Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jak mogę coś znaczyć ,skoro na tym świecie
w chwili gdy ja stoje wy stadem biegniecie?
Ja myśle o istnieniu, które jak liść nieopodal gruszy,
a na was z nieba otępienie pruszy 
jak płatek śniegu. 
Zdolność życia w was zamraża,
piękne chwile wam zubaża. 
Biegniecie za tym co bez znaczenia,
marnując możnośc wielkich rzeczy tworzenia.
Z opaskami przez życie jak ślepiec na łowy,
a waszą zwierzyną będzie byt bezcelowy.
Gnajcie dalej ,nowe pokolenie też będzie gnało.
Przyjdą też tacy jak ja, lecz ich będzie za mało.
Bo wy głupcy,dzieciom z narodzeniem przekażecie stan chorobowy.
Zepsujecie już na starcie ich wrażliwe,młode głowy.
Tylko i wyłącznie wasza w tym leżeć będzie wina,
bo mnie nie słuchaliście...
Mnie człowieka ,co słowem jak nożem głupote rozcina.
Nie myślcie,że po życiu tak niegodziwym ujrzycie niebiańskie obłoki.
Wasz grzech w hierachi boskiej na zbawienie zbyt wysoki.
Przyjdzie dzień gdy w postaci natchnienia zagośći we mnie
i przed światłością księgi głupiec na kolana legnie.
Wstanie wyprastwany, wraz z swoimi bliskimi,
obok gruszy,
gdzie choroba już nie pruszy.
Tam jak i na całym świecie odtąd każdy będzie wspominał
o mędrcu co słowem,jak brzytwą głupote rozcinał.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zaczyna się obiecujaco. 

Dalej jednak przegadane, nieuporządkowane,pisane  pod rym,.

Puenta też mi się podoba.

Masz chyba dobre pomysły, czyli zadatki na dobrego poetę, ale chyba brakuje Ci warsztatu, czyli treningu, praktyki, swobody operowania słowem. Czytaj dużo dobrych wierszy i to różnych autorów, no i pisz ! 

Bez pośpiechu! :)

Powodzenia. :) 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...