Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Nowa kategoria - Satyra


Rekomendowane odpowiedzi

@Alicja_Wysocka
...
- a ja akurat nie popieram - fraszka jest zbudowana z reguły krótkim tekstem - satyra zaś niekoniecznie. Bo tym sposobem można byłoby wszystko umieścić w wierszach i... po kłopocie (dla administracji)
...
- gdzie (na przykład) umieszczać takie oto teksty? (a mam ich kilka z tego samego cyklu JUPA)

#
Wam, co to lepiej wszystko wiecie
co było, jest i będzie kiedyś,
w naszym tu, wspólnym przecież świecie,
i jak się ustrzec mam od biedy,
powiadam dzisiaj, tu i teraz:
nie będę więcej waszym słupem
by dać się znowu sponiewierać
- więc pocałujcie wy mnie w... jupę -
...
P.S - adresowany do Mateusza - czemu to kolorem podstawowym nie jest [color=black]czarny[/color], tylko jakiś taki blady?
[color=black]Chcąc zapisać czarnym muszę kombinować, jak z tym ostatnim zdaniem[/color]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mateusz
jestem za
ale satyra polityczna (ulubiona zwłaszcza przez Bronisława .M)
tylko w granicach obowiązującego prawa
nie może być nasze forum poetyckie polem do pisania
ohydnych paszkwili antyrządowych
dość ma obecna władza problemów z opozycją
dajmy szansę tym ludziom demokratycznie wybranym
a ocenimy ich podczas kampanii wyborczej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maciej_Jackiewicz
.
- te twoje płaczliwe oskarżenia...
.

[color=black]- ja z kolei uważam, że pomijanie "politwierszy" jako niestosownych jest niewybaczalnym błędem. Tego wymagała od nas PRL, a teraz następuje gwałtowny powrót do tychże samych metod. Bez "politwierszy" - ich szerokiego kręgu odbiorców w roku 1980 - ruch "S" byłby o wiele uboższym w społecznym odbiorze. Tak i teraz - bez piętnowania obecnych "błędów i wypaczeń" staniemy się powolnym motłochem w rękach cwaniaczków, niekiedy o wiele głupszych od nas. Zatem zdecydowana wolność dla "politwierszy", ograniczana jedynie naszą chęcią w reagowaniu na treści tam zawarte. Czyli poczytnością danych autorów. Nikt nikomu nie powinien zabraniać pisać krytycznych tekstów również o innych ugrupowaniach politycznych. Natomiast twoje ciągłe wytykanie rzekomych paszkwili staje się już nie do zniesienia. Każdą prawdę stawiającą w niekorzystnym świetle obecny obóz władzy nazywasz paszkwilem. Przecież to metody żywcem wyjęte z okresu stalinizmu!!![/color]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bronisław_Muszyński

Bronku,
mylisz pojęcia -piszesz czym jest satyra polityczna
a potem piszesz znieważające wierszyki,które obrażają
samych polityków i ich wyborców
jeszcze raz powtarzam :
wyśmiewać możesz do woli ale nie znieważać
upominać też ale nie pomawiać
piętnować ale nie zniesławiać
i nie oczerniać i nie obrzucać błotem
czy jesteś bez grzechu i winy ,że rzucasz pierwszy kamieniem
poczytaj Krasickiego
satyra polityczna wymaga kultury i taktu
aby poruszyć ale nie naruszyć czyjejś godności

zrozumiałeś wreszcie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maciej_Jackiewicz
.
- z nawiedzonym przez guru szkodliwej dla Polski sekty, nie da rady prowadzić żadnej dyskusji - więc nie myślę nawet odpowiadać na kolejne twoje teksty. Już na innych forach tłumaczono tobie (administrator), że nie widzi nic zdrożnego w tych moich tekstach - bo i tam latałeś ze skargą... aż wylatałeś
- EOT

