Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie gniewaj się idę do ciebie
nieboscy
jesteśmy tacy bosko
bezdomni
zacieram ślady_ dotknij
chcę zapamiętać ten wieczór

striptease
chociaż nie wierzę w świętego mikołaja
wyczekuję prezentu wraz z którym
zmysłowość rodzi się po raz drugi

pragnę jedynie
nakarmić się tobą
w majowych konwaliach
udomów mnie a nie ucieknę
jednak

bez nóg
jestem jak człowiek stojący pod ścianą

odkąd ciebie nie ma

Opublikowano

Podoba mi się "bez nóg / jestem jak człowiek stojący pod ścianą", ale po kolejnym przeczytaniu dostrzegłem niespójność z pierwszym wersem, gdzie jest napisane "idę", i już nie wiem, co o tym sądzić. Jakoś mnie razi taka niekonsekwencja. Nie można by tego jakoś poprawić? Chyba że autor miał coś konkretnego na myśli...?

Pozdrawiam.

  • 2 miesiące temu...
Opublikowano

@Kajetan_Kass
Autor sprytnie bawi się słowem. Nie ma mowy o jakiejkolwiek niespójności; od pierwszego wersu (idę) przechodzimy przez grudzień z mikołajem, potem maj z konwaliami i wówczas następuje odjęcie kończyn, którego w żadnym razie nie należy brać dosłownie. Zakończenie i początek gwarantują ciągłość przychodzenia i odchodzenia mimo utraty środka ruchu - w tym przypadku pewności siebie. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W pustym łonie, gdzie echa tańczą cicho, tkwi embrion myśli, nie ciała. Składamy dłonie, szepcząc modlitwy, o duszę, która nigdy nie zaistniała.   Prawo i wiara, dwa kamienie młyńskie, mielą decyzje na proch codzienności. Jedni widzą iskrę, świętą i boską, inni zaś lęk, w imię wolności.   W komorze echa, gdzie sumienie waży, płód staje się sztandarem ideologii. Morderstwo? Zbawienie? Kto wskaże granicę? Moralność tańczy w rytm patologii.   Matka, ołtarz z krwi i kości, naczynie wyboru, pole bitwy. Jej ciało, nie jej, lecz publiczna własność, w dyskursie zimnym, pozbawionym liryki.   A co z tych, którzy przyszli na światło, ale światło ich oślepia, rani, dusi? Ich krzyk zagłuszony, mniej ważny, mniej święty, bo wiersz o życiu pisać trzeba, a nie katuszy.   Nienarodzony krzyk ma potężną siłę, rozdziera ciszę, zmusza do myślenia. Lecz krzyk żywego dziecka, bitego, głodnego, to tylko tło dla wielkiego istnienia.   Więc rzucam ten wers, jak kamień w wir wody: Hipokryzja jest największym grzechem. Czcimy potencjał, gardząc rzeczywistością, dusząc sumienia, odbierając oddech.
    • @huzarc   idę obok Ciebie.   tez nie wiem dokąd.   dziękuję.      
    • @Gosława   wsiąkanie w chłodną prawdę o przemijaniu
    • @huzarc   mocny kontrast między jawnym gniewem a cynicznym wyrachowaniem.   wers "rozpylę brokatem" genialnie oddaje brutalność aktu uniewazniania.   celne i zwięzłe ujęcie współczesnej polaryzacji.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      :) Cieszę się, że się spodobał i zatrzymał na chwilę.   Tak, to prawda. Dzieki za reakcję i komentarz. Pozdrawiam.     Myślę, że ten temat nie powinien się dać tak łatwo wyczerpać, ale zrobiłem co mogłem I jak umiałem, cieszę się więc z takiego odbioru. Dziękuję i pozdrawiam.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...