Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

[temat usunięty]


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Fałszywym założeniem, które tu powtórzyłaś po Waldku, jest to, że "poziom mi tu nie pasuje ani towarzystwo". Do tego się odniosłem. Mam prawo zaprotestować, gdy ktoś przypisuje mi coś fałszywego. Więc nie przyjąłem tego, jak sugerujesz, z góry, tylko po przeczytaniu, że ktoś mi to przypisuje.  Wiem jaka jest moja postawa i tylko to mogę "zakładać" z góry.

Kolejnym fałszywym założeniem , które mi przypisujesz, to że się bawię. Więc spieszę ze sprostowaniem. Do poezji podchodzę poważnie, a do dyskusji o jej formie podchodzę rzeczowo, a nie emocjonalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zaczepiasz mnie odpowiedzią. Jestem kobietą, emocjonalną i dobrze mi z tym. Do poezji nie podchodzę poważnie i lubię sie nią bawić. W dyskusji o formie w poezji wygrywa subiektywne poczucie - że coś mi pasuje albo nie. Tak więc za dużo nas dzieli, żeby coś łączyło.  
Skoro wiesz lepiej - ja znikam. Nie szukam mentora. 

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Napisałem Waldkowi coś dokładnie przeciwnego, że się dostroję. Nie wiem skąd wziąłeś tę partykułę przeczącą. Może chodzi Ci o inne miejsce forum "Najlepsze utwory". Znajdują się tam też utwory o fatalnym poziomie poetyckim. Do takich dzieł ani ja się będę w stanie dostroić ani nikomu nie życzę. Po tym nieporozumieniu pada z Twojej strony, że dla Ciebie już nie istnieję i nie ma o czym z kimś takim (jak ja) rozmawiać. Trudno. Spoko. Zdanie "zamiast podciągać się do poziomów odciągnij się najpierw do pionu" bardzo fajne. Nie wiem jakie masz wykształcenie ani inteligencję ale udało Ci się. Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Znowu założenie, że niby ja wiem lepiej. Podwójna ciekawostka - ciekawe z czego to wnioskujesz i ciekawy masz styl "dyskusji".

Forma nie jest sprawą subiektywną, da się ją zmierzyć policzyć, przez tysiąclecia była równoważna treści i do dziś analiza wiersza jest równorzędna interpretacji. To nie jest moje zdanie, to nauka, ona jest menorem. Ty, jak każdy, może mieć swoje widzimisię na każdą sprawę i żadna nauka nie musi być autorytetem. Spoko. Z resztą nie szukasz mentora. "Nauczyciel znajduje się sam kiedy uczeń jest gotowy". Znikaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Winny się tłumaczy - i co powiesz że inni też nie maja racji -  że są głupkami - zaistniałeś tu na ty forum ale tylko na chwilę 

zrozum to - gdy byś nie był taki uparty i nie obrażał starszych że są głusi i nie w pełni wiedzą co mówią to by

to inaczej zadziałało a tak masz to na co zasłużyłeś - niestety tak to działa.

I powiem ci że już więcej nie odniosę się to twoich chorych komentarzy.

Pisz tam gdzie pisałeś gdzie cię nie zauważono bo byłeś słaby.

                                                                                    

                                                                                                                                   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Trudno jest być sędzią we własnej sprawie. Tak jak być recenzentem własnej twórczości. Trzeba być obiektywnym, a jak być obiektywnym wobec swojej twórczości, która z definicji jest subiektywna. Można próbować. Ale w tym miejscu, w takiej atmosferze, nie podejmę się tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam Janie -  dziękuje bardzo bo już myślałem.

że wszyscy mają racje a ja nie a przecież cały spór zaczął się od tego że napisałem że to nie jest wiersz a komuś  się to nie spodobało 

a przecież mam prawo do swojej racji - a że przy okazji wyszło szydło z wora to już inna bajka.

Przykro mi że tak się stało że oberwali przy okazji inni.

                                                                                                                       Ukłony ślę i życzę zdrówka

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witam serdecznie  - no właśnie Betto  co on chce osiągnąć - tam gdzie pisze jest nikim a nam zazdrości że jest jak jest

że dobrze się bawimy nikogo nie obrażając.

