Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

Brat Polak – twój wróg.

 

Ostatnio powiedziane zostały te słowa:

 

- Nasi wrogowie;

 

a mówiący je, uważany przez wielu za wielkiego Polaka i patriotę, męża stanu, mówił je myśląc o innych Polakach – swoich braciach. Mówił je też do Polaków, swoich wyznawców.

 

Co znaczą te wypowiedziane słowa?

 

My Polacy doskonale wiemy, co oznacza, że ktoś jest naszym wrogiem.

 

Naszym wrogiem był ten, którego celem było zniszczenie naszego świata, podkopanie fundamentów naszego bytu narodowego, zniewolenie i zniszczenie wspólnoty.

 

Ten, kto ma wroga, musi być stale gotowy do konfrontacji.

Wrogowi nie wolno ufać, jego działania uznajemy za stałe dla nas zagrożenie. Mając wroga, dążymy do umocnienia naszych możliwości rażenia i obrony. Kopiemy fosy, wznosimy mury, wzmacniamy patrole, wszystko obejmujemy ścisłą kontrolą, uruchamiamy narzędzia propagandy.

 

A w ostateczności jesteśmy gotowi by wroga unicestwić, by do niego strzelać.

 

Dla wroga nie znajdujemy litości.

 

Dziś dowiadujemy się, że naszym wrogiem jest brat Polak, twój sąsiad, z którym przeżyłeś w sąsiedztwie lata całe w zgodzie i wzajemnie się szanując.

 

Ale dzisiaj różnią was poglądy polityczne. Macie odrobinę różniące się pomysły, jaką drogą iść w przyszłość.

 

I teraz właśnie docierają do nas słowa o naszych wrogach – braciach Polakach.

 

Społeczeństwa Europy i całego świata przez wieki wypracowały zasady, nazwijmy je – zasadami demokracji społecznej.

W większości krajów demokratycznych uznaje się, szanuje  oraz gwarantuje niezawisłe funkcjonowanie organu, który u nas nazywa się Trybunałem Konstytucyjnym.

Jest on dla społeczeństw gwarantem przestrzegania wypracowanych norm, osiągniętych dzięki trudowi społeczeństw i darom życia bohaterów spoczywających w mogiłach narodowych nekropolii.

 

Te normy to Konstytucja.

Bijące serce narodu polskiego!

 

Kolejnym fundamentalnym doświadczeniem demokratycznych społeczeństw jest uświadomienie sobie znaczenia istnienia mechanizmów gwarantujących funkcjonowania niezależnego sądownictwa.

 

Każdy z nas pełni większą lub mniejszą misję w społeczeństwie. Zazwyczaj istnieją jakieś normy, które sposoby pełnienie tej misji regulują. Społeczeństwo tworząc system sądownictwa, powołało go do nadzoru nad uczciwością pełnienia tej misji.

Myślę, że każdy z nas, nie uchylając się od oceny naszych działań, oczekuje od nich sprawiedliwej dla nas oceny.

Dlatego sądy nie mogą być ani moje ani twoje ani ich, ale nasze.

 

Powróć na chwilę do szkolnej ławki.

Pani oddaje prace kontrolne. Ty dostajesz za swoją ocenę - 4 a koleżanka Zosia -  5, tylko dlatego, że pani nauczycielka jest jej ciocią.

Chciałeś kiedyś takiej szkoły?

A czy dziś chcesz sądów, w których będzie pełno „wujków” i „ciotek” polityków? Polityków obecnych lub przyszłych?

 

Uznanie tych dwu kwestii za bardzo istotne dla naszych losów nie wymaga nadzwyczajnego wykształcenia i poziomu inteligencji.

Są one dla nas niejako w naturalny sposób oczywiste.

 

I właśnie teraz docierają do nas słowa, że ten, kto broni tych dwu wartości jest naszym wrogiem – wrogiem Polakiem.

Jest naszym wrogiem i dlatego musimy być stale gotowi do konfrontacji z nim. Jest wrogiem, więc nie wolno nam mu ufać, jego działania mamy uznać za stałe dla nas zagrożenie. Mamy kopać fosy, wznosić mury.

Trudno w to uwierzyć, ale to dzieje się na naszych oczach.

 

Jak do tych problemów podejść, kto ma rację?

Moja propozycja jest taka:

 

Spójrz na 1000 lat historii Polski.

Czy znasz jakąś postać Polaka, który powiedział do innych Polaków „jesteście naszymi wrogami” i doczekał się miejsca na cokole polskiej historii i wdzięczności narodu?

