Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 59
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

rozumiem wzburzenie niektórych Panów, tylko przypominam, że moderacja przenosząc utwór ma brać pod uwagę WIERSZ a nie kulturę odobistą czy też samą osobę autora i chyba o to w tym wszytskim chodzi. dziwi mnie że przeniesiono akurat ten wiersz, bo poprzedni zawędrował z P do Z, a na pewno nie był lepszy wg mnie od tego :P
pewnie to kwestia gustu. cóż...pozostawiam to bez komentarza.

Agnes

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja nie widze nic złego w takim słownictwie wiec prosze wybaczyc ale uwagi tego typu nie ruszają mnie ani troche...

rozprawiacie się o kulturze osobistej??? to moze teraz podyskutujemy o moderacji?? o wierszach jakie przenoszą...

może czcigodny Pan Serocki który tak wiele wie wyjaśni mi dlaczego gniot który wkleiłem wyżej jako przykłąd dalej jest Z

jestem bardzo ciekaw

tera
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja nie widze nic złego w takim słownictwie wiec prosze wybaczyc ale uwagi tego typu nie ruszają mnie ani troche...

rozprawiacie się o kulturze osobistej??? to moze teraz podyskutujemy o moderacji?? o wierszach jakie przenoszą...

może czcigodny Pan Serocki który tak wiele wie wyjaśni mi dlaczego gniot który wkleiłem wyżej jako przykłąd dalej jest Z

jestem bardzo ciekaw

tera

a pan dalej przeżyć nie może, że pański utwór sprawiający wrażenie dobrego, a pełny błędów, jest w dziale P, a inne są w Z
a może podyskutujemy w końcu o utworze?

moze Pan jakąkolwiek sprawiedliwość ma gdzies... ja nie musze

tera
Opublikowano

Przyznam się, że wstyd mi za obu Panów:
Pan oyey ma zwyczaj bardzo głośnego i dobitnego wytykania cudzych błędów, jakby to było przestępstwo trzeciego stopnia. Sugerowałbym sporo więcej umiaru i kultury. Nie trzeba wytaczać armaty żeby zabić muchę.
Pan Tera z kolei nie potrafi zachować spokoju, kiedy jest atakowany. Łatwo jest na zaczepkę w tramwaju: "No co się pan tak pchasz na chama!" - odpowiedzieć: "Samżeś pan cham, sp..."
Ale o ileż ciekawiej jest stwierdzić "O, przepraszam najmocniej, nie wiedziałem na kogo się pcham!".

Szkoda takimi pyskówkami obniżać wartość Forum. Smutno się robi patrząc na to.
Pozdrawiam.
Ja.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A dlaczego mam zachowywać się lepiej od "góry" tego serwisu?? Jestem w miare samokrytyczny... nie pierwszy raz przeniesiono mój wiersz do P... czasem też, jak uznam iż jest na mniejszym poziomie sam umieszczam w P. Jednak teraz pytam dlaczego wiersz Pana Adama_Miksa który wyżej wkleiłem dalej jest w Z a ten spadł. Nie jestem też jedyną osobą która z przeniesieniem sie nie zgadza...

na odpowiedź czekam juz jakies 24 godziny... ale cisza...
chciałbym jaś usłyszeń choćby od tych którzy tak bronia tej decyzji

tera

tera
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja nie widze nic złego w takim słownictwie wiec prosze wybaczyc ale uwagi tego typu nie ruszają mnie ani troche...

rozprawiacie się o kulturze osobistej??? to moze teraz podyskutujemy o moderacji?? o wierszach jakie przenoszą...

może czcigodny Pan Serocki który tak wiele wie wyjaśni mi dlaczego gniot który wkleiłem wyżej jako przykłąd dalej jest Z

jestem bardzo ciekaw

tera
Nie wiem dlaczego jest w Z, ale jest w nim o wiele mniej błędów technicznych niż w tym gniocie. Zrozumiano?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A co? Kuku mi zrobisz?

widze że nie ma Pan juz nic ciekawszego do napisania
Tak. Napisałem już wszystko o tym, co w tym wierszu jest złe. Nikt się do tego nie odniósł, a co więcej, zostałem także zaatakowany. Co o tym myśleć? Czyżby autor był aż tak bardzo przeświadczony o swojej nieomylności i znajomości poezji jako takiej?
Chciałbym przeczytać jakieś sensowne kontrargumenty, ale widzę, że się nie doczekam. Jeżeli dyskusja ma polegać na atakowaniu kolejnych osób, którym się ten wiersz nie podoba i wysuwaniu idiotycznych argumentów o wierszach, które nie zostały przeniesione, a według Pana Tery, powinny być, to myślę, że naprawdę nie ma o czym rozmawiać.
Wczoraj usłyszałem od pewnej osoby, że wiersz jest dobry, bo ta osoba wie o czym jest i go czuje.
Litości!!!
A ja wiem o czym jest "Wlazł kotek na płotek" i czuję ten tekst.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


zgodzę się że nagromadzono tu "siebie"
pod różnymi postaciami
ale tylko w jednym miejscu za mała odległość
może razić...ale moim zdaniem użycie "siebie" jest uzasadnione tematem
czucie tekstu nie ma nic wspólnego z jego poziomem
a poziom tegoż moim zdaniem jest wyższy niż wielu pozostających w dziale Z
i tylko o to chodzi
co do spójników
- nie ma w tym nic złego
ŻE przenoszę "że"
zamiast pisać je po przecinku
stosowanie wersyfikacji miast interpunkcji nie jest chyba czymś negatywnym?

proszę bardzo
uzasadniam swój wkład w siebie i obronę tego "gniota"

serdecznie pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No właśnie. pani zdaniem. Dlaczego jednak nie szanuje Pani osób, które mają odmienne zdanie. Niestety, dyskusja sprowadza się do tego, że inny wiersz, Pani zdaniem, jest gorszy, a pozostaje nadal w Z. Nie interesują mnie opinie o innych utworach. Przynajmniej pod tym wierszem.To jest odwracanie kota (sic!) ogonem.
Opublikowano

oyeyu a nie ma wierszy z błędami w dziale Z?? Twoje wiersze też mają błędy, często są w nich głupoty na pokaz które nic nie wnoszą a jednak wiersze zostają. Moim zdaniem te błędy które są w moim nie przesądzają o jego spadku - zresztą jak kocica wskazała głównie chodzi o jedną strofe... Reszta jest jak najbardziej zaplanowana i tak musi być... z powodu prostego... dekstrometorfan... taki temat, taka merytoryka... i wiersz z założenia taki

tera

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne samopoczucie. Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co to robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.       *********************************
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...