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bronisław_Muszyński

Na wszystkich forach byłeś za te swoje ,, wybryki ,, banowany
a, że wciąż ci mało banów
próbujesz od nowa i od nowa
A NUŻ a widelec i się uda
taka to twoja ODNOWA w poezji

jak ktoś nie odróżnia krytyki od zniewagi
albo satyry od obelgi
lepiej niech sobie da spokój z satyrą zwłaszcza polityczną
poczytaj sobie Marcina Wolskiego
to zrozumiesz
albo i nie
bo ,, mądrej głowie dość dwie słowie,,
a ty masz głowę w cudzysłowie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maciej_Jackiewicz
...
[color=black]Marcin Wolski czy Jan Pietrzak to twoi idole - nie moi... No, kiedyś - w okresie stanu wojennego - to p.Pietrzak był dobry. Lecz teraz "zgłupł" zupełnie tak jak i ty, wierząc w brednie takich oszołomów jak J."Zbawca" Kaczyński.
P.S - już tyle razy obiecywałeś koniec z odwiedzinami pod moimi publikacjami, czy nawet komentarzami. Jak nie masz gdzie wypuszczać smrodu spod berecika moherowego, to najwyższy czas go uprać. Akurat przydarza się okazja przedświątecznych porządków.[/color]
- Jednym słowem - spadaj - nie życzę sobie odwiedzin pod moimi tekstami (forma obojętna) żadnego namolnego intruza, a szczególnie ciebie... Dotarło?!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marlett
.
No więc powiedz mi w jakim obecnym dziale zamieścić takie "cóś", jeśli nie ma owej satyry..?
#
PiS - Piła i Siekiera
czyni wielkie szkody.
A niech ich cholera!!!
- komuś dla wygody...
.
Zapłacą też za to
przyszłe pokolenia.
Mieszkać bez zieleni
- przedsionek więzienia...
.
Najwięksi szkodnicy
Polski powojennej.
Błazny i nędznicy
głupoty bezdennej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Panie i Panowie. Przed Państwem –- Ciscollo! Powitajmy go gorącymi brawami! Jedyny i niepowtarzalny…   A więc w pustej sali…   (Zaraz, zaraz. Jakaż to pusta sala? Wróć. Jeszcze raz. Od początku. A gdzie, Ciscollo?)   A więc w pustej sali. W pustym teatrum. Puste siedzenia rażą po oczach czerwonym obiciem, jak wtedy, kiedy jechałem donikąd w pustym przedziale pociągu… Walają mi się pod nogami jakieś zużyte sprzęty. Jakieś truchła rozsypujące się w proch. Bielejące… Albo raczej żółknące w świetle wiszącej lampy mojego pokoju. Rozsuwam na bok krzesła. Pufy. Taborety…   (A co z teatrem, w którym jedynie cisza i szum płynącej w moich uszach krwi?)   Jakie to ma znaczenie. Pustka tu. Pustka tam…   A więc, pomiędzy krzesłami… Przedzieram się jak przez gęste chaszcze amazońskiej dżungli…   (strasznie dużo tu tych krzeseł)   A więc, pomiędzy pufami…   (tych też jest wiele)   Pomiędzy pustymi fotelami…   (Aa. Tych jeszcze nie było)   Więc, pomiędzy fotelami z poprzecieranym obiciem, pomiędzy tymi czworonogami przestępującymi niecierpliwie ze stukotem jadącego pociągu. Nie. Pomiędzy pustymi, stojącymi spokojnie fotelami, na których zasiadali moi rodzicie za życia. Ojciec wypalił nawet na oparciu dziurę od niedopałka papierosa, kiedy zasnął pijany po seansie spirytystycznym podczas przyjęcia z okazji którychś tam swoich urodzin czy imienin. Nie pamiętam.   