                                                                                                               Spokojnej nocy życzę i radosnych snów/.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziadku, twój styl prowadzenia "dyskusji" jest wprost niesamowity: niekończący się off-topic, ignorowanie prób nawiązania do tematu posta, lekceważenie argumentów i przykładów, o które prosiłeś, jakieś wnioskowanie na podstawie własnych sądów, przypisywanie mi zdań, które nie nawet przeszły mi przez myśl, osądzanie, presupozycje i założenia niezgodne z prawdą, wyśmiewanie, deprecjonowanie cudzej twórczości, nawiązywanie do wypowiedzi innych osób i  wciąganie w dyskusję innych osób, najchętniej tych, które też się pogubiły we własnych emocjach, szydzenie, galopada poszarpanych myśli, pisanie zdań ciurkiem, tak że nie wiadomo, gdzie chciałeś postawić przecinek, wyrywanie zdań z kontekstu, używanie tych samych zaimków w odniesieniu do różnych rzeczowników, w odniesieniu do różnych wierszy, odsyłanie dyskutanta w jakieś wyimaginowane miejsca, w których ma jakąś pozycję, rolę albo jest nikim, sugerowanie, że ktoś, że jacyś oni każą temu dyskutantowi myśleć w jakiś określony sposób, radzenie, pouczanie, projekcje własnych frustracji zaczepiających o jakieś wątki społeczno-polityczne (pis), deklarowanie, że już więcej nie napiszesz i powroty do wątku zaczynające się od "Witam", używanie podkręcających animozje epitetów, że komentarze są chore, że dyskutant jest słaby i tak kręcisz tym maglem, jak na razie bez końca, bez końca...

Ale pewnie nie jesteś głuchy, sam to widzisz. Ego się sypie, więc próbujesz potwierdzić swoją wyimaginowaną pozycję. Komentujesz dalej. W tym samym stylu, używając coraz to bardziej zagmatwanych wywodów, coraz gorszych sposobów dyskusji i coraz skuteczniejszych barier komunikacyjnych.Z każdym swoim komentarzem nakręcasz jeszcze bardziej i jeszcze. Więc piszesz dalej. I tak w kółko. Niesamowite!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piąta strona bicia piany, 

podziwiam za cierpliwość i determinację w poszukiwaniach: gdzie ten wiersz? 

Muzyk, pianino a tu złudna cisza, bo przecież jest muza z przestrzeni- ja ją słyszałam a wiersz sama sobie napisałam i git:))))))))))))))))

Pozdrawiam i daję uśmiech?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę fajny wiersz. Z jednej strony jest w nim zabieg prowokacji, z drugiej eksploracji. Bo jeśli wiersz posiada jakąś postać czyli formę albo pole tekstowe zapełniane treścią przez autora, to i przeciwnie - może również mieć pustać, brak formy, pole tekstowe nie zapełniane przez autora, a jednak również wywołujące emocje, dyskusje. Ba, dające możliwość potencjalnemu odbiorcy zapełnienia innego pola tym, co mu "w duszy gra".

Zacytuję przy tym komentarz do wierszy Leopolda Staffa (chyba autorstwa Witolda Doroszewskiego), które zawierają: „bezmiar, głębinę, pustacie wnętrzności Ziemi a. gór; przegrodę; czas, pierwotny Chaos, wyroki boskie; śmierć, krainę zmarłych, piekło, szatana; człowieka". Nawet jeśli sam Staff nie używa takich słów.

Sto lat temu (i dawniej) potrzeba było słów w odpowiedniej formie. Dziś mamy nadmiar wszystkiego, oprócz możliwości wytchnienia na głębokie wejrzenie w siebie.

Jak napisał mi jeden czytelnik o takim wierszu jak ten - w nim właśnie można dostrzec to co jest w nas samych, kiedy spotykamy się z ciszą, pustką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, widzę, że dyskusja osiągnęła temperaturę odwrotną do tego co za oknem. Wsadziłeś Teslicusie spory kij w to mrowisko.

Istotą każdej dyskusji powinna być możliwość swobodnego wyartykułowania poglądów, a nie przekonanie adwersarza do naszej, jedynej słusznej racji. Każdy ma prawo nic nie widzieć w tym co opublikował Autor jak i coś tam sobie zobaczyć. I nie ma powodu aby nadziewać na pal tego kto tej naszej racji nie podziela. Nie mam siły śledzić całości konwersacji, jestem na to zbyt chory i padnięty.  Uszanujmy cudze poglądy, jeśli chcemy, żeby szanowano nasze.

