Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Sucha jesień

i październik sypie liście z drzew,

a my ciągle zaganiani, zatrudzeni,

chcemy życie własne nieść.

 

I w przezroczach nasze myśli błądzą tak,

jakby cały świat do przodu pędem rwał.

I ten czas, zwykły czas

co przychodzi i odchodzi- mija nas!

 

Już nie wiemy dokąd, dążyć, dokąd kroczyć?

Czy ten czas nas zauroczył?

Czy to tylko ten październik

szelest suchych liści zwiewny

i ta złota polska jesień

tak znużyła sennie nas?

 

A my jednak zabłąkani w cieniu mgły

wciąż szukamy, wciąż dążymy i kroczymy

pełnym tchem nikczemnej winy

i całymi wręcz siłami

chcemy zdobyć świat nieznany,

chcemy się w obłoki wzbić.

 

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli pęd, to tylko do przodu, moim zdaniem, to słowo jest zbędne.

kroczyć - mało poetyckie słowo, raczej manifestacyjne.

kroczymy

pełnym tchem nikczemnej winy - jakiej winy? Skąd wzięła się nikczemna wina w nostalgicznym, klimatycznym wierszu?

Ano, kroczymy - winy, mocno naciągnięty rym kosztem sensu.

Ponadto podzieliłam na zwrotki.

Ale wiersz jest Twój, ja tylko mówię co myślę,

 

tymczasem pozdrawiam serdecznie :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Chcę powiedzieć, że nam się wcale nie wydaje, świat pędzi do przodu, czasami nie możemy nadążyć i się gubimy ale nie poddajemy. To tylko myśli jesienne. Natłok.

Bardzo mi miło, że czytasz, wiesz mam taką przypadłość, że najpierw piszę, później się zastanawiam. Muszę to zmienić. Miłego dnia

Opublikowano (edytowane)

Jeszcze to słowo wręcz siłami, nie stroi

Sucha jesień

i październik sypie liście a drzew,

 

Czytam, czytam, taką już mam przypadłość :)

 

Nad wierszem trzeba spokojnie popracować, pomyśleć, pozmieniać, policzyć, nie śpieszyć się. Gorącym ciastem można się poparzyć, musi ostygnąć. Podobnie rzecz ma się z wierszem. Nie chodzi przecież o ilość, chyba raczej o jakość.

 

Miłego dnia :)

Edytowane przez Alicja_Wysocka (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold GorzkowskiNapisałeś:

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Świetnie, że to robisz! Twoja rodzina odegrała znaczącą rolę w kształtowaniu historii naszego, dlatego tym bardziej jest to niesamowicie potrzebne i ciekawe. Każda rodzina powinna w jakiś sposób upamietniać swoją historią, ja również się staram to robić. Pozdrawiam.
    • @Migrena kilka wierszy- a łączy je Twoje ja. niezgoda na rutynę
    • @Berenika97 sama słodycz
    • Dla Alicji Wysockiej......za natchnienie. I. PUŁAPKA DNIA         Wpadłem w dzień jak w paszczę kota z plastikowymi zębami.         Zegary drapią kręgosłup – nie pazurami, lecz wspomnieniami,         wyrastającymi na brokatowych pętlach reklam.         Śnią mi się twarze zrobione z makulatury i waty cukrowej na patyku,         na których nawet motyle zostawiają poezję w postaci śladu nóżek.         Miasto – święty klocek LEGO z wyciśniętym śladem boga –         tonie w moich płucach jak topielec w betonie.         Duszę się możliwościami –  są jak stado koni bez nóg, galopujące w          miejscu, a kurz z ich kopyt osadza się na                         źrenicach. II. CYFROWA CISZA         Nikt nie patrzy w oczy – patrzą w kody,         kody patrzą w nicość,         nicość zwraca paragony.         Mam w głowie ptaki z białka i smutku –         lecą wstecz i giną, uderzając w betonowe szkielety szklanych domów.         Z betonu wyrósł kwiat,         ale z kwiatka wyszło dziecko z głośnikiem w gardle,          które mówi cudzym głosem – głośno, ale nie do nikogo.         Nie ma już zielonej  trawy, na której siadali poeci –         tylko język asfaltu, który mówi:         „Zamknij oczy. Zostań klientem.”         I bankomat za rogiem. III. CIAŁO MASZYNY         Co noc płoną sny –         ale ogień śmieje się szeptem powiadomień.         Ciała – pakunki mięsa z kodem kreskowym w pępku.         Serca – kserokopiarki szeptów, biją na czarno-biało.         Raz słyszałem duszę –         wyła jak wilk zamknięty w pendrivie.         Szkło pęka, ale nic się nie kończy –         bo tu nawet śmierć ma interfejs użytkownika. IV. WYKREŚLONE „JA”         Nie ma dróg – są tylko ślady po błędach systemowych.         Ruch to błędnik świata, który się zaciął         i puszcza w kółko to samo intro.         Myślę, że istnieję tylko jako resztka RAM-u         w boskim laptopie,         a moje imię to hasło zapomniane przez anioła.         Życie?         Rytuał szczura w mikrofali – jego taniec lajków,         jego modlitwa w formie captcha.         A moje „ja” –         pępowina do nikąd, owinięta w folię bąbelkową         i wysłana do nieistniejącej strefy komfortu.         Do folderu o nazwie home, ukrytego na pulpicie betonu.         Gdzie dzieci krzyczą jeszcze: tata".    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...