Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Kulok_the_Bo$$

Cywilizacja to była dawno temu, teraz to jest barbarzyństwo.
Cofamy się w rozwoju w imię czego? Postępu?
A co to jest ten postęp? Prawo do aborcji, eutanazji itp.?
To wszystko już było - w prehistorii...

Dlatego też uważam, że cywilizacja to względne wyrażenie.
Jednocześnie zgadzam się z tobą - "serce wie swoje"
i tego właśnie trzeba się trzymać.

Opublikowano

witam, przepraszam, że.....
Muzyka serca, nie rozumiem,
Chopin pogubiony w swym czasie rzeczywistym,
Lubię bardzo Chopina, sory, podobno był polakiem, Szopena,
Mam nadzieję, że nonkorfistycznym rozważaniom, to
Nie przeszkadza, a jak tam mu Bo..., nie znam, więc
Pominę ten temat w rozważaniach, też nie znam, rapu
ale, myślę, że...., ale nie o tym ta bajka, lubię za to
Impresjonizm, niesamowite, Milesa z 1960 roku w
Sztokholmie rozważania, i w ogóle, ale czy muzyka
Jako brzmienie, czy została kiedykolwiek skończona,
Przecież, że nie.
Z punktu widzenia matematyki, to tyko odpowiedni
Wzór, zapisane równanie, sposób zapisu nic po za tym,
Ale, czy tak jest?
I by mogło się wydawać, choć jest ją trudno znaleźć,
Zwłaszcza gdy, ktoś się ogranicz do TV, tok szok-ów,
Głupot(dla kasy) nie szanując, tego że Ktoś mu Coś dał, dlatego
Dla pogubionych, choć próbuje sobie w mówić, że tak nie jest,
(to lubię) i tak dalej, bo i tak nikt tego nie zrozumie, jeżeli nigdy
Nad tym się nie pochylił. więc o czym my, w zasadzie ja, mówimy
A cha, więc serce jest z medycznego punktu widzenia tylko pompką,
Odpowiedzialną za tłoczenie krwi, sory, lecz musiałem zdawać kiedyś
Z tego egzaminy, więc serce mi się bardziej z tym kojarzy, choć tak ładnie,
Można by powiedzieć, lecz czy można, się, ograniczać w ogóle,
Piękne Państwo prowadzicie rozważania, na jakiś temat, którego nie rozumiem,
Też, ale mam nadzieję, że to Wam nie przeszkadza, moja opinia, i jak jest naprawdę,
W zasadzie, może każdy z nas poszukuje chwilowej akceptacji ze strony nie uwarunkowanej
Naszym życiem osobistym osoby, zwłaszcza jak w nim (w domyśle), tym życiu osobistym,
Nie znajduje akceptacji, w zasadzie tyle, mam nadzieję,
Czyżyki mi w tych rozważaniach (w swym pojmowaniem Świata),
Pomagają, uwielbiam je, są cudowne, przez całą zimę na nie czekałem.

Opublikowano

@zamiatacz_ulic

"Piękne Państwo prowadzicie rozważania,
na jakiś temat, którego nie rozumiem"

Poetycki kod, gra słów:)


"mam nadzieję, że to Wam nie przeszkadza, moja opinia"

Odmienność mile widziana, bez tego upada dyskusja.
Poza tym cenię ludzi, którzy mają własne zdanie.


"serce jest z medycznego punktu widzenia
tylko pompką, odpowiedzialną za tłoczenie krwi"

zgadza się, ale...
czy nie należałoby spojrzeć na to szerzej,
jako element czegoś większego?

serce - człowiek - ziemia - wszechświat

Ta 'pompka' nie jest zawieszona w próżni.
Jest elementem całości.
Nigdy nie lubiłam zagłębiać się w szczegóły,
zawsze staram się patrzeć na wszystko
jak na pewną całość.

Wszystko co jest na ziemi ma swój sens, przeznaczenie.
Nie ma na świecie ani jednego zbędnego stworzenia, atomu.
Najmniejszy owad jest potrzebny, gdy go zabraknie
chwieje się pewna struktura.
Przyroda jest jedną wielką spójną układanką.

I wreszcie jaki jest cel, powód tego,
że wszystko tak idealnie ze sobą współgra?

Według ateistów jest to bezcelowe i przypadkowe.
Produkty ewolucji żyjące własnym życiem,
bez głębszego sensu i bez celu innego aniżeli funkcje biologiczne.
A wszystko to powstało na skutek - "wybuchu nicości"...

