Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Przed każdym wyjściem na scenę jest tak samo. Zupełnie tak samo. Cisza i pustka w głowie, odcięcie od wszystkiego. Tak już mam; tak jest i teraz. Siedzimy w garderobie. Ktoś opowiada dowcip. Ktoś się śmieje. Mike, najmłodszy z nas - perkusista - jak zwykle rytmicznie uderza otwartymi dłońmi w uda, gapiąc się przy tym na buty. Wygląda, jakby się strasznie denerwował, ale to tylko pozory. Każdy nasz występ jest taki sam. To wszystko, co rejestruję, bo staram się widzieć i słyszeć jak najmniej przed każdym koncertem. Zamykam oczy i myślę o czwartym utworze na trackliście.

Szybko je otwieram, bo do pomieszczenia wpada Chris, manager. Gość jest zbyt żywiołowy, żeby mnie nie irytować. Biega po całej naszej garderobie jak wariat, krawat lata mu na lewo i prawo.
- Trzeźwi? - pyta ciągle - Czy jesteście trzeźwi?
Za każdym razem pyta nas o to samo, jakbyśmy byli dziećmi i nie pamiętali o zapisach w kontraktach. Żadnego alkoholu, czy koksu w dniu koncertu, aż do ostatecznego zejścia ze sceny. Ani jeden z nas nigdy nie nawalił, a jebany Chris wiecznie się upewnia, czy i tym razem nie daliśmy dupy. "Trzeźwi", odpowiadam mimochodem, na co ten pajac stwierdza, że super, że świetnie i żebyśmy się przebierali, po czym do garderoby wbija się jakiś grubasek z kartonem, który zostawia na środku i bez słowa wychodzi.
- Co to jest? - pyta Johny, najstarszy w ekipie - jej członek niemal od początku.
- Koszulki. Koszulki piłkarskiej reprezentacji Polski. Załatwiłem przed chwilą odpowiada Chris z uśmiechem pełnym dumy. Johny milczy w niedowierzaniu, patrzy to na Chrisa, to na karton zalegający na środku pomieszczenia, a jedyne, co wreszcie z siebie wykrztusza to wycedzone przez zęby:
- Jak to, kurwa?
W odpowiedzi nasz manager stawia jedną nogę na kartonie, przyjmując pozę konkwistadora i mówi:
- Jesteśmy w Polsce, Johny. Wiesz jacy są Polacy? Smutni. A wiesz dlaczego są smutni? Bo mieli komunizm, potem mieli papieża, a teraz nie mają już żadnego powodu, aby czuć się ważni. Wiedzą, że wszyscy mają ich w dupie. Dlatego każdy przejaw sympatii na scenie robi robotę. Jak był tu Bono, to owinął się flagą, turlał się w niej po scenie, a widownia pokochała go jeszcze bardziej. A wiesz, co Bono wie o Polsce? Gówno. Plus to, że Polacy są smutni i powinien owinąć się flagą, żeby go lubili. No, to przebierać mi się szybko. Ludzie was pokochają!

Dopalam papierosa przed samym wyjściem na scenę. Stoimy, cała piątka, jak piłkarze przed wybiegnięciem na murawę w tych kretyńskich, sportowych t-shirtach. Jak dla mnie teoria Chrisa wydaje się mocno naciągana, ale tak naprawdę - przy całym idiotyzmie zakładania ich - jest mi cholernie wszystko jedno. Wyjdźmy na scenę, zróbmy swoje, jedźmy dalej. Kończąc papierosa, zamykam oczy i myślę o czwartym numerze na trackliście. Wyłączam się na chwilę. Jedyne co słyszę, to dłonie Mike

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ładnie - klimatycznie a przyznam się że pierwsze skojarzenie było z polityką: "jak oćma na trwałe zakryła kawałek świata"  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        w ciemności budzą się demony gdy oczy zamknięte nadaremny trud wpuść światło - ono cię ochroni zanim się spostrzeżesz już nie ma ich tu :)
    • na światy sklejone horyzontem raz spojrzysz i jesteś pewien że wiesz najtrudniej pamięta się czekanie   ktoś domalował cię do tych spod sklepu   myśli jak haczyki czepiają się pędzla   ostatnio byłem na plaży tam słońce zachodzi latami
    • @Jacek_Suchowicz Dzień bez słowa jest stracony. Dziękuję  ; )
    • Deszcz… to nie tylko woda z nieba — to wspomnienie czułego szeptu, który spływał po szybie gdy świat milczał.   To palce stukające w parapet jakby chciały powiedzieć: „Nie jesteś sam, słyszysz?”   W nim jest coś dziecinnego — radość biegania boso po kałużach, i coś dojrzałego — łzy nieba, które wie, że czasem trzeba się wypłakać, żeby znów było lżej.   Deszcz jest jak pocałunek, nieoczekiwany, a potrzebny. Czasem lodowaty, czasem ciepły jak Twoje dłonie, gdy przyciągasz mnie bliżej i szepczesz, że nie muszę się bać.   Uwielbiam, gdy przemyka przez włosy, jakby mnie głaskał, gdy nie mam siły prosić o dotyk.   W nim czuję rytm świata, niepowtarzalny, a znajomy — jak nasze serca, gdy idziemy razem bez słów pod jednym płaszczem, a mokniemy oboje.   Bo deszcz… to historia, którą zna tylko skóra. To pamięć bliskości, która nigdy nie przemija.   A gdy pada, słyszę, jak wypowiada moje imię, a może i Twoje — bo w kroplach zawsze jest coś z miłości.
    • Śnić się będą wszystkie Twoje Słabostki Brwi zmarszczy wiosenny wiatr W kolein świata utknięte mądrości  Nie sycą duszy gdy płomień zgasł    Lecz   Kwiat jaśminu nadzieją rozbłyśnie Jak zmartwychwstały z nicości barw Tętno promieni przetnie srebrzyście  ten kamień wzroku co w bezuśmiechu trwał   W końcu się słońca z księżycem zabratnią  Senność nie wskrzeszy upiornych chwil W zgodzie z słabością i w akceptacji  Nićmi złych zmartwień rozprują się dni
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...