Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

poranna kawa bez niej
nie smakuje tak samo
mimo tego że ta sama
jak zawsze z mlekiem

nasza kuchnia bez niej
nie jest już taka jasna
firanki jakby smutniejsze
zegar bije mniej wyraźnie

w sypialni mniej miłości
której ona była królową
podziwiały ją gwiazdy
i wschodzące słońce

tak naprawdę bez niej
życie jakby ciaśniejsze
chleb inaczej smakuje
radość mniej zachwyca

dzień do dnia podobny
od rana po wieczór kuleje
aż do chwili gdy zadzwoni
uwalniając od tęsknoty

Opublikowano

@Waldemar_Talar_Talar
Każdy okres życia ma swoje złe i dobre strony.
Każdy wiek ma swoje wymagania,
np. w dzieciństwie zabawa w piaskownicy była czymś cudownym.
Wiek starszy to życiowa mądrość.
Nie można mieć wszystkiego na raz....

Opublikowano

@Marlett

Witam - masz racje wszystkiego na raz nie można - a szkoda .
Myślę że w takich sytuacjach o których mowa w wierszu najlepiej
uzbroić się w cierpliwość - czekać i zarazem kochać umysłem .
Jeszcze słówko - przemijanie faktycznie boli - przeważnie ...
Dzięki za obecność i kom.
pogodnego dnia życzę

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Dwa słowa  - robi wrażenie  !
    • białe chmury  rozkołysane w niedopowiedzeniach  letniej pieśni   drobniutkie  kropelki na twarzy wrastają w nas słodyczą   ciemnoczerwonym rumieńcem jabłoni spartan w gęstniejącej koperkowej mgle    uspokajasz  szeptem motyla szum wiatru   jesień  z zawiązanymi oczami wierszem   i w zmechaconym  metaforami    swetrze  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Migrena Pięknie i wzruszająco.
    • Lato rozdarło się jak zardzewiała flaga. Nad morzem tańczyliśmy boso, piasek wbijał się w skórę jak tysiące igieł, czasem jak krwawiące ostrza. Twoje włosy były czarnym grzmotem wiatru, solą, co paliła w gardle jak rana. Kochałem cię jak pustynia ulewę, jak rekin krew, jak burza grzmot. Bez wahania. Bez litości. Do bólu. Aż woda stawała się winem, a słońce rozsadzało horyzont jak granat. Twoje ciało było oceanem, bez dna, bez brzegu, gdzie tonąłem i rodziłem się na nowo, w szepcie szaleństwa i przypływach ognia. Każdy dotyk jak rozcięcie, każdy pocałunek jak krzyk i krew w serce. A jednak pragnąłem więcej. Zawsze więcej. Bez końca więcej. Ale przyszła jesień – rdzawa, gnijąca, cicha jak dłoń trupa. Liście opadały jak spalone fotografie, a twoje oczy gasły, zamieniały się w popiół wspomnień. Został tylko szum fal, jak pusty śmiech Boga w pustej katedrze. Teraz siedzę sam, z piaskiem w oczach, z tęsknotą, co ma kształt noża wbitego po samą rękojeść. Palę wspomnienia jak suchą trawę, ale ogień nie grzeje, tylko dymi. A dym gryzie i dławi, jak imię, które wciąż słyszę w sobie - rozbitą butelkę na mieliźnie, z resztką soli na szkle, co pali jak dawna rana, echo, co nigdy nie wraca, lecz budzi widma wiatru, wycie psa przy torach, gdzie tory prowadzą w pustkę, morze, które zna i kocha tylko samotnych - a w ich sercach sieje burzę, co nigdy nie milknie.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...