Oni dziś leżą w zapomnianych mogiłach w alejach zasłużonych narodowych nekropolii, a my, gdy je mijamy, przyśpieszamy kroku.

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie, nie znam, ale znałem (i wydawało mi się, że bardzo dobrze) takich, którzy tego nigdy nie powiedzieli, za to przez większą część swojego życia donosili na moją rodzinę i rodziny moich sąsiadów. Na Rakowieckiej zginął mój ojciec, został powieszony w celi. Pojęcia „seryjny samobójca” jeszcze wtedy nie znano. Nie pamiętam go, bo został zatrzymany jak miałem 3 lata. Nie wiem, czy cierpiał, czy łamano mu kości, czy w inny sposób nad nim się pastwiono. Nikt jednak nie wierzył w jego samobójstwo.

No właśnie, uwierzyłbyś, patrząc na swojego sąsiada, którego znasz np. 30 lat, że w pracy sadza kogoś na nodze odwróconego taboretu, a potem wali bykowcem po plecach, po głowie i nerkach aż do krwi, lub do nieprzytomności? Tak, to ten miły pan Stasio z pierwszego piętra. Zupełnie inaczej wygląda w gumowym fartuchu i rękawicach do łokci.

 

Sąsiadka, która wpadała do mojej babki „na pogaduszki” okazała się ubecką donosicielką, podobnie jak „gospodarz domu”, o czym dowiedziałem się dopiero z listy Wildsteina. On zajmował połowę piętra kamienicy, gdzie mieszkaliśmy, ona - z całą ubecką rodziną (bo wszyscy pracowali „we firmie”), większość parteru w kamienicy obok. Dom ten z kolei, przed wojną należał do rodziny mojego kolegi, rówieśnika. Kolega z rodzicami przez tę własność „za karę” mieszkał w ciemnej i wilgotnej suterynie.

 

Masz jeszcze jakieś wątpliwości, że Polak dla Polaka może być wrogiem? Zapewniam Cię, że może.

 

A propos pana, o którym piszesz. Tego, który ma wyznawców. No dobrze, może i ma. Zazdrościsz mu? Bo ja nie, jest mi go nawet żal. Być może największym jego problemem, a może kompleksem jest właśnie to, że nigdy nie dostał pałą po plecach i nie ma na nich żadnego śladu (a Niesiołowski pewnie ma i to go wkurza najbardziej), więc teraz chce to nadrobić nasycając, jak to powiedziałeś - swoich wyznawców, bezgraniczną nienawiścią. Po co? No właśnie po to, bo nie miał nigdy na to szansy, albo się najnormalniej bał, żeby przywalić w łeb kawałkiem płyty chodnikowej zomowcom nacierającym z przeciwka. Dlatego teraz przywala inaczej, ale (może znowu się boi) podobnie jak wtedy, zza czyichś pleców.

 

Trybunał Konstytucyjny, mówisz :)

 

Naprawdę nie dotarło jeszcze do Ciebie, że przez ostatnie 27 lat robiono nas w trąbę, przedłużając wygodne życie i stosując unikanie odpowiedzialności za zbrodnie i przekrety wszystkich PRL-owskich elyt?

Jak można o tym nie wiedzieć, przecież to jest „oczywista oczywistość”. Nie oglądałeś „Nocnej zmiany” i innych nawet dużo ciekawszych dokumentów? Dziś to nie problem. Problemem jest słuchanie głupot Komitetu Obrony Koryta, to jest dopiero problem.

Czy dla takich jak ja, nieresortowych dzieci, niepodpiętych do tatusiów i mamuś w sądach, niepopapranych przez PZPRowskie, ZSLowskie i inne dziwne ustrojowe lub bandyckie organizacje niepoprawnych przeciwników socjalizmu był ten Trybunał i ta Konstytucja?

Czy może cały ten ład konstytucyjny te skrzętnie ułożone klocki domina miały służyć jedynie tej komuszej zarazie?

Czy wiarygodny jest dla Ciebie przewodniczący TK, który bezprawnie odbiera kasę za trzyletni okres urlopowy? Czy ja, albo Ty, jako szary Kowalski moglibyśmy w ogóle na coś takiego liczyć? Czy Ty, jako obywatel mógłbyś nie przyjść na Komisję Pana Jakiego i powiedzieć, że mam was w d*, a cała ta Komisja jest bezprawna, łacznie z Komisarzem Ludowym na czele. No nie, bo przecież to byłoby przestępstwo, albo o 6 rano miałbyś wywaloną futrynę i trzy miesiące byłbyś dowożony. Ale pani Walc wolno – dlaczego? Bo ona nie jest w naszej, przepraszam w mojej kategorii. Jest lepsza. Ma znajomości. Ma czym płacić (bo ja na to pracuję). Ale na bilet w Wilanowie nie ma.