A według mnie nie istnieje coś takiego jak przypadek...
Mówi o tym właśnie przyroda, otaczający świat.






Opublikowano

Pani Sercem cisza, nie wybrzmiałych
W swych marzeniach nut, tak delikatnych
Jak puch czerwcowy lipy rozsiany wiatrem
W miejskim gwarze oczekiwania na cud, który
Podobno kiedyś nastanie, lecz dlaczego bez udziału
Nas Samych, choć tak bardzo jest oczekiwany,
Umysł, mą siłą jest gdyż pozwala mi czytać w ludziach,
Serce, mą nieustającą w czasie tęsknotą za spełnieniem jest,
Dusza, gdzieś ty moja Droga się podziała, tak bardzo się za Tobą
Stęskniłem, noce całe po ulicach, parkach Ciebie szukałem, wszystko
Znalazłem, lecz Ciebie nie, więc dlaczego tak bardzo karzesz mnie, chodź
Przytulę Cię, byś mogła znowu poczuć spokój i opowiedzieć mi o sercu i umyśle
Tymi delikatnymi dźwiękami Oliwskich organów, w ciepły lipcowy, pełen zachodzącego
W różach
i
Purpurze
Słońca,
Wieczór.
Ten
Wieczór.

Opublikowano

@zamiatacz_ulic

Moje serce to muzyk
co dla wschodzącego słońca gra
przypomina o marzeniach
plącze się i chowa
ale wierzy
jeszcze go nie porwał wiatr
choć faluje letni kobierzec
kwiecistych myśli
zabierz mnie ze sobą
bryzo ulotna
i razem ze mną śnij