Publikacja wywołała poruszenie, a to jest cechą wielkiej sztuki, ale i wielkiego kiczu. Powiedzmy spokojnie, po której stronie stajemy i nie napadajmy tych po przeciwnej. Mają prawo tam stać.

A ZOMO tam nie stało. :) Pozdrawiam wszystkich.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Już kiedyś doświadczyłem osobiście czegoś podobnego, jak ton ten dyskusji.

Mianowicie, porównałem „wybitny” wiersz jednego z tuzów tego forum do wyników losowania totolotka.

Zostałem wnet okrzyknięty (cytuję) „wsiowym głupkiem”.

Ale ja o czy innym.

O naszej podatności na manipulacje.

Ktoś nadał sygnał na odbieranej przez nas fali.

I zaczęło się.

Od tego momentu:

każdy z forumowiczów ma swoją świętą racje;

każdy z forumowiczów ma wybitny dorobek;

nikt z forumowiczów nie cofnie się o krok.

każdym z forumowiczów kierują szlachetne pobudki;

 

I równo okładamy się po tych miejscach gdzie najbardziej boli.

 

I pomyślmy chwilę o tym , że to towarzystwo ma rozwiązać mądrze i skutecznie jakiś wspólny problem.

I dupa blada …

Nie da się …

Za dużo słów padło …

 

A może wystarczyłoby, by każdy wsłuchał się w przekaz Johna Cage'a .

Myślę, że John Cage słyszał każdy szmer na sali.

 

Gdy mamy w sobie ciszę, może trudniej nami manipulować.

 

A w tej dyskusji nie padły jeszcze słowa: Bóg, honor i ojczyzna.

 

Gdy te słowa usłyszysz, wiedz, że kroczysz już w stadzie baranów.

 

 

 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Teraz sprzedają iPhone, który potrafii Tylko dzwonić i bateria trzyma 5 dni w czuwaniu nic nie było by w tym dziwnego jakby nie cena 400 dolarów :) stara Nokia trzymala 3 tygodnie i miala węża :) chodzi o to ze zawsze znajdzie sie naiwniak. Jak napisała Maks król jest nagi :)

Ale kupił bym taka książkę za 3000 może wreszcie wyklulby sie jakiegoś rodzaju narcyzm :) zreszta jak wycenić odbijające się z lustra piękno:)

Az prosi sie by zrobić z tego reklamę Mastercard okładka 2dolary lustrzana kartka 25 dolarów wizja swej twarzy przez następnych X  stron bezcenna :)

