Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano


z przekonania
że dobry wiersz
daje większą przyjemność
niż widok zgrabnych pośladków


Bohdan Zadura ( Z czego wyrosłem )



Niezmywalne odciski Papilarne oddechy Wiersze z niczego
Talerze z których się nie najem i dłonie którym zawsze mało

Tworzywa jak perspektywa z kamery obscura wprost do szyszynki
w środek wielkiego snu A tam biją w bębny tamtamiści Ryk lwa
w dolby Szyderstwo z wiary Oświecenie Wsobny chów dewiantów
Można podpaść pod paragraf Kij miesza w przeciwnym kierunku
do wskazówek zegara Dorastam do czegoś więcej i nie jestem ideą
przeciwną naturze Potrafię się popisać Policzę do dziesięciu
a nawet i więcej Beknę po posiłku Kopnę w kalendarz
Zapewne tak jak każdy przede mną i każdy po Mam złudzenia
i tego się trzymam jak damskich pośladków w momencie wytrysku


marzec 2015

Opublikowano

Całkowicie subiektywnie, aż miło mi, że pojawiło się nazwisko Zadura. A wiersz zaciekawia, powoduje chęć ponownego czytania. Zabawa z wielkimi literami ok, niech każdy szuka sensu, lub jego braku, można przeczytać zaczynając od nich nowe wersy itd. wg. uznania...oby tylko nie zaistniała na to moda i w każdym wierszu w sposób nieuzasadniony nie zaczęły się pojawiać.

Opublikowano

@Anna_Myszkin

oczywiście, że wystarczyłyby kropki, ale czy ta ekstrawagancja nie stała się przypadkiem normą
rolą artysty jest poszukiwanie nowych możliwości ekstresji /tu niestety ale ja nie byłem pierwszy na tym polu/

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • żar leje się z nieba ostre promienie niczym języki wściekłych psów liżą Annę po karku w rozchełstanej koszuli jakby zachęcała glaszcz ino po mału zniszczonymi dłońmi zagarnia naręcz wrotyczu żółte kulki drażnią napęczniałe piersi odużona zapachem dziurawca i mięty przystaje powoli przeżuwa listeczki bylicy rozgniatając językiem delikatną strukturę gorąc może w cieniu starej ulęgałki znajdzie ukojenie tenten racic obwieszcza przybycie gości dwie sarny spłoszone puściły się polem depczą kolby kukurydzy to nic to życie
    • @viola arvensis Dziękuję !
    • Nie gonię już za czyimś ideałem, a ciągle — jakby w biegu. Nie chcę grać w grę, w której nie znam reguł.   A znów gram w jakimś chorym scenariuszu. Po co wracasz? Przynosisz wspomnienia i krzyki.   A ja pragnę ciszy, zwłaszcza kiedy ten świat mnie woła — raz ciszej, raz głośniej, ale zawsze głosem echa tej postaci z wczoraj.   Jaka była cena? Samotność? Dziś już nie boję się zamieci. Spójrz — gdy umiera nadzieja, rodzą się poeci.
    • @violettaTaka jest jednak rzeczywistość i w tym przypadku wcale nie chodzi o zakochanie. 
    • Na kamieniu, niby od niechcenia, usiadł liść. W oczach, sprytnie chowa przerażenia błysk. Mijają godziny, liść się nie rusza, tylko dyskretnie nastawia ucha. - Słuchaj pomarańczowy stworku, bardzo mi miło na mojej twarzy ciebie gościć, lecz pora tobie w dalszą drogę z wiatrem skoczyć... - - Dziękuję szlachetny kamieniu, lecz skoro wiatr mnie tutaj przywiał, widać jesteś mi przeznaczony, choć przyznam, dalekiś z urodą od wymarzonej żony. - - Chyba pan nie rozumie, zejdź pan w końcu z mojego nosa, bo cierpliwość zgubię. To nie jest twoje miejsce, tylko chwilowe na odpoczynek przejście. - Liść klonu przecząco głową pokiwał i jeszcze mocniej do kamienia przywarł. - Nigdzie się stąd nie ruszę, bo na pewno pod jakimś butem się pokruszę. Kamień już nic nie powiedział, tylko zagwizdał. Przyszedł kolega, ukłuł gościa koło tyłka, przyfrunęła przyjaciółka, połaskotała koło brzuszka. Tego liść się nie spodziewał. - Aj aj aj! - krzyknął na jeżyka. - Hi hi hi - Zachichotał na pszczółki skrzydełka. Łezki ze śmiechu otarł i odpadł. - Żegnam. - Uśmiechnął się kamień. - Zdrajca. -Rozległo się echo z oddali, między ludzkimi nogami. Liść z żalem fikołki zataczał, do czasu kiedy mały chłopiec w ręce go złapał. - Jaki piękny, pomarańczowy, będzie idealny do mojej korony. - Zachwycił się chłopiec wkładając kruszynę do ciepłej kieszeni. Liść jeszcze nie wiedział, że jego los właśnie się odmienił. Nazajutrz, przyjemnie zaskoczony, z dumą jaśniał na czubku szkolnej korony. Czy to przypadek czy przeznaczenie, tego nikt do końca nie wie. Idź swoją drogą i ufaj, a znajdziesz ludzi i miejsce, którym miłym będzie twoje serce.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...