Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Co stanie się gdy czas

chłodną chustą zakryje twarz

pod matczynym całunem

przyjdzie spocząć nam

i resztki siły skradnie

której tak niewiele było

Co się stanie?

wzlecimy ku niebiosom

czy utuli nicość

i mgłą zapomnienia okryje

I aby fotografie na marmurze

dawać świadectwo będą,że

byliśmy i marzyliśmy

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

Jedno zdanie zaburzyło mi prządek:

umrzeć wcale nie jest łatwo i tak bywa. 

A myślałam że wystarczy zwiększyć prędkość 

przyciągania I zatrzymać w garści chwilę. 

Rozmawiałam o tym z ludźmi na końcówce 

- już się modlą by ich bóg do nieba zabrał.

Wysłuchałam tych co jeszcze liczą chwile, 

mówią: śmierć to wcale nie jest prosta sprawa. 

Instynkt życia jak ten oddech popod wodą 

podświadomie walczy z głową o zwycięstwo,

nie masz siły ale dalej coś popycha.

Śmierć to złuda a nie wolność, może klęska.

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Całkiem ładnie napisane. Brakuje mi jednak odpowiedzi. Stawiasz pytania ważne, ale w sumie dość oczywiste. Większość ludzi o to pyta. Poeta pyta ładniejszymi słowami, ale też próbuje dawać odpowiedzi. Kiedy sięgam po wiersz, to aby dowiedzieć się czegoś o życiu. Czasem autor pozornie nie odpowiada, ale tak układa słowa, że odbiorca niejako sam w sobie odnajduje odpowiedzi. Albo wychodzi z tego saloniku nazywanego poezją z nowym spojrzeniem, nową oceną. Wiersz wtedy jest jak lek, który ściąga zaćmę z oczu.

W moim odbiorze Ty tylko pytasz. To dobrze. Teraz poszukaj odpowiedzi. Gdzie? We własnej wrażliwości. W utworach innych autorów. To między innymi dlatego, aby dobrze pisać, trzeba czytać dobrą literaturę :) 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Maciek.J

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...