Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

gdyby kot umiał mówić
nie potrafilibyśmy go zrozumieć

koci język tak jak każdy język
posiada własną gramatykę semantykę semiologię
i podobnie jak węgierski
język całkiem niedorzeczny
okazałby się językiem wybranych jednostek
w rodzaju Champollion'a
takich co potrafią rozmawiać
nawet z kamieniami

dlatego skazani na język migowy
na język ciała ze wszystkimi zwierzętami
po latach doświadczeń zobligowany jestem dodać
język migowy jako środek komunikacji
najlepiej sprawdza się z kobietą
tu każde słowo jest początkiem nieporozumień
których lawinę najlepiej oddają
comedie de l'arte

epoka miłości
zapowiadana na ziemi w Paryżu Moskwie i Brukseli
będzie tak naprawdę epoką wymierania filologów
słowa już umierają czego dowodem
literackie portale

co pozostanie zakochanym
jaki gest informujący o sercowych perypetiach

rentgenowskie zdjęcie
esemesowa emotka

odpowiedź jest jedna
miau

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardziej wyklad niż wiersz, ale
z uwagi na doskonałą pointę
plus dla Autora.

z jednym tylko się nie zgodzę,
płeć nie jest tu wyznacznikiem.
miaukość jest wszechobecna,
a że "język migowy jako środek komunikacji
najlepiej sprawdza się z kobietą" (bo)
tu każde słowo jest początkiem nieporozumień",
to generalizowanie i upraszczanie zagadnienia.
Mało tego - Autor takim stwierdzeniem niemal w 100 procentach
ryzykuje, że do takiego nieporozumienia na pewno dojdzie.
To jak głaskanie kota pod włos :)
jan-ko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@Agnieszka_Horodyska

mój wiersz wskazuje, że mówienie wpędza mówiących w pułapkę...pewnie także słuchających...istnieje ograniczona możliwość komunikacji, niestety...dlatego uważam, że dotyk czy pocałunek, uśmiech - jednym słowem - gesty są lepiej czytelne (czytane) aniżeli słowa...ten wiatr w oczy mówiącemu i słuchającemu...
serdeczności...:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...