Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Stanisław długim i przeciągłym ziewnięciem powitał nowy dzień. Miasto zaczynało powoli budzić się do życia. Z pewnym rozrzewnieniem stwierdził, że ziemię przykrył świeży, puszysty śnieg, a choinki na pobliskim skwerku pokryły koszmarne świąteczne dekoracje. Również właściciele sklepu zajmującego parter kamienicy w której suterenie Stanisław uwił siedzibę swojego życia poczuli atmosferę nadchodzących Świąt. Poznał to po upiornych dźwiękach dochodzących z góry. Iście himilsbachowsko zachrypnięty głos wyśpiewywał „Triumfy Króla Niebieskiego...”, co Stanisław skwitował krótkim i niewybrednym, acz siarczystym przekleństwem.
Stan jego psychiki został mocno nadszarpnięty mrocznymi wydarzeniami dnia wczorajszego. Poprzedniego dnia bowiem, widmo nieuchronnie kończącego zasiłku zmusiło go do udania się do PUP-u, czyli po ludzku mówiąc Pośredniaka. Gmach ten zawsze napawał go niewypowiedzianym lękiem, więc i tym razem wzdrygnął się przekraczając jego próg, a towarzysząca mu gonitwa myśli podpowiadała mu, że to nie będzie dobry dzień. Jak się później okazało jego niezawodna intuicja miała rację.
Urocza urzędniczka, o twarzy krokodyla i wdzięku osobistym nietoperza który dopiero co wydarł się z czeluści piekielnych, wyraźnie złośliwym i sztucznym, jak jej platynowo blond fryzura w stylu tapir totalny, oznajmiła:
- "Znalazła się robótka dla jaśnie wielmożnego pana. Koniec z okradaniem uczciwego podatnika. Trzeba będzie się wziąć do roboty bo zasiłeczek się kończy i pieniążków nie będzie.”
To zaiste filozoficzne odkrycie zmusiło naszego bohatera do szybkiej i ciętej riposty.
- „Robota, jak robota” powiedział Stanisław nie zdając sobie konsekwencji i wagi tych słów. „Biorę”, oznajmił z lekko przepitym uśmiechem i nie sprawdziwszy nawet warunków przystał na propozycje.
Z bijącym sercem udał się pod wskazany adres. Budynek pod który trafił wywołał w nim feerię sensacji żołądkowych jednak strach przed ponownym spotkaniem z obleśną „panienką z okienka” w pośredniaku był silniejszy.
Zrozumiał, że czeka go ciężka i mordercza praca. Praca wymagająca zarówno sprawności fizycznej jak i brutalności, natarczywości, uporu i anielskiej cierpliwości, czyli jednym słowem ujmując praca dla twardziela. Stanisław postanowił się nie poddawać i z duszą na ramieniu przywitał się z ubraną w firmowe wdzianko, panienką eleganckim i wytwornym „Dobry”. Panienka uśmiechnęła się uroczo i po krótkiej rozmowie kwalifikacyjnej podała mu formularz, na którym Stanisław złożył zamaszysty podpis.
Niezwłocznie udał się do dalszych części budynku gdzie został mu wydany służbowy mundur. Jako że posiadał naturalne predyspozycje do tej pracy uniform leżał idealnie. Pozostało tylko odebrać służbową broń. Broń okazała się duża i nieporęczna był to bowiem worek z cukierkami i zabawkami. Domyślacie się bowiem, że Stanisław nie zasilił szeregów mundurowych pracowników sfery budżetowej, ani tym bardziej prywatnej agencji ochrony. Wstąpił on bowiem do ściśle tajnej, elitarnej jednostki. Został E L F e M – czyli, członkiem Elitarnej Ligi Fikcyjnych Mikołajów...

To dopiero początek barwnych przygód imć Stanisława. Więcej barwnych dziejow Stanisława
pojawi się poźniej. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Opublikowano

Szczerze mówiąc, liczyłem na więcej dowcipu, ale i tak jest śmiesznie. ELFY mnie dobiły. Czy to ma być na konkurs opowiastka? Bo jeśli tak, przy tytule pasiłoby gwiazdkę dodać...

Opublikowano

:)

Kilka usterek (styl - patrz post wyżej, przecinki, pauzy, w jakim celu cudzysłów przy wypowiedziach, skoro jest dywiz?)

Troszkę korekty i będzie dobrze. Czekam na ciąg dalszy - i na więcej dowcipu :)

Pozdrawiam
Wuren

Opublikowano

W podzięce za wasze konstruktywne komentarze umieściłem kilka poprawek. Gwiazdki raczej nie umieszcę, ( przyczyna trywialna - nie wiem jak zedytować tytuł :) ) ale dziękuje za pomysł. Ponieważ mam pomysł na rozwój osobowości Stanisława, a " żółty jesienny liśc tyle mi opowiedział" o dziejach rzeczonego że w niedługim czasie pojawia się dalsze jego dzieje. Przynajmniej mam nadzieję.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ale dlaczego Maćku, chodzi o to, że rymy są często niedokładne? Takie lubię, tego nie zmienię. Albo może, że zbyt takie wyjaśniajace, a za mało absurdalne - to może być powód, pewnie trzeba by więcej pisać. Czy coś innego? Wydaje mi się, że tu jest pewien spór męsko-damski, mężczyźni piszą nieco inaczej, kobiety mają tendencje do takiej np. "wytłumaczalności". Generalnie, to ja nie chcę pisać limeryków, czasem coś tam napiszę jako ciekawostkę ornitologiczną :-) I nie umiem w tych wszystkich sztywnych bardzo konstrukcjach się znaleźć i może śmieszy mnie co innego po prostu, bo te tzw. prawdziwe limeryki mnie nie śmieszą, często wydają mi się żenujące nawet.   Jeśli masz czas, to napisz, ja się nie obrażę, bo wiem, że piszesz od lat limeryki i Twoje i Jastrza często czytałam nie zawsze komentując. A może się jednak nauczę, jak załapię?   Bardzo lubię limeryki np. Sylwestra, Janka i Piąte/50 czyli Ais, ale oni tak właśnie po swojemu trochę piszą.
    • Dziękuję @Roma i wzajemnie. Siła to doceniać każdą chwilę, bo nie ma gwarancji chwili następnej.
    • @Leszczym Tekst jest eksperymentalny i humorystyczny. Nieudana relacja romantyczna raczej nie prowadzi, a może  prowadzi do "rozwiązłości" . Nie jestem tego pewna.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zastanawiam się nad tym słowem - "rozwiązłość". Nieudany - prowadzi na pewno  do frustracji. Przepraszam, że zepsułam Ci tytuł. :))) ------------
    • @Annna2 Stworzyłaś naprawdę wzruszający wiersz, właściwie medytację o miłości. Szczególnie porusza mnie ta metafora miłości jako "karmy" - czegoś, co nas żywi i podtrzymuje. I ten obraz "w Twoich błękitach pływam" - jakby miłość była całym światem, w którym się zanurza. To bardzo zmysłowe i duchowe ujęcie. Pokazujesz, jak miłość istnieje poza czasem, chociaż jest w nim zaplątana. A na koniec lista tego, czym jest miłość, trudno się z nią nie zgodzić. Piękna jest ta poezja! Doskonale dobrany utwór, tworzy ucztę dla duszy i zmysłów. 
    • @FaLcorN powodzenia Kornel, mam nadzieję, że Ci się wszystko ułoży tak jak sobie zamarzysz.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...