I to jest granda w biały dzień, więc czego i kogo Ty bronisz? Możliwości do układów? Partii politycznych, skompromitowanych u Sowy przyjaciół, a może niepłacącego alimentów mądrali, proszącego teraz o wsparcie, bo nie ma z czego życ? Każde z tych ugrupowań i każdy z nich osobno robi tylko sobie dobrze. Hasło TERAZ MY wciąż aktualne.

To, co się teraz dzieje też nie jest normalne, bo cała ta jazda po bandzie jest bez trzymanki na złamany łeb.  I to się chyba nigdy nie zmieni. Bo po tamtej, po tej czy kolejnej bandzie w końcu przyjdzie ktoś, kto posprząta.

Aha, jedzie mi tu czołg?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Tak, byłoby to coś, nie przeczę :))
    • @Anatomia Venus     ciociu, słabe są te teksty które piszesz.     spadaj.      
    • @Berenika97

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • W sieci pajęczyny, dzieci jak ofiary, Klik, wysłany strach — wirtualne tortury, Uśmiech fałszywy w oku drży z rozpaczy, Każdy sekret ich krzyczy, lecz nikt nie słyszy.   Zmuszeni do kamer, ciała jak kartki, Zdjęcia i filmy — narzędzie okrutnej sztuki, Szept „zrób to, inaczej nikt cię nie uratuje”, Ręce drżące w ciemności, młodość w pułapce.   Szantaż jak nóż wbity w niewinne serce, „Twoje sekrety są nasze” — zimny głos wkracza, Dzieci w klatce cyfrowej, bez ucieczki, Każdy klik to gniew, każda chwila to strach.   Śmiech zniknął, zostaje tylko cisza, Nie ma nikogo, kto ochroni ich sny, Każdy ruch rejestrowany, każdy gest sprzedany, Niewinne ciała w walce, której nikt nie widzi.   Niech wiersz ten będzie krzykiem niewidzialnym, Niech gniew i ból zabrzmią w słowach jak młot, Dzieci to nie zabawki, nie cyfrowa zdobycz, Niech świat się obudzi, zanim będzie za późno.
    • @Migrena   Wiecie co, weszłam tu z ciekawości dla wiersza, a zostałam dla… socjologii portalu. Po kolei:  -Tymek wrzuca dwie długie, konkretne analizy: pokazuje, które metafory działają, które się dublują, gdzie tekst się rozmywa. Można się z tym nie zgadzać, ale to jest normalna krytyka warsztatowa – z cytatami, przykładami, propozycją cięć. -Migrena odpowiada najpierw całkiem ciekawym mini-esejem o wolności poezji – spoko, da się czytać. A potem jedzie w „prostaku”, „inteligencji ściany miejskiego szaletu” i żąda przeprosin. W sekundę z redaktora staje się samozwańczym dozorcą elegancji. -Viola z kolei startuje od miłego komplementu dla autora, żeby po chwili przejść do „zamknij dziób” i diagnozowania, kto tu „kracze dla przyjemności”. Z boku wygląda to tak, że jedyna osoba, która przez cały czas trzyma się tekstu, to właśnie Tymek. Reszta bardzo szybko porzuca wiersz na rzecz obrony towarzystwa i ustawiania rozmówcy do szeregu. Jeśli ktoś naprawdę wierzy, że „prawdziwa poezja” broni się dialogiem, to może nie jest najlepszym pomysłem:     A. wyciągać ciężką artylerię w stylu „prostak, przeproś i zamkniemy temat”,     B. nazywać normalną polemikę „krakaniem wrony”,     C. a potem jeszcze stawiać siebie i koleżankę jako „uznaną poetkę” ponad wszelką krytyką. Bo z perspektywy czytelnika spoza kółka wygląda to dokładnie jak to, o czym Tymek napisał w swoim wierszu (Między lajkiem, a ciszą) o towarzystwach wzajemnej adoracji: łatwiej przykleić etykietkę krytykowi, niż uczciwie odpowiedzieć na pytanie: czy ten tekst naprawdę potrzebuje aż tylu fajerwerków? Podsumowując: „Upojony zimą” ma momenty świetne i momenty przegadane. Tymek nazwał to po imieniu. Za to go tu grillujecie – nie za ton, tylko za to, że ośmielił się nie klaskać w rytm. I to, szczerze mówiąc, mówi więcej o kondycji tutejszej dyskusji niż o jego „inteligencji” czy „prostactwie”.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...