Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaczynam rozumieć czemu tak bardzo i często egzekwujesz swoje zdanie,przestrzeń... Podziwiam to Justyno,bardzo mnie to interesuje bo jestem odwrotnością Ciebie w tym,bardzo często wiem że mam racje...Macham na to ręką,zostawiam i to błąd bo czasem warto powalczyć...?Jakoś nigdy nie znajduję powodów które by mnie zmotywowały do tego. Mówię sobie nie warto, nie warto budować czegokolwiek na zewnątrz bo to iluzja i mówię też sobie nie warto budować czegokolwiek przy pomocy innych ich kosztem jakby.Tym sposobem zawsze będę nikim tak.Odbiegając od tematu powiem że jeśli chodzi o "Wolność" to mam zupełnie odwrotne zdanie,uważam że jest ona bardzo ograniczona a kiedy się zastanawiam czy  istnieje choć trochę zaczyna mnie boleć głowa:) Napisałem to wszystko z czystej ciekawości,jak potrafisz to przekonaj mnie że warto walczyć o Swoje zdanie.Niby banał a ja tu...

                                                        

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

"Niby banał a ja tu...

w nadprzestrzeni kopię dół.

 

Motywów tysiące mam...

racji mych nie wyłuszczam.

 

Najczęściej macham ręką...

za pan brat jestem z klęską.

 

Żyję w iluzji odbić...

myślę, że tak ma już być.

 

Nie chcę wykorzystywać...

mądrych dysput wykrywać.

 

Wszak to moja potęga...

nie WOLNOŚĆ - bo mitręga.

 

Chciałbym walczyć o swoje...

mówić, że się nie boję. 

 

Granice mej WOLNOŚCI...

mam zamiar trzymać w garści. 

 

Wkrótce pojawi się dzień...

i już nie będę jak cień.

 

Wtedy pojmę już WOLNOŚĆ...

w motywach zacznie krążyć

purpurowa zacna krew...

i wszystko otuli mnie - 

 

Wiarą, Nadzieją, Miłością

i będę już WOLNOŚCIĄ. 

 

Nie wiem czy pomogłam, Grzegorzu? Może trochę, mam nadzieję.    Pozdrawiam, Justyna. 

 

 

 

Opublikowano (edytowane)

Jeszcze nie wiem czy pomogło:) Zastanawia mnie w którym momencie nastąpił wybór u Ciebie żeby odpisać na mój komentarz? który był wypadkową tego że zainteresował mnie Twój wcześniejszy wpis,przez to że jestem w tej materii zagubiony.Zagubiony jestem z jeszcze innych powodów z przeszłości  i tak mogę ciągnąć aż do narodzin.Nie wiem czy ja wybieram że chcę zacisnąć pięść czy może to mój mózg decyduje za mnie który jest zaprogramowany doświadczeniami,schematami zachowań i mnóstwem innych rzeczy z zewnątrz to akurat widzę dobrze.To gdzie się urodziłem też przecież nie było moim wyborem równie dobrze mogłem urodzić się gdzieś w afryce gdzie dali by mi karabin i kazali odstrzelić matkę, a potem zrobili ze mnie małego żołnierza.Nie mamy nawet wyboru czy chcemy się urodzić.Kiedy mój mózg myśli o mojej wolności widzi co najwyżej statek którym się bardzo ciężko steruje... do tego codziennie doświadczamy nowych rzeczy,informacji i dezinformacji które chcąc nie chcąc mają na nas wpływ taki czy inny, ale zawsze mają. Nawet  mój gust muzyczny jest zwykłym przypadkiem.Myślimy i mamy świadomość myślenia i uczuć które kształtują myślenie a same są często ukształtowane przez doświadczenia na które nie mamy wpływu w dużej mierze.

Edytowane przez Gieesz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Gieeszu, ja też się zastanawiam nad tym, co Ty. Wszyscy myślą podobnymi kategoriami, ponieważ wyszliśmy od jednej pramatki - mitochondrialnej Ewy. Nikt i nic nie jest przypadkiem. Ani wojny, ani czas pokoju - z tym że ja uważam, że prawdziwego pokoju nie ma nigdy - a jednak żyjemy, walcząc codziennie o byt - to też nie przypadek. Cały Kosmos żyje walką. Gwiazdy giną nawet z wymiarach Wszechświata - tylko na pozór, ponieważ ich energia przechodzi na nowo powstałe planety i gwiazdy. To jak łańcuch - niby symbol niewoli (w naszym pojęciu), jednak tak naprawdę my sami sobie tak go wyobrażamy - to stereotyp. A dlaczego DNA nazwaliśmy łańcuchem - tak MY, nazwaliśmy, nie jednostka, ponieważ wszyscy jesteśmy jednością. WOLNOŚĆ ISTNIENIA tak to nazywam. 

 

Każdy z nas ma geny - minimalny % - Czingiz Chana - przypadek? Nie - on miał siłę. Wikingowie? - przypadek? - nie - oni mieli siłę. Słabsi, fakt umierali zanim swe geny przekazali potomkom, jednak mieli energię - i to po nich odziedziczyliśmy. Piszesz:

 

"Myślimy i mamy świadomość myślenia i uczuć które kształtują myślenie a same są często ukształtowane przez doświadczenia na które nie mamy wpływu w dużej mierze." Wg mnie mamy wpływ niemal na wszystko, ale jesteśmy grupą i w grupie niszczymy, nawet o tym nie wiedząc. Takie schematy - są we wszystkich środowiskach. WOLNOŚĆ JEST - tylko nie potrafimy z niej korzystać, właśnie przez błędy, które popełniamy my sami oraz nasi bracia. BŁĘDY - wynikają z nietolerancji i zazdrości, choć te uczucia też napędzają maszynę życia - niezniszczalną, perpetuum mobile - nie ma, potrzeba energii, np. ENERGII MYŚLI WOLNYCH - tak ja to nazywam. Wczoraj się stąd nie wylogowałam, co nie znaczy, że tkwiłam całą noc przy komputerze. Niektórzy tkwią całymi nocami, ale nie pokazują swej bytności. Gierka, eh. Na razie.    Wyścig trwa nadal.... ot, co. Do bloków i na sygnał... lecimy... 

Opublikowano

zewnętrzny opis

-wysiłek, mnie w piekle już

wieczna kara! tu

          

                                                                                                                                           

 

                                                                                                                                           

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...