W każdym bądź razie zasnął z tlącym się petem, który wypalił właśnie tę dziurę w oparciu. Za oknami pachniały jaśminy. Pachniało czerwcem i ptaki śpiewały tak tkliwie. Słowiki…   Ojciec mówił coś przez sen. W tej to żywiołowej gmatwaninie fazy REM, nadającej pozorów jawy. Poruszał szybko ocznymi gałkami. Pod zaciśniętymi powiekami albo i bez powiek. Jakoś tak przerażająco otwarcie. Mówił z przekąsem i z całą swoją surowością człowieka z zasadami. Wygłaszał coś oskarżycielskim tonem i wygrażał palcem.. Do kogoś. Do czegoś. Do nie wiadomo czego. Jak to bywa we śnie. Mówił potem o przestrzeni, która jest wg niego zakrzywiona. Jak tęcza… O wyimaginowanym napisie na froncie pianina (którego już dawno nie ma, albowiem został sprzedany przez matkę z grosze do jakiegoś muzycznego ogniska)  A więc dopatrzył się go między wyrzeźbionymi na nim liśćmi jakiegoś egzotycznego krzewu. Ciscollo (cokolwiek to znaczy, mimo że brzmi jakoś tak z włoska) Powiedział to wyraźnie, wyskoczywszy z fotela jak oparzony. Nie. Nie obudził się, tylko jako ktoś, kto śni na jawie albo w gorączce.. Potem powtórzył to słowo wiele razy, cały czas śniąc i przestępując z nogi na nogę. Wyglądał jak wypchana kukła albo manekin w kolorze wosku. Wreszcie opadł z sił, popadając w apatię i przygnębienie. I zanurzył się w bezkres szumiącego oceanu. Jego tors opadał. Wznosił się. Opadał… Niczym przypływy i odpływy dostojnego oceanu…   Teraz jest to pusty, wygnieciony przez niego fotel i z wypaloną przez tlący się niegdyś niedopałek dziurą na oparciu.   Pusty fotel po mojej matce…   Cóż…   Pusty po mojej matce fotel z odpadającą drewnianą listewką między drewnianymi nóżkami, którą muszę chyba przykleić. Odpada i już. Widać, tak ma, że musi odpadać. Podłogowa klepka jest przed nim wytarta od ciągłego szurania przez nią kapciami z twardymi podeszwami. Jest wytarta, bo szurała stopami podczas oglądania filmów nocnego kina. Albo i nie szurała. I miała je spokojnie ułożone. Bez najmniejszego drgnięcia. Tak jak miała je spokojnie ułożone w otwartej jeszcze sosnowej trumnie. Widziałem… Była już sina na twarzy, kiedy leżała ze złączonymi dłońmi oplecionymi różańcem. Ojciec też był siny podczas trumiennego spoczynku w przykościelnej kaplicy dwadzieścia kilka lat wcześniej. Chciał coś jeszcze chyba powiedzieć, bo miał otwarte usta. Wokół nich był siny. W głębi czarny od toczących go gnilnych procesów. Oboje już dawno zsinieli, rozsypali się w rozwiany wiatrem pył. W atomy. Neutrony. Kwarki… Całą tę subatomową menażerię wkuwającego gówna. Bo nie zbadanego do końca. I wymykającego się wszelkim prawidłom naukowego postrzegania.   A więc puste po nich fotele. I pusta kanapa. Na której często kładła się moja matka, wracając późnymi popołudniami z pracy. Miesiąc przed śmiercią już się nie kładła, bo nie mogła leżeć i spać z powodu niewydolnego serca. Ale ostatecznie poszła spać. Już tak na amen. Pewnego marcowego przedpołudnia po kolejnej nieprzespanej nocy. Pamiętam, że rano świeciło słońce, mimo że takie lekko przymglone. Za to pod wieczór rozszalała się śnieżna burza. Zabrała ją. Tak po prostu zabrała ją wtedy śmierć. Tak bezceremonialnie. Z okrutnym rechotem absolutnej potęgi wszechwładzy. Runęły wówczas wszystkie gmachy. A każdy z nich miał w sobie mniej lub