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ludzie żyją dziś długo. Być może za długo. Długowieczność, choć brzmi dumnie i postępowo, w praktyce bywa zjawiskiem wysoce konfliktogennym.  I wcale nie ma znaczenia, czy człowiek, który nie zamierza w najbliższym czasie wrócić na łono Abrahama, posiada majątek, czy też nie ma nawet porządnego kredensu.    Każdy długowieczny senior - prędzej czy później - robi problem. Ci, którzy nie mają pieniędzy, robią problem czysto ekonomiczny. W ramach obowiązku alimentacyjnego zubażają budżety dzieci, wnuków i całej dalszej rodziny. Zajmują czas, energię i nerwy. W takich sytuacjach zawsze pojawia się myśl niepopularna, wstydliwa, ale obecna: „może mógłby już odejść?” Ci, którzy mają majątek - są jeszcze gorsi. Bo oprócz kosztów generują nadzieje, a nic nie psuje relacji rodzinnych tak skutecznie jak nadzieja połączona z oczekiwaniem.   Długowieczny bogacz to tykająca bomba emocjonalna. Każdy dzień jego życia jest dla kogoś opóźnieniem. Ale do rzeczy. Najlepiej na przykładzie. Mojej żonie - poza rodzicami, którzy niech żyją sto lat i dłużej - zostało troje wujków i jedna ciocia. Był jeszcze czwarty wujek, ale umarł parę lat temu. On nie pasował do stada. Związał się z kobietą z proletariackiej Łodzi. Miał jedną córkę, która podobnie jak ojciec nie widziała się w tym stadzie. A stado było… rasowe. W prostej linii od jednego ze świętych. Jakby tego było mało, jakiś przodek był kandydatem na króla Polski. I z takiego stada trafiła mi się żona. Bywa. Święci, królowie, arystokracja. A ja? Ja - plebs. Rodzina repatriantów z Kresów.  Prosty chłopak z „Piekiełka” - dzielnicy Braniewa, która kiedyś była najgorszą częścią miasta. A Braniewo… Cóż. Warmia. Miasto, z którego młodzi ludzie od zawsze uciekali. Ja uciekłem czterdzieści lat temu. Z mojej klasy licealnej uciekło ponad dziewięćdziesiąt procent. „Uciekło” to może złe słowo. Poszli na studia. Znaleźli lepsze życie. Ci, co zostali - zostali. Ale znów się rozgadałem. Wracamy do świętych wujów. Pomorska wieś pod Tczewem. Dom prawie trzystuletni. Historia rodziny piękna, duma rodowa ogromna - ile w tym prawdy, wiedzą tylko oni. Ja na pewno nie. Przychodzą czasy powojenne. Ze względu na szlachecko-arystokratyczno-królewskie pochodzenie - problemy egzystencjalne. Ojciec mojego teścia  ginie w wypadku. Samochodowym? Traktorem? Spadł z ciągnika? W arystokratycznych rodach prawda bywa traktowana instrumentalnie. W tej rodzinie również. Przekonałem się o tym nie raz. Zostaje matka. Arystokratka. Miłośniczka Goethego i Schillera. Kilkadziesiąt hektarów, których nie objęła nacjonalizacja. Pięciu synów i córka. Łatwo nie było. Ale dali radę. Wszyscy skończyli studia. Budowali nową Polskę - tę, która wcześniej odebrała im majątki. Zakładali rodziny. Żyli całkiem nieźle. Rozmnażali się. Co prawda nie wszyscy, ale materiał genetyczny był przekazywany. Najstarszy brat teścia : żona, brak dzieci. Kolejny brat teścia : brak żony, brak dzieci. Teść: żona, dwoje dzieci. Młodszy brat teścia: żona, jedno dziecko. Najmłodszy brat teścia : żona, sześcioro dzieci. Wygląda na to, że rozmnażanie było jego pasją.  Jedyna siostra teścia  - troje dzieci - wyprowadziła się z mężem na drugi koniec Polski. Bracia zostali na północy, ona na południu. Jak w bajce. Wszystko działało. I komu to przeszkadzało? Nikomu. Aż do momentu, gdy okazało się, że dwóch braci nie ma dzieci. Jeden z nich - bezżenny i bezdzietny - mieszkał w rodzinnym gnieździe od zawsze. Drugi - bezdzietny, po śmierci żony - wrócił na północ i zamieszkał z nim. W gnieździe rodowym. Mieszkali tam ponad dwadzieścia lat. Pieniądze mieli. Teoretycznie powinien tam być teraz  mały, ładny dworek. Arystokracja, hektary, święty w rodzinie. W praktyce… obraz jest inny. Nie wiem, jak to opisać. Może słowo ruina byłoby najbliższe prawdy. I wszystko byłoby jeszcze do zniesienia, gdyby nie fakt, że oni wciąż tam żyją. Teraz tylko jeden. Starszy ma 95 lat. Młodszy — 92. Starszego, bogatszego, zabrał do siebie mój szwagier. Mógł sobie na to pozwolić – miał odpowiednie warunki. Lokalowe. Zaadoptował dla wujka osobny pokój, zapewnił opiekę całodobową – opłacił opiekunkę.  Kilka mieszkań wujka w Trójmieście zobowiązuje. Opieka trudna, ale temat ogarnięty. Drugi – biedniejszy, młodszy został w gnieździe rodowym. I tu temat  jest nieogarnięty. Opiekę  nad nim roztoczyły dzieci brata wielodzietnego. Tego od szóstki dzieci. Szóstka dzieci to heroizm. Ja mam dwoje i bywały chwile, gdy uważałem, że powinienem trafić do psychiatryka. Dodatkowo punktową opiekę sprawuje córka siostry. Czyli: dzieci najmłodszego brata + córka siostry. Opieka rozproszona. Kompetencje różne. Oczekiwania sprzeczne. Idealne pole do konfliktu. Bo długowieczność nie jest problemem biologicznym. Długowieczność to problem społeczny, a w skali mikro - rodzinny dramat. Kto decyduje? Kto płaci? Kto przyjeżdża w nocy? Kto bierze urlop? Kto „robi więcej”, a kto „tylko udaje”? I najważniejsze pytanie, którego nikt nie zadaje głośno: ile to jeszcze potrwa? Tu zaczyna się prawdziwa „święta rodzina”. Nie ta z obrazków. Ta z telefonami, pretensjami, urazami, niedopowiedzeniami i cichą rywalizacją o rację moralną. Każdy jest zmęczony. Każdy uważa, że robi najwięcej. Każdy ma poczucie krzywdy. A senior? Senior żyje. I ma się - na przekór wszystkim - całkiem dobrze. I tak oto ktoś jeszcze nie umarł… A wszystko już się zaczęło… Może być ciekawi.         Cdn………..
    • @Mitylene Dziękuje za lekturę. A na pytania natury egzystencjalnej warto zawsze szukać odpowiedzi... choćby z uchem przytkniętym do morskiej muszli... @Waldemar_Talar_Talar I każdy odchodzi z podkulonym ogonem.
    • Witam - każdy rok  ma coś za uszami - nie ma idealnego  -                                                                                                         Pzdr.serdecznie.
    • Witaj - super - jestem na tak -                                                         Pzdr.
    • Witam - lubię wiersze o ciszy - ten mi pasuje -                                                                                     Pzdr.serdecznie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...