Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jesień jasnym Dnia blaskiem rozświetlona, czystym czasem złocistym słonecznej Życia Ojczyzny


Rekomendowane odpowiedzi







- Żywy czas pędzący, tempem chwili mknący;
pragnieniem dobra, niecienistą potrzebą,
postacią rzeczy szukającą wolności,
nie przeczącej perle serca na skałach miłości;
morskich opokach Dnia, wypiętrzonej dumy,
unoszącej marzenie, nieśmiertelnego szczęścia,
w świecie siły i piękna; rozświetlającego bezchmurność
granatową, jasną życia galowo; słońca promienistością,
istniejącą cudu, na tle krajobrazu lekko jesiennego popołudnia,
wionącego nieco chłodem; snem przyszłości drzew zimowym;
teraz jedynie zdobionych złoceniem, wplatanym w korony,
żółtych liści brzmieniem; na wietrze nie dużym, odbijających
światło bardziej intensywnie powyżej pni, na wyższej wysokości
koron z prześwitem promieni widocznym, po stronie z deka przycienionej,
za którymi słońce emanuje jeszcze dosyć dużą mocą, w ten czas kiedy;
wszystko lśni bardziej wyraziście, białym światłem promieni kolorów życia;
snujących delikatnie radującą pozytywność chwili niezapomnianej ulotnego
klimatu pory roku w szatach królewskich, powoli zrzucanych; listek po listku,
dla coraz zimniejszych poranków; niekiedy naturalnie okrytych mgłą,
nie wielkiej posępności przyrody; która natrętnie pragnie tulić, schnące już niemalże,
ciemno czerwone owoce jarzębinowe, karmiące zmysły nużącym widokiem zwyczajnej dekadencji;
garbatą i niby żałobną postacią małej rozłożystości gałęzi, dosyć niskich drzew ozdobnych;
na tle których, pobliskie krzaki nie całkiem wyłysiałe i jakby przykulone, trochę podobne do wyleniałych wilków,
przyczajonych w pobliżu, znieruchomiałych i trwających w przekleństwie chodnikowych słów pospolitej
ludzkiej niezgody; nadąsanych ofiar porannych pobudek; podążających w pośpiechu do pracy,
oddychających powietrzem jakże świeżego poranka pełnego wilgoci atmosferycznej, która osiadła na trawach
i przymarzła, oszraniając tylko delikatnie powierzchnię liści trawnikowych; tonizując jedynie subtelny klimat,
uspokajający zmysłowo obrazem dla rozumu pozornej nie drapieżności natury; świata ożywionego, tchnieniem
świtu Pańskiego, pieszczącego łaskawie wzrok ludzki; sycąc oczy również higieną łodyg,
które odrzuciły skromności niewinnej niemocą, pod korony krzaków i drzewinek liście;
ułożone wątłą uschłą lekkością, w ściółkę wzbogacającą żyzność gleby w miejscach nie grabionych w ramach prac rejonowych
Na wzniesieniach zaś pagórkowych liście traw wyblakły w jaśniejszy odcień zieleni; przemieszany trochę,
ze zmatowiałą surowo żółtą barwą, przechodzącą w całe łaty marniejącej kolorystycznie roślinności,
tracącej stopniowo pigment, zdrowo żywszej wyglądem struktury, gasnącej coraz bardziej w odcieniach brązu,
gdzieniegdzie nawet, w świetle wczesnego wschodu, progresywnie usuwającego rozjaśnieniem bieli sklepienia
nieba o brzasku; oczyszczającym florę i faunę z półmroku w nowym blasku; będącym przebudzeniem z apatycznego odrętwienia,
niszczącym szatę jegoż cienia, ustępującego z konarów i rudych liści koron niektórych z drzew; jednych z wielu
w połączonej kompozycji kompleksów drzewiasto mieszanych, będących brakiem monotonnego pejzażowego schematu;
a aż istniejącym barw tętniącym widokiem, ponad którym na rozświetlającym się coraz bardziej, lecz jeszcze trochę przyszarzałym niebie,
można czasem było dostrzec szybujące ptactwo zbudzone wczesnym rankiem i przymuszone głodem do poszukiwań pożywienia,
potrzebnego by przetrwać w nieco bardziej już nieprzyjaznym środowisku naturalnym, w wyższym stopniu zanieczyszczonym substancjami
chemicznymi i zdegradowanym w skutek działalności ludzko konsumenckiej, każdego człowieka; na pozór ceniącego czystość wolnego świata
świeżości wolnej od brudu, który pomimo tego, że nie kocha cywilizacji fabrycznej, pełnej kominów; zakładów roboczych, wpuszczających gazy
dymu siarkowego do atmosfery; zwiększającego ryzyko powstania różnego rodzaju schorzeń skórnych oraz innych niebezpiecznych chorób, w
świecie niewolnictwa, nadużywania detergentów i wygody u osób nowoczesnych, które lubią być może; również białość różanych
kwiatów słodko pachnących dziewictwem; delikatnych płatków, w Boskich ogrodach życia subtelności, tam gdzie sen otwiera oczy dla słowa;
snując półszeptem poezję czysto lżejszą, niż zefiru tchnienie świata pozorów milczące, w rozkoszy; spoglądającej w twarz szczęścia, pragnącą przebudzenia mocy
cudów płynących w krainy dal uniesienia, pięknem czystości rosnącej na ziemiach zbawienia, w uczuciach doskonałości...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...