bardziej wierną, rozpadającą się twarz mojej matki. No cóż, zagrała kostucha na skrzypcach. Fałszywie…   Rozglądam się. Na ścianach wiszą jakieś zdjęcia. Krajobrazy namalowane przez nieznanych mistrzów. I stary wiszący zegar. Niebijący już od dawna. Martwy, zeskorupiały trup. Nasłuchuję… Poprzez szumiący w uszach pisk przychodzą do mnie przez ściany dźwięki z dawnych kreacji przeszłego czasu. Takie pomieszane i jakoś tak nie po kolei. I pomiędzy wychylanymi do dna haustami alkoholu. Która to butelka? Nie wiem. Nie pamiętam. A zresztą nie ma to już znaczenia. Wznosząc kolejny toast do widma w stojącym tremie, zapominam nagle, co miałem zrobić dalej. Opadam na fotel. Bezsilny. Nie pamiętam, co zaplanowałem. Nie wiem. Nic nie wiem. Ale wiem, że płoną gwiazdy albo świece poustawiane w zakamarkach pokoju. Poustawiane nie wiadomo przez kogo. Przeze mnie? Ja to zrobiłem? Albo może ja, jako nie ja? Przez takie coś nie będące mną? Nie ważne. Płoną, to płoną. Niech ściekają stearyną czy woskiem. Na ścianach drgający zarys twarzy, skrzydeł. I czegoś tam jeszcze… A więc ktoś tu jeszcze jest. Kto? Nie odpowiada nikt. Zatem to muszę być ja, tylko podczas przepoczwarzania się w kolejnego ekscentrycznego robaka.   To, co przed chwilą było jeszcze kształtem, teraz nie ma już żadnego kształtu. Jakby jakiś negatyw nie-ludzkiej twarzy czy czegoś na jej podobieństwo. W każdym bądź razie to rozmija się ze mną. Zbliża. Oddala. To znowu przesuwa się coraz bardziej. Odchyla, odchyla…  Wygina się pałąk jak podczas próby wniebowstąpienia… W ekstazie. W skowycie. W spazmie agonii…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-03)    
    • I. Starzy mężczyźni Inspiracja oraz Motto: Rafał Adaszewski z cyklu "Trzy wiersze o kobietach i mężczyznach" "Starzy mężczyźni wyglądają dobrze. Noszą niewielkie zakupy, nie wiercą się na ławkach w parkach gdy z kimś rozmawiają, to odsuną się te pół metra od rozmówcy. Nie mówię zaraz, że są cichymi mędrcami o przenikliwym, łagodnym spojrzeniu. Raczej nie, ale wyglądają dobrze na żywych." Starzy mężczyźni z tonsurą łysiny lub glacą popstrzoną jak indycze jaje nie klną za to ryczą lub skrzypią omotani głuchotą - Starzy mężczyźni choć nie klną ale się śmieją szczęką stukającą na odległość chuchając placebo czosnkowym czasem z laseczką i jeszcze panie po rękach całują - Mówi się że lepszych od nich kładą do trumny II. Odchodzę lub Laurka Na dzień urodzin mojej Pani Lilki z Kossaków Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej :) Jesień z późnych ta najpóźniejsza Sianem lawenda przesuszona i jak krupy rozsypany wrzos - - - - - - - - - - - - - - - Odbicie nie okłamie - ze starej urody rozbieram się do naga 24 - 25.11.2015  
    • „ żywej miłości. I to właśnie jej chcę się wciąż uczyć, mając tę świadomość, że samo uczenie jest jedną z najtrudniejszych sztuk, które w dodatku wymaga nieprzebranych pokładów czasu i kilku innych jeszcze spraw i rzeczy...” skomplikowane stwierdzenie i fajna muzyczka:)) Pozdrawiam.
    • @andreas Może Jemu, ciągle zbywa I to amen, zachłannością nazywa   Fajnie napisane Z głową   Pozdrawiam miło, M.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...