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @poezja.tanczy Dziękuję bardzo, zajrzę do Ciebie.  Pozdrawiam serdecznie,  Miłego dnia 
    • kraj nad Wisłą  cudowny kraj  rodzą się tutaj  nie chińczycy europejczycy  a Polacy  i nie jest to ich wybór  życie za nich wybrało    mogą być z tego dumni  dali Europie to  co ją zbliżyło do cywilizacji  Konstytucję  umocniła korzenie  nowoczesnego świata  i  i zburzyli mury między państwami    to nasze wspaniale dary    bądźmy POLAKAMI  patriotyzm to nie negacja innego  to szacunek do swojego   3 Maja 2024 andrew
    • Panie i Panowie. Przed Państwem –- Ciscollo! Powitajmy go gorącymi brawami! Jedyny i niepowtarzalny…   A więc w pustej sali…   (Zaraz, zaraz. Jakaż to pusta sala? Wróć. Jeszcze raz. Od początku. A gdzie, Ciscollo?)   A więc w pustej sali. W pustym teatrum. Puste siedzenia rażą po oczach czerwonym obiciem, jak wtedy, kiedy jechałem donikąd w pustym przedziale pociągu… Walają mi się pod nogami jakieś zużyte sprzęty. Jakieś truchła rozsypujące się w proch. Bielejące… Albo raczej żółknące w świetle wiszącej lampy mojego pokoju. Rozsuwam na bok krzesła. Pufy. Taborety…   (A co z teatrem, w którym jedynie cisza i szum płynącej w moich uszach krwi?)   Jakie to ma znaczenie. Pustka tu. Pustka tam…   A więc, pomiędzy krzesłami… Przedzieram się jak przez gęste chaszcze amazońskiej dżungli…   (strasznie dużo tu tych krzeseł)   A więc, pomiędzy pufami…   (tych też jest wiele)   Pomiędzy pustymi fotelami…   (Aa. Tych jeszcze nie było)   Więc, pomiędzy fotelami z poprzecieranym obiciem, pomiędzy tymi czworonogami przestępującymi niecierpliwie ze stukotem jadącego pociągu. Nie. Pomiędzy pustymi, stojącymi spokojnie fotelami, na których zasiadali moi rodzicie za życia. Ojciec wypalił nawet na oparciu dziurę od niedopałka papierosa, kiedy zasnął pijany po seansie spirytystycznym podczas przyjęcia z okazji którychś tam swoich urodzin czy imienin. Nie pamiętam.   W każdym bądź razie zasnął z tlącym się petem, który wypalił właśnie tę dziurę w oparciu. Za oknami pachniały jaśminy. Pachniało czerwcem i ptaki śpiewały tak tkliwie. Słowiki…   Ojciec mówił coś przez sen. W tej to żywiołowej gmatwaninie fazy REM, nadającej pozorów jawy. Poruszał szybko ocznymi gałkami. Pod zaciśniętymi powiekami albo i bez powiek. Jakoś tak przerażająco otwarcie. Mówił z przekąsem i z całą swoją surowością człowieka z zasadami. Wygłaszał coś oskarżycielskim tonem i wygrażał palcem.. Do kogoś. Do czegoś. Do nie wiadomo czego. Jak to bywa we śnie. Mówił potem o przestrzeni, która jest wg niego zakrzywiona. Jak tęcza… O wyimaginowanym napisie na froncie pianina (którego już dawno nie ma, albowiem został sprzedany przez matkę z grosze do jakiegoś muzycznego ogniska)  A więc dopatrzył się go między wyrzeźbionymi na nim liśćmi jakiegoś egzotycznego krzewu. Ciscollo! (cokolwiek to znaczy, mimo że brzmi jakoś tak z włoska) Powiedział to wyraźnie, wykrzyczał wyskoczywszy z fotela jak oparzony. Nie. Nie obudził się, tylko jako ktoś, kto śni na jawie albo w gorączce.. Potem powtórzył to słowo wiele razy, cały czas śniąc i przestępując z nogi na nogę. Wyglądał jak wypchana kukła albo manekin w kolorze wosku. Wreszcie opadł z sił, popadając w apatię i przygnębienie. I zanurzył się w bezkres szumiących fal. Jego tors opadał. Wznosił się. Opadał… Niczym przypływy i odpływy dostojnego oceanu…   Teraz jest to pusty, wygnieciony przez niego fotel i z wypaloną przez tlący się niegdyś niedopałek dziurą na oparciu.   Pusty fotel po mojej matce…   Cóż…   Pusty po mojej matce fotel z odpadającą drewnianą listewką między drewnianymi nóżkami, którą muszę chyba przykleić. Odpada i już. Widać, tak ma, że musi odpadać. Podłogowa klepka jest przed nim wytarta od ciągłego szurania przez nią kapciami z twardymi podeszwami. Jest wytarta, bo szurała stopami podczas oglądania filmów nocnego kina. Albo i nie szurała. I miała je spokojnie ułożone. Bez najmniejszego drgnięcia. Tak jak miała je spokojnie ułożone w otwartej jeszcze sosnowej trumnie. Widziałem… Była już sina na twarzy, kiedy leżała ze złączonymi dłońmi oplecionymi różańcem. Ojciec też był siny podczas trumiennego spoczynku w przykościelnej kaplicy dwadzieścia kilka lat wcześniej. Chciał coś jeszcze chyba powiedzieć, bo miał otwarte usta. Wokół nich był siny. W głębi czarny od toczących go gnilnych procesów. Oboje już dawno zsinieli, rozsypali się w rozwiany wiatrem pył. W atomy. Neutrony. Kwarki… Całą tę subatomową menażerię wkuwającego gówna. Bo nie zbadanego do końca. I wymykającego się wszelkim prawidłom naukowego postrzegania.   A więc puste po nich fotele. I pusta kanapa. Na której często kładła się moja matka, wracając późnymi popołudniami z pracy. Miesiąc przed śmiercią już się nie kładła, bo nie mogła leżeć i spać z powodu niewydolnego serca. Ale ostatecznie poszła spać. Już tak na amen. Pewnego marcowego przedpołudnia po kolejnej nieprzespanej nocy. Pamiętam, że rano świeciło słońce, mimo że takie lekko przymglone. Za to pod wieczór rozszalała się śnieżna burza. Zabrała ją. Tak po prostu zabrała ją wtedy śmierć. Tak bezceremonialnie. Z okrutnym rechotem absolutnej potęgi wszechwładzy. Runęły wówczas wszystkie gmachy. A każdy z nich miał w sobie mniej lub bardziej wierną, rozpadającą się twarz mojej matki. No cóż, zagrała kostucha na skrzypcach. Fałszywie…   Rozglądam się. Na ścianach wiszą jakieś zdjęcia. Krajobrazy namalowane przez nieznanych mistrzów. I stary wiszący zegar. Nie bijący już od dawna. Martwy, zeskorupiały trup. Nasłuchuję… Poprzez szumiący w uszach pisk przychodzą do mnie przez ściany dźwięki z dawnych kreacji przeszłego czasu. Takie pomieszane i jakoś tak nie po kolei. I pomiędzy wychylanymi do dna haustami alkoholu. Która to butelka? Nie wiem. Nie pamiętam. A zresztą nie ma to już znaczenia. Wznosząc kolejny toast do widma w stojącym tremie, zapominam nagle, co miałem zrobić dalej. Opadam na fotel. Bezsilny. Nie pamiętam, co zaplanowałem. Nie wiem. Nic nie wiem. Ale wiem, że płoną gwiazdy albo świece poustawiane w zakamarkach pokoju. Poustawiane nie wiadomo przez kogo. Przeze mnie? Ja to zrobiłem? Albo może ja, jako nie ja? Przez takie coś nie będące mną? Nie ważne. Płoną, to płoną. Niech ściekają stearyną czy woskiem. Na ścianach drgający zarys twarzy, skrzydeł. I czegoś tam jeszcze… A więc ktoś tu jeszcze jest. Kto? Nie odpowiada nikt. Zatem to muszę być ja, tylko podczas przepoczwarzania się w kolejnego ekscentrycznego robaka.   To, co przed chwilą było jeszcze kształtem, teraz nie ma już żadnego kształtu. Jakby jakiś negatyw nie-ludzkiej twarzy czy czegoś na jej podobieństwo. W każdym bądź razie to rozmija się ze mną. Zbliża. Oddala. To znowu przesuwa się coraz bardziej. Odchyla, odchyla…  Wygina się w pałąk jak podczas próby wniebowzięcia… W ekstazie. W skowycie. W spazmie agonii…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-03)    
    • I. Starzy mężczyźni Inspiracja oraz Motto: Rafał Adaszewski z cyklu "Trzy wiersze o kobietach i mężczyznach" "Starzy mężczyźni wyglądają dobrze. Noszą niewielkie zakupy, nie wiercą się na ławkach w parkach gdy z kimś rozmawiają, to odsuną się te pół metra od rozmówcy. Nie mówię zaraz, że są cichymi mędrcami o przenikliwym, łagodnym spojrzeniu. Raczej nie, ale wyglądają dobrze na żywych." Starzy mężczyźni z tonsurą łysiny lub glacą popstrzoną jak indycze jaje nie klną za to ryczą lub skrzypią omotani głuchotą - Starzy mężczyźni choć nie klną ale się śmieją szczęką stukającą na odległość chuchając placebo czosnkowym czasem z laseczką i jeszcze panie po rękach całują - Mówi się że lepszych od nich kładą do trumny II. Odchodzę lub Laurka Na dzień urodzin mojej Pani Lilki z Kossaków Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej :) Jesień z późnych ta najpóźniejsza Sianem lawenda przesuszona i jak krupy rozsypany wrzos - - - - - - - - - - - - - - - Odbicie nie okłamie - ze starej urody rozbieram się do naga 24 - 25.11.2015  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...