Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Bieszczadzki barszcz


Pavlokox

Rekomendowane odpowiedzi

Dawno temu w małej sieni,

Piękny barszcz się światłem mieni.

Chociaż rośl ta jest niewielka,

Swoim parzem chłosta wszelka.

Przyszedł za wschodniej granicy,

Męczy on plecy dziewicy.

Dziadek radził by go wyciąć.

Ojciec proponował przyciąć.

Babka chciała go posolić.

Farosz prosił by się modlić.

Ciotka za to nie wiedziała,

Że barszcz to poważna sprawa.

Wzięła, rękoma wyrwała.

Potem z bólu się posrała.

Pęcherze i oparzenia.

Ten barszcz wszystkich w górach wpienia.

Nie wiadomo, co z nim zrobić:

Czy go spalić, czy zamrozić?

Stryj począł go pasem łoić;

Liście i łodygę kroić.

Słońce, upał - barszcz paruje.

Na ratunek biegną wuje.

Biedny stryj przestał oddychać.

Przed barszczem trzeba uciekać!

Matka dała go więc krowie.

Efekt: mleko anyżowe.

Zwierzę też się poparzyło

I już długo nie pożyło.

Wymion nie dało się goić,

A krowy tym samym doić.

Synek poszczuł barszcza psem.

Źle potem było z psim nosem.

Biedna córcia w barszcz se wbiegła,

A wieść o tym się rozległa.

Mieszkańcy gór nie wiedzieli,

Jaki los barszcza podzieli.

Czy po straż pożarną dzwonić?

Po co jednak złoto trwonić.

W góry przybył więc uczony

I rzekł, choć był zagoniony:

"Wy nie wiecie, ale ja wiem

Jak obcować trzeba z barszczem."

I założył okulary;

W kombinezon wdział się cały.

"Gdy tylko zacznie padać deszcz

Barszczem wstrząśnie ogromny dreszcz.

Wtedy on nie będzie parzył

I go solą będę darzył."

Babka na to się zdziwiła.

Sama się tak już siliła.

Uczony zrobił inaczej,

Bo tak trzeba było raczej.

Ściął kozikiem baldachimy,

By później w ogniu zginęły.

W pustą łodygę wsypał sól.

Górale myślą: "Taki chuj!"

"Wszystko. Dobranoc. Dziękuję.

Teraz sól barszcza otruje."

Wkrótce rośli już nie było,

A wszystkim się dobrze żyło.

Nikt jednak się nie spodziewał,

Że barszcz się rozmnażać umiał.

Wiatr, włosy, sierść psa, owady -

Z barszcza zrodzą się gromady!

Bo ta inwazyjna rośl

To w Bieszczadach od dawna gość!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Chyba jej nie widziałeś. Dorasta do czterech metrów. Miała to być pasza dla bydła i Wielki Brat naciskał nasze ówczesne władze na masową uprawę tych roślin. Wprowadzono to w ograniczonym wydaniu generalnie na południu kraju i w jednym miejscu na Pomorzu.

Szybko z tego zrezygnowano, ale barszcz z Polski nie zrezygnował. Mimo różnych zabiegów praktycznie jest niezniszczalny.

  Czasami kłaniają mi się te barszczowe parasole jak mijam je na rowerze.

 

             A co do tekstu.  Dupy nie urywa.

Rymowanki w stylu:

"Srała baba srała

trawy się trzymał

trawa się urwała

baba się osrała"

lub

"Na wysokim dębie

gruchały gołębie

a jeden nie gruchał

bo go dzięcioł ruchał"

 

No, ale Tuwim też miał soczysty język

" J ty co mieszkasz dziś w pałacu

a srać chodziłeś pod chałupę"

 i został wielkim poetą. 

Życzę sukcesów, ale jak chcesz pisać tak soczyście to może poczytaj wcześniej klasyków. np. A.Fredro

 

 

Aleksander Fredro - „O kurwie i o łotrze”.

 

Deszcz zimny pada, wichura świszcze,
Wlecze się drogą biedne kurwiszcze.
Próżno wystawia lufę na sprzedaż
I lamentuje: "Biedaż, oj biedaż!"

Szedł mnich, byk jurny, plugawy capek,
A że o miłym smaku obłapek
I ksiądz, nie tylko byk i knur wie
Tedy się kwapi frater ku kurwie.

I woła wsparty na swym fallusie
"Udziel mi dupy, siostro w Chrystusie"
A ona z wdziękiem: "Jeb, gdy twa wola,
Lecz wpierw ze sakwy wyjmij obola".

"Ja mam ci płacić?" - mnich krzyknie głośno -
"Nikczemna kurwo, kieckę podnośno!
Z niebam ja zstąpił, niegodna, czyli
Nie widzisz żem ja święty Bazyli?"

"Daj się więc zrypać, a zbawisz duszę"
Do nóg mu padła grzesznica w skrusze,
Rychtuje lufe i kornie kwili:
"Ciupciaj, więc, ciupciaj święty Bazyli"

On wyjął chuja, twardy pastorał,
Aż po macicę w picę się worał,
Rzygnąwszy lagrem odwala sztosik,
Potem dwa jeszcze i jeszcze cosik.

Aż strzemiennego przyrżnąwszy ostro
"Bóg że ci zapłać" - powiada -"siostro.
Sto lat daje odpustu ci tu"
Całuje kurew brzeżek habitu

"Święty Bazyli, cud proszę zróbcie
Zbawiłeś duszę, uzdrów i dupcię.
Bo tak nieszczęść przebodła lanca
Tak żre mnie tryper, syf, szankier, franca

Że do szpitala wlokłam się właśnie"
"Syf, szankier, franca?" - mnich głośno wrzaśnie.
Nuż trzeć, nuż drapać, nuż pluć na pytę
Lecz nie pomogły środki mu te.

I poznał łotrzyk błąd poniewczasie
Gdy coś go jęło strzykać w kutasie
I kiedy wkrótce jak u hioba
Kutas i jajca zgniły mu oba.

Nędzny szalbierzu, niegodny mnichu
Któryś niewiastę zrypał po cichu
Aby ją wcześniej oszukać chytrze,
słusznie ci teraz los kuśki przytrze.

To zapamiętaj ty skurwysynie
Kto chujem walczy, od pochwy ginie!
A ten zaś który ma w swojej pieczy
wzgląd w wszystkie sprawy, ludzi i rzeczy.
Rybkę i kamień najmniejszy w rzece
i kurew biedną ma w swej opiece

 

 

                                                                                           Serdecznie pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...