróg. Czy ciernie są podobne do gorących ust? I znów wiatr popędził arterią poprzeczną, rozłożył ręce, świat zasłonił deszczem. Majowe pola się śmieją w barwnej sukience, jak marzenie z zapachów róż. Wracaj wietrze i wiej tylko tu jeszcze. Pieśni miłosne śpiewaj na chwilę dla snów. Cienie drzew rozkołysz w tę letnią noc. Drogą Krzyżową zaszum, lśniącą oprawą łąk. Bądź.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...