Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

To on leśny człowiek,
Który przybył z piekielnych udręk,
Co żalu z życia pchało
mu się ogrom do powiek -
Mając ciężar smętnej
nie pociechy przelęk.

Żyjąc teraz w leśnej toni,
Życie nie ma usłane różami,
A piękno natury, co go
przed markotnością broni
I budzi śpiewem ptaków -
krążących nad leśnymi progami.

Od tej pory nie widziałem abym
Oczy mu zaprószyły się łzami.
Tylko widzę go tam,
gdzie kumkają żaby,
Co uwalnia duszę,
wczoraj przywaloną kamieniami.

Co chwila, mając głowę na karku,
Ją dla wzroku podnosi ku niebu,
Nie mając już w duszy chaosu,
jak na ludzkim jarmarku,
Chodząc w cień myśleć do starego dębu.

Pola wkoło w zimowym i jarym zbożu płyną
Przez wiatr gonione przed siebie...
Ziemia, która pokryta gliną -
Rodzi jak w żadnej glebie.

Dzieciństwo, które tutaj spędzone,
Czas za nic nie cofnie wstecz.
Jak kijem "Sidry" nie zawrócisz w tę stronę,
Co nie płynie, bo płynie przed siebie, lecz

Zobaczysz dziką ptaszynę,
Która śpiewająca krząta się po krzakach!...
Wtedy chce się wejść w tę olszynę
I słuchać ją, jak w dziecięcych latach.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W pustym łonie, gdzie echa tańczą cicho, tkwi embrion myśli, nie ciała. Składamy dłonie, szepcząc modlitwy, o duszę, która nigdy nie zaistniała.   Prawo i wiara, dwa kamienie młyńskie, mielą decyzje na proch codzienności. Jedni widzą iskrę, świętą i boską, inni zaś lęk, w imię wolności.   W komorze echa, gdzie sumienie waży, płód staje się sztandarem ideologii. Morderstwo? Zbawienie? Kto wskaże granicę? Moralność tańczy w rytm patologii.   Matka, ołtarz z krwi i kości, naczynie wyboru, pole bitwy. Jej ciało, nie jej, lecz publiczna własność, w dyskursie zimnym, pozbawionym liryki.   A co z tych, którzy przyszli na światło, ale światło ich oślepia, rani, dusi? Ich krzyk zagłuszony, mniej ważny, mniej święty, bo wiersz o życiu pisać trzeba, a nie katuszy.   Nienarodzony krzyk ma potężną siłę, rozdziera ciszę, zmusza do myślenia. Lecz krzyk żywego dziecka, bitego, głodnego, to tylko tło dla wielkiego istnienia.   Więc rzucam ten wers, jak kamień w wir wody: Hipokryzja jest największym grzechem. Czcimy potencjał, gardząc rzeczywistością, dusząc sumienia, odbierając oddech.
    • @huzarc   idę obok Ciebie.   tez nie wiem dokąd.   dziękuję.      
    • @Gosława   wsiąkanie w chłodną prawdę o przemijaniu
    • @huzarc   mocny kontrast między jawnym gniewem a cynicznym wyrachowaniem.   wers "rozpylę brokatem" genialnie oddaje brutalność aktu uniewazniania.   celne i zwięzłe ujęcie współczesnej polaryzacji.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      :) Cieszę się, że się spodobał i zatrzymał na chwilę.   Tak, to prawda. Dzieki za reakcję i komentarz. Pozdrawiam.     Myślę, że ten temat nie powinien się dać tak łatwo wyczerpać, ale zrobiłem co mogłem I jak umiałem, cieszę się więc z takiego odbioru. Dziękuję i pozdrawiam.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...