Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W każdym człowieku drzemie bydlę. Pytanie tylko, czy i kiedy się budzi - ten pogląd przejąłem do Philipa Zimbardo, którego koledzy po fachu, inni socjolodzy, odsądzili od czci i wiary, po jego słynnym eksperymencie z więźniami i klawiszami. Nie mogli znieść myśli, że istota stworzona na obraz i podobieństwo, w głębi duszy jest potworem. Tak, jakby nie znali historii rodzaju ludzkiego, nie słyszeli o wojnach, rzeziach, inkwizycji, torturach, gułagach, holokauście i terrorystach wszelkiej maści. Jakby nie wiedzieli, że jeszcze na początku XX wieku w Chinach stosowano lingczi - karę śmierci przez ćwiartowanie skazanego żywcem. No dobra, o tym akurat mogą nie wiedzieć, ale godzą się na barbarzyństwo kary śmierci, a w krajach, gdzie została zniesiona, ich barbarzyńscy kolesie drą mordy o jej przywrócenie.
Każdy gatunek usiłuje kształtować potomstwo na swój strój. Na szczęście zwykle się to nie udaje. Gdyby się udawało, człowiek do dzisiaj siedziałby na drzewie. Nie wierzę w Boga barbarzyńców. Trudno Go sobie wyobrazić jako jaskiniowca, którego podobno stworzył. A przecież przykazanie Boskie mówi krótko: Nie zabijaj. Nie przewiduje wyjątków.
Zawsze o tym myślę, gdy przychodzi mi zajmować się sprawą jakiegoś paskudnego zabójstwa, jak to mówią - z niskich motywów, jakby można było założyć mord z motywów wysokich. Chociaż... Byli i są tacy, dla których ludzkie życie nie ma znaczenia wobec ich wiary w lepsze jutro na tym, lub na tamtym świecie.
Prowadzę teraz czynności operacyjne w sprawie zabójstwa kolekcjonera dzieł sztuki, numizmatyka i filatelisty, Michała Krajewskiego vel Kopytko. Zdążyłem już poznać życiorys, tryb życia i upodobania tego starego drania. Zapoznałem się ze zgromadzoną kolekcją obrazów, monet, znaczków pocztowych i starodruków. Prześledziłem kontakty osobowe i ostatnie transakcje. Ustaliłem, gdzie i w jakim towarzystwie w ostatnim czasie przebywał. Dotarłem do jego znajomych i innych kolekcjonerów. Sprawa nie wygląda najlepiej. Na razie żadnych tropów, żadnych podejrzanych. Czyli, że wszyscy są podejrzani. No ale brak wyraźnego motywu zabójstwa. Nikt nie wie, co zginęło z mieszkania Kopytki. Nikt, poza sprawcą. Chyba, że motywem była zwykła zemsta, i morderca niczego nie zrabował. A to byłoby twardy orzech do rozłupania, bo Kopytko właściwie nie miał przyjaciół. Nie to, że miał samych wrogów, ale kochany nie był. Jednak jutro wszystko może ulec zmianie: dostałem tajemniczy telefon i ktoś, mężczyzna, powiedział, że chce się spotkać w sprawie zabójstwa. Nie przedstawił się, powiedział tylko, że zadzwoni jutro i poda czas i miejsce. Na razie nikomu o tym nie mówiłem, bo mój pierdzielnięty szef, Tadek Kaziba, gotów postawić na nogi cały wydział. Zrobi wszystko, byle się dochrapać awansu, skunks. No to byle do jutra.
Mam nadzieję, bo mogę umrzeć w każdej chwili. Mój niehigieniczny tryb życia przyśpiesza te chwilę, wiem to. Ostatnio zepsuł mi się zegar ścienny. Zostawiłem go, bo wskazuje za pięć dwunastą. Patrzę na niego codziennie. Byle do jutra.

Opublikowano

Szóste z dziesięciu brzmi sensownie: Nie wolno ci mordować - http://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1200004367?q=przykazania&p=par , natomiast w tłumaczeniu: Nie zabijaj brzmi absurdalnie i jest niewykonalne w tak kategorycznym brzmieniu. Dowodzi tego historia ludzkości, tworzona przez jakoby zwolenników przykazania w brzmieniu: Nie zabijaj.

Opublikowano

@pijaczyna_ok

Umyślnie nie kierowałem do Ciebie tego komentarza.

Z uwagi na innych czytelników naprowadzam, że:
Niczego i nikogo moim komentarzem nie usprawiedliwiam, a jedynie przedstawiam to, co odpowiada prawdzie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Prawda? Różni mieli i mają swoje prawdy, dla których zabijali i są gotowi to robić. I mają od tego prawników, biegłych w piśmie, którzy usprawiedliwią każde świństwo w imię prawdy. Ślepa wiara jest niebezpieczna.
Opublikowano

@pijaczyna_ok

Prawdę piszę! Temu co piszesz w powyższym komentarzu nie przeczę! (Dowód: wide liczne moje zestroje)

W dniu 07.12.2014 r. o 14:50 po raz pierwszy zauważyłem, że administrator (lub jego moderatorzy) po raz kolejny bezpodstawnie ograniczyli moją wolność słowa, wyrażanego również w tym serwisie. Oto komunikat, który ukazuje się ilekroć usiłuję zamieścić w serwisie www.poezja.org mniej czy bardziej artystyczną wypowiedź:

[color=red]Zostal nalozony ban na to konto.

Ban wygasa za 36693 sekund.

Wiadomosc od moderatora: to portal poetycki, a nie teologiczny

  • 1 rok później...
Opublikowano

Wciągnęło , ale łatwo jest osiągnąć taki efekt w krótkim tekście . Typowy karzeł prozaiczny. Na jednej..dwóch kartkach a3 dobrze sie czyta ale autor tego na 10 takich kartkach już by się wyłożył i dobrze o tym wie . Ja mam tak samo- więc bez urazy, bzy urazy ,bez z cukierni urazy . Ale nie mogę pochwalić tego poskręcanego karła, aspiracyjnego do miana" tekstu". Umówmy sie to jest nic. Na pewno masz pisarza którego szanujesz. Zestaw ten tekst z jego pracą i poczuj się